
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wysłał pytanie do polskich władz związane z procesem Doroty Rabczewskiej. Kilka lat temu Doda została prawomocnie skazana na karę 5 tysięcy złotych grzywny za obrazę uczuć religijnych. Chodziło o takie oto opisanie autorów Biblii: "napruci winem i palący jakieś zioła". Trybunał bada, czy nie było to naruszeniem prawa do wolności opinii.
REKLAMA
W ostatnim czasie wydawało się, że Doda na dobre przeszła na stronę dobrej zmiany. Udowodniła to parokrotnie. A to publikując na Instagramie zdjęcie wraz z Antonim Macierewiczem...
...a to wręczając Andrzejowi Dudzie tort na 25. urodzinach "Super Expressu" (wywołując przy tym "aferę pośladkową")...
...a to występując na festiwalu w Opolu, na którym wielu artystów nie chciało się pojawiać. No i przy tym wszystkim nagle wypływa taka sprawa sprzed lat.
Polski rząd będzie musiał odpowiedzieć Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka w Strasburgu na pytanie dotyczące procesu Dody, w którym wyrok zapadł wiele lat temu – w czasach, kiedy piosenkarka też lgnęła do polityków, takich, jacy akurat wówczas rządzili.
W 2012 r. zapadł prawomocny wyrok w procesie dotyczącym obrazy uczuć religijnych. Doda została skazana na karę 5 tys. zł grzywny za stwierdzenie w jednym z wywiadów, iż "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię", bo – jak tłumaczyła – "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła".
Piosenkarka od początku nie przyznawała się do winy. Tłumaczyła, że słowo "napruty" oznacza "pozytywnie nastawiony", a "wino było mszalne". "Jakieś zioła", o których powiedziała w wywiadzie Rabczewska, w późniejszych tłumaczeniach okazały się ziołami "leczniczymi". Gdy sąd nie przyjął jej wyjaśnień, zapowiedziała skargę do Strasburga. Rzeczywiście ją złożyła – i teraz procedury ruszyły.
Z informacji zamieszczonej na stronie Trybunału wynika, że we wrześniu zapytał on polski rząd, czy w tej sprawie doszło do naruszenia prawa do wolności opinii. Gdyby tak się stało, byłoby to niezgodne z art. 10 europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, głoszącej iż "Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii". Rząd ma 3 miesiące na odpowiedź.
źródło: tvn24.pl