Patryk Vega znów stawia odważną tezę ws. "Botoksu"
Patryk Vega znów stawia odważną tezę ws. "Botoksu" Fot. Facebook / Patryk Vega
Reklama.
"Botoks" został wręcz zmiażdżony przez krytykę, ale statystyki mówią same za siebie. Produkcja zanotowała najlepsze otwarcie w 2017 roku i pobiła frekwencyjny rekord ustanowiony przez poprzedni film Vegi "Pitbull. Nowe Porządki".
Co o awanturze wokół "Botoksu" sądzi sam reżyser? W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" przekonuje, że przyświecała mu misja. – Uświadomiłem sobie, jaką mocą dysponuję poprzez moje filmy. Zrozumiałem, jaką odpowiedzialność niesie ze sobą fakt, że ogląda je nawet 10 mln osób. Dotarło do mnie, że kino to nie tylko rozrywka i że mogę dzięki niemu przekazać istotne wartości – stwierdził.
– Jestem katolikiem i kwestia aborcji jest dla mnie czytelna. Nigdy nie chciałem jej w moim życiu. Nigdy bym na nią nie pozwolił. Dlatego nie pojawiłem się na "czarnym marszu – dodał.
Vega już wcześniej mówił, że jego zdaniem krytyka filmu jest efektem zorganizowanej akcji. W wywiadzie to powtórzył. – Ten "hejt” wydaje mi się czymś oczywistym w sytuacji, kiedy podejmuje się temat, który dotyka bardzo wielu – stwierdził i zaznaczył, że ma dowody na zorganizowany charakter hejtu.
Pojawiła się też inna zaskakująca teza. Otóż reżyser jest zdania, że pracownicy koncernów farmaceutycznych dostali do podpisania "lojalki". Wydarzenia z "Botoksu" mają być prawdziwe, ale oni tego nie potwierdza, bo zakazano im wypowiadania się na temat filmu.
Źródło: "Gazeta Polska"