Końca wojny ze środowiskiem prezydenckim nie widać. kolejny generał z BBN-u znalazł się na celowniku prawicy.
Końca wojny ze środowiskiem prezydenckim nie widać. kolejny generał z BBN-u znalazł się na celowniku prawicy. Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta

Prezydenckie weta do ustaw reformujących Sąd Najwyższy i Krajową Radę Sądownictwa oraz głosy płynące z bezpośredniego otoczenia prezydenta Andrzeja Dudy uruchomiły dobrze znany na prawicy sposób na nielojalnych żołnierzy dobrej zmiany – wyciąganie wszystkiego, co może skompromitować poszczególne osoby. Tym razem ofiarą padł człowiek wiązany ze środowiskiem prezydenckim, jednocześnie doradca Pawła Solocha w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.

REKLAMA
Jak podaje portal niezależna.pl, Mirosław Wiklik, który od początku maja tego roku został dyrektorem gabinetu szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Pawła Solocha, w latach 80. był członkiem PZPR oraz oficerem politycznym w jednostce powietrznodesantowej. Według ustaleń prawicowego portalu, dyrektor Wiklik członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej był w latach 1985-1990. Stanowisko "politruka" miał piastować w latach 1988-1990.
Zamieszczona na stronie BBN informacja mówi, że Mirosław Wiklik w przeszłości "pełnił służbę wojskową w 6. Brygadzie Powietrzno-Desantowej, w jednostce GROM, a także na stanowisku dyrektora Departamentu Systemu Obronnego Biura Bezpieczeństwa Narodowego". Po przejściu w 2010 roku do rezerwy, Mirosław Wiklik podjął pracę w Najwyższej Izbie Kontroli, będąc zatrudnionym głównie jako specjalista kontroli państwowej w Departamencie Obrony Narodowej.
To nie pierwszy przypadek "grillowania" osób z otoczenia Andrzeja Dudy. Kilka dni temu, z BBN zwolniono generała Czesława Juźwika, który jak się okazało w czasach PRL pracował w Wojskowej Służbie Wewnętrznej. Wcześniej Służba Kontrwywiadu Wojskowego rozpoczęła dochodzenie wobec generała Jarosława Kraszewskiego, bezpośredniego "łącznika" między Pałacem Prezydenckim i BBN-em a Ministerstwem Obrony Narodowej. A wszystko to w kontekście konfliktu miedzy Andrzejem Dudą a Antonim Macierewiczem.
źródło: niezalezna.pl