Janusz Palikot wycofał się z życia publicznego, raczej nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Ale co jakiś czas komentuje polską rzeczywistość na swoim blogu i Twitterze. Tym razem suchej nitki nie zostawił na akcji "Różaniec do Granic". Gdy internet zalewają zdjęcia zachwyconych uczestników, on idzie pod prąd. "Zabobon. Istne kuriozum" – podsumował to, co działo się 7 października w całej Polsce.
"Od morza do Tatr" – tak zapowiadano tę akcję. W całej Polsce tysiące ludzi modliły się z różańcem w dłoni, a motywacja była olbrzymia. Intencją modlitw był "pokój dla Polski i całego świata". Wydarzenie wzbudziło też ciekawość za granicą, opisywało je wiele mediów. Tylko niektóre – jak BBC – nazwały je kontrowersyjnym.
Janusz Palikot podsumował je jednak tak, jak chyba nikt publicznie tego nie zrobił. I na pewno nie wszystkim się to spodoba. "Akcja 'Różaniec do granic' to coś tak zawstydzającego i ośmieszającego nas wszystkich, że doprawdy nie wiem co jeszcze bardziej kuriozalnego może się zdarzyć" – napisał na swoim blogu.
Wpis nosi tytuł "Zabobon". Jest krótki, ale mocny. "Wstyd za rezygnację z rozumu, oświecenia, tradycji europejskiej. Jesteśmy jak wieśniak na stacji metra, modlący się o to, aby pociąg się na niego nie gniewał. I nie spóźniał więcej. Istne kuriozum" – napisał.
Wpis wywołał skrajne komentarze. "Popieram w tej kwestii. Każde modlenie się na pokaz i demonstracja wiary jest naganna. I nie powinno tego być w przestrzeni publicznej" – ktoś napisał. Większość internautów jest jednak oburzona. "Nie brałem udziału w tej akcji. Co Panu przeszkadza, że ludzie różaniec klepią? Skąd ten cały hejt?" – pyta jeden z nich. To jeden z delikatniejszych komentarzy, wiele nie nadaje się do zacytowania.