
To był bardzo ważny mecz. Od tego zwycięstwa może zależeć, czy pojedziemy na mistrzostwa świata do Rosji, ale mecz był też bardzo ważny dla Kamila Grosickiego. Musiał coś udowodnić kibicom i… zrobił to. Zajęło mu to niecałe dwie minuty.
REKLAMA
Ten mecz zaczął się najlepiej, jak tylko można sobie było wyobrazić. Już w drugiej minucie Kamil Grosicki wziął bowiem udział w ofensywnej akcji i uderzył na bramkę rywali. Niezbyt mocno, ale celnie. Wystarczyło, żeby piłka wpadła do siatki i żebyśmy objęli prowadzenie z Armenią 1:0.
Tym strzałem Kamil Grosicki udowodnił, że jest w formie. Była to jego odpowiedź na tweety i doniesienia prasowe, że zamiast grać w piłkę, spędza wiele czasu w kasynach, gdzie przegrywa duże pieniądze. Po strzelonej bramce piłkarz złożył palce jakby miał na ręku lalkę i wykonał gest "kłapania dziobem".
W rzeczywistości "Grosik" nie trenował z zespołem, bo był przeziębiony, a zdjęcie, które obiegło portale społecznościowe przedstawiające piłkarza wchodzącego do kasyna, było stare. – Pokazałem ten gest, bo na miano "Turbogrosik" bardzo ciężko pracuję. Nie może być tak, ze przez jakieś tweety moje nazwisko jest szargane i oczerniane – wyjaśniał po meczu Kamil Grosicki. – A gdyby ktoś napisał, że kogoś zgwałciłem, to by ktoś to puścił dalej i potem by mówiono, że Grosicki jest… wiadomo kim – mówił dalej rozżalony piłkarz w nagraniu "Przeglądu Sportowego". – Ja na boisku udowodniłem, kim jest Grosicki i jak szanuje to, co robi – dodał na koniec piłkarz, dzięki któremu nasza reprezentacja objęła w Armenii prowadzenie.
Źródło: Przegląd Sportowy
