Legendarna działaczka opozycji stanie naprzeciw prokuratura z PRL. To starcie z pewnością przejdzie do historii. Zofia Romaszewska i Stanisław Piotrowicz spotkają się w sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, która zajmuje się prezydenckimi projektami ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. O sprawie pisze najnowszy "Newsweek".
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
– Nie sądzę, żeby Piotrowicz zmienił poglądy. I wtedy, i dzisiaj chodziło mu tylko o stanowisko. To oportunista. Ale dziwię się Zosi, że ona się na to zgodziła, przecież nie jest prawniczką – mówi "Newsweekowi" Ludwika Wujec, dawna przyjaciółka z czasów studiów i opozycji. Romaszewska w czasach PRL zakładała Biuro Interwencyjne Komitetu Obrony Robotników, Piotrowicz był w PZPR, należał do partyjnej egzekutywy w prokuraturze w Krośnie.
Dziennikarka Renata Grochal zapytała posła PiS czy nie czuje dyskomfortu – I co z tego? Myśmy nie byli po różnych stronach barykady. Można należeć do PZPR, ale być po stronie opozycji. Widzę, że pani nic nie rozumie. Do widzenia! – odpowiedział zdenerwowany Stanisław Piotrowicz. Zapewnia, że w komisji będą się starali "wypracować jak najlepsze rozwiązania". – Mój mąż zawsze podkreślał, że Piotrowicz to dobry prawnik. Liczę, że nasza współpraca się ułoży – mówi 78-letnia Zofia Romaszewska.
To właśnie jej zawdzięczamy prezydenckie weta. Od początku kadencji doradza Andrzejowi Dudzie. Zajmuje się sprawami interwencyjnymi i odznaczeniami. Prawica zarzuca prezydentowi, że chowa się za plecami Romaszewskiej. Wielu uważa, że to sprytne zagranie, bo Piotrowicz jej nie zlekceważy. – Trudno sobie wyobrazić, żeby odbierał głos Romaszewskiej czy wyłączał jej mikrofon. Ustawy o Trybunale Konstytucyjnym mogli sobie przepychać kolanem, ale z sądami tak łatwo nie pójdzie – mówi "Newsweekowi" blisko współpracownik prezydenta.
Nawet sam Jarosław Kaczyński do dziś boi się legendy opozycji – W opozycji ona była znacznie wyżej od Jarosława, dlatego potrafi mu prosto z mostu powiedzieć, co myśli. On może co najwyżej pomstować przy współpracownikach, że to szalona baba, ale nie ma odwagi zrobić jej awantury – tłumaczy współpracownik Dudy.