Znamy kulisy pobicia piłkarzy Legii. W roli głównej kibol, którego bronili politycy
redakcja naTemat
02 października 2017, 13:27·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 02 października 2017, 13:27
Potwierdzają się informacje o pobiciu piłkarzy Legii Warszawa po przegranym meczu. Osobą, która rzekomo przewodziła grupie pseudokibiców, był... "Staruch". Ten sam, za którego swego czasu poręczyła Beata Kempa.
Reklama.
Według "Przeglądu Sportowego" to "Staruch", przywódca kiboli Legii, wsiadł do autobusu z piłkarzami i "zaprosił" ich na zewnątrz. Ci spodziewali się przykrych słów, ale nie tego, że pseudokibice ich zaatakują. Piłkarze przyjmowali ciosy – dostawali w tył głowy i z "liścia". Cała akcja trwała około 10 minut.
"Oberwał nawet asystent trenera Aleksandar Vuković. Bez szwanku wyszedł za to nowy szkoleniowiec Legii Romeo Jozak, który stał z boku" – pisze "PS".
Komentatorzy przypominają, że "Staruchem" interesowali się politycy prawicy, gdy w 2011 roku został aresztowany. Pod poręczeniami osobistymi za Piotra Staruchowicza podpisali się wtedy m.in. Tomasz Kaczmarek, czyli agent Tomek, europoseł PiS Ryszard Czarnecki oraz Beata Kempa.
– Jeśli ktoś podejrzany jest o wykroczenie lub przestępstwo, powinien zostać oceniony przez sąd. Nie godzę się natomiast z metodami, jakie zastosowano wobec Piotra Staruchowicza. Od senatora Zbigniewa Romaszewskiego dowiedziałam się, że został on pobity przez policjantów w radiowozie. W najczarniejszych snach nie przychodziło mi do głowy, że mogą wrócić u nas praktyki sprzed 1989 r. gdy chodzi o traktowanie ludzi, którzy narazili się władzy – mówiła wtedy Kempa.
Potem, w 2012 roku, żałowała poręczenia. – Bardzo serdecznie żałuję tego poręczenia – stwierdziła.