Były już heheszki z gwałcenia prostytutki, było śmieszkowanie z wykorzystania seksualnego nietrzeźwej, teraz jest natrząsanie się z "ruchania tego", czyli kobiet uczestniczących w Czarnym Proteście. Przyprawiająca o mdłości wypowiedź Romana Sklepowicza to kolejny dowód na to, jaką pogardą i nienawiścią do kobiet pała część prawicowych mężczyzn - ale nie tylko oni. Dowód tak dobitny, jak uderzenie w twarz. Dowód, za który powinnyśmy być wdzięczne.
Na miejscu organizatorek Czarnego Wtorku rozważyłabym wysłanie kwiatów i czekoladek panu, który regularnie pojawia się jako ekspert w programach TVP. Gdy już nawet konserwatystki krzywią się z odrazą i piszą gniewne posty o złym traktowaniu kobiet, to znaczy, że opinia publiczna doznała wstrząsu. A wszystko dzięki panu Romanowi, który był nieco bardziej szczery niż reszta wannabe prawicowych Adonisów i powiedział to, co myśli o kobietach: a mianowicie, że służą do "ruchania" i nie są ludźmi. Są "tym".
To nie jest chamstwo, prostactwo, ani wpadka – te słowa to esencja seksizmu. Ta wypowiedź to nie jest niefortunny dodatek do poglądu, że kobieta ma obowiązek usługiwać mężczyźnie, sprzątać i rodzić czy chce, czy nie chce – to logiczny efekt takich przekonań, które mają w Polsce wielu zwolenników - także na szczytach władzy.
To dlatego politycy majstrują przy macicach Polek, to dlatego bite i gwałcone kobiety nie mają gdzie uciec, to dlatego część farmaceutów narzuca kobietom swoją ideologią religijną odmawiając dostępu do antykoncepcji.
Ideowi koledzy pana Romana są ostrożniejsi. Nie używają publicznie słowa "ruchać". Nie rozwodzą się nad tym, że żadna z kilkudziesięciu tysięcy uczestniczek Czarnego Wtorku nie spełnia ich wyśrubowanych wymagań estetycznych, więc nie chcieliby ich "bzyknąć" – po prostu po dokładnym i długotrwałym riserczu polegającym na przejrzeniu zdjęć każdej z kobiet piszą, że wszystkie są brzydkie.
Tak, to ironia, bo w całej sprawie nie chodzi o wygląd ani atrakcyjność. Celem części prawicowych dżentelmenów jest to, by kobiety sponiewierane ich werbalnymi wymiocinami wreszcie się zamknęły i nie zawracały nikomu głowy swoimi prawami. To najstarsza sztuczka w seksistowskim arsenale. Zwolennicy nierówności płci atakują tak kobiety od wieków, bo chcą, by zostało tak, jak było.
Jednak nie jest tak, że monopol haniebne ataki ze względu na płeć ma tylko część prawicowych mężczyzn. To chwyt poniżej pasa używany czasami wobec konserwatywnych kobiet nawet przez osoby, które deklarują przywiązanie do wartości równościowych. Plemienny seksizm ma się wyśmienicie po każdej stronie barykady (a są więcej niż dwie), ale palma pierwszeństwa zdecydowanie należy do prawicowych galantów, którzy uwielbiają kobiety, ale tylko pod warunkiem, że są im posłuszne. Wtedy pocałują w rączkę i przepuszczą w drzwiach. W innym wypadku odczłowieczą, poniżą, zmieszają z błotem.
Prawo Lewis głosi, że komentarze pod dowolnym tekstem na temat feminizmu pokazują, dlaczego feminizm jest potrzebny. Pan Roman zrobił to w sposób spektakularny i zrozumiały dla każdego. Być może za kilka lat okaże się, że niechcący oddał wielkie zasługi dla ruchu na rzecz równości płci, bo udało mu się poruszyć wiele dotychczas niezaangażowanych osób, w tym mężczyzn, którzy dostrzegają w kobietach ludzi.
Najwyższy czas, by kobiety przestały się oszukiwać, że to co wygaduje o nas część prawicowych mężczyzn, to odosobnione dziwactwo czy wypadek przy pracy. Przestańcie zasłaniać oczy i zatykać uszy. Zróbcie to dla własnego bezpieczeństwa. Oni nas nienawidzą, a milczenie nas nie uratuje.