
Reklama.
"Wybijcie sobie z głowy, żebym podał się do dymisji" – mówił Lato tuż po odpadnięciu Polski z grupy. Jasnym się stało, że prezes nie poczuwa się do odpowiedzialności za wyniki kadry. A już na pewno z tego powodu nie zostawi swojego stołka.
Czytaj też: Dziewięć milionów euro plus premia organizacyjna. Co PZPN zrobi z pieniędzmi z Euro 2012?
Jedynym pocieszeniem dla przeciwników PZPN był fakt, że Lato obiecał nie kandydować po raz drugi na stanowisko prezesa, jeśli polska reprezentacja słabo zagra. Taka deklaracja padła na łamach "Przeglądu Sportowego". Niestety, po raz drugi kibice zostali wystrychnięci na dudka.
Grzegorz Lato bowiem będzie w październiku ubiegał się o reelekcję – podaje TVN24 za PAP. Do obecnego szefa PZPN nie trafiają żadne argumenty. Jak poinformowała na konferencji prasowej Agnieszka Olejkowska, rzeczniczka PZPN, Lato w wywiadzie nigdy nie mówił o dymisji, a jedynie stwierdził, że "po Mistrzostwach trzeba będzie podjąć męską decyzję, jeśli Polska nie wyjdzie z grupy". – I decyzję teraz podjął – mówiła
Sprawa PZPN wymaga ciągłego komentowania, ale czasem słowa to za mało! Na szczęście, znajoma przysłała mi to zdjęcie z Papui-Nowej Gwinei. I to jest mój komentarz! CZYTAJ WIĘCEJ
Olejkowska. Jak się okazuje, swoją kampanię na prezesa Lato zaczął już "kilka miesięcy temu".
Rzeczniczka opowiadała również, że w PZPN potrzebne jest zachowanie ciągłości władzy, bo Związek prowadzi wiele projektów, tylko potrzebuje na nie czasu. – Świadomość społeczeństwa o tym, co robimy, jest dosyć niska – stwierdziła Olejkowska, odpowiadając na pytania o te "projekty".
Z konferencji prasowej Związku mogliśmy się też dowiedzieć, że powinniśmy być wdzięczni PZPN-owi za Euro. – PZPN postarał się o tę imprezę i gdyby nie PZPN to byśmy tej imprezy tutaj nie mieli i to pierwsza rzecz, o której państwo powinniście mówić. To PZPN złożył aplikację i to dzięki PZPN-owi wiele inwestycji zostało w Polsce zrealizowanych – przekonywała rzeczniczka.
Najwyraźniej stołek prezesa wytwarza specyficzną aurę, chroniącą przed wszelką krytyką. Czyli – Euro się skończyło, a w polskiej piłce wszystko po staremu. Możemy tylko pod nosem zaśpiewać: Już za cztery lata…
A tak komentuje całą sprawę nasz bloger Tomasz Jakub Sysło: