
Pytanie tabloidu dotyczyło zarzutów, które Marcinowi Dubienieckiemu postawiła prokuratura w Krakowie. Śledztwo w sprawie wyłudzenia przez niego ponad 14 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych wciąż trwa, ale w rozmowie z gazetą były mąż Marty Kaczyńskiej nie zgodził się z zarzutami. Przy okazji najwyraźniej puściły mu nerwy. Zaatakował śledczych, o czym "Super Express" od razu powiadomił na swoich łamach.
REKLAMA
Szokujące, niesmaczne, brak klasy – różnie można to oceniać. W każdym razie o wypowiedzi Dubienieckiego wie już Prokuratura Regionalna w Krakowie. – Jestem szczerze całą tą sytuacją zażenowany – przyznał rzecznik prasowy. Jak dodał "całkowity brak klasy" Marcina Dubienieckiego wynika "zapewne z wieloletnich zaniedbań wychowawczych oraz niedostatków edukacyjnych". – W tym wieku jest już nie do nadrobienia – skwitował.
O co poszło? O "zapijaczoną mordę", które to określenie padło pod adresem śledczego. Były mąż Marty Kaczyńskiej miał bowiem zareagować następującymi słowami:
"Dlaczego w bezczelny sposób, ustami zapijaczonej mordy w osobie rzecznika wprowadza się w błąd opinię publiczną? Czas skończyć z (...) bezprawiem, jakie się rozgrywa w prokuraturze". Czytaj więcej
"Super Express", cytując rzecznika prokuratury, pisze, że o skandalicznym zachowaniu pana Dubienieckiego zostanie powiadomiony dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku. "Z prośbą o rozważenie podjęcia działań natury wychowawczej i korekcyjnej" – czytamy w gazecie.
Od początku całej sprawy z Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych Marcin Dubieniecki zapewniał o swojej niewinności. Niedawno w programie "Czarno na białym" w TVN24 przekonywał, że ta sprawa miała polityczne tło. Tutaj pisaliśmy o tym więcej.
źródło: se.pl