Agnieszka Radwańska w dwóch setach (6:3, 6:4) wygrała półfinałowy pojedynek z Niemką Angelique Kerber i w sobotę zagra o triumf na trawiastych kortach Wimbledonu. Jeszcze nigdy żaden Polak nie grał w finale tego najbardziej prestiżowego turnieju wielkiego szlema. Sukces? Niewątpliwie, ale sam mecz zawiódł.
Polka awansowała do finału Wimbledonu - to niewątpliwie powód do wielkiego zadowolenia. To największy sukces polskiego tenisa od 75 lat! Możemy być dumni z wyniku, jaki osiągnęła nasza nasza tenisistka. Jednak Polka musi poprawić swoją grę, jeśli chce liczyć na zwycięstwo w finale.
Rywalizacja w półfinale najbardziej prestiżowego tenisowego turnieju trwała jedynie godzinę i jedenaście minut. To dobrze? Czy to znaczy, że mecz był szybki i stał na wysokim poziomie? Chciałbym tak napisać, ale prawda jest taka, że na pierwszą w miarę emocjonująca wymianę musieliśmy czekać aż do szóstego gema. Przyniosła ona brawa, ale niestety w jej trakcie wymagająca londyńska publiczność wybuchła także śmiechem. Tenisistki dwukrotnie odbiły piłkę w taki sposób, jakby chciały nią trafić w nowy dach kortu. Na szczęście akurat dziś był otwarty.
Radwańska wygrała w pełni zasłużenie. Jednak powiedzieć, że po znakomitej grze to tak, jakby nazwać Śląsk Wrocław bezdyskusyjnie najlepszą drużyną piłkarskiej Ekstraklasy. Fakt, został on mistrzem Polski, ale głównie dlatego, że nikt inny "nie chciał".
Tak samo było dziś z Radwańską. Nie deprecjonując jej talentu i wkładu w odniesiony właśnie największy sukces, kibice tenisa mogą odczuwać niesmak, wobec stylu, jaki zaprezentowały obydwie tenisistki. Trochę szkoda, że w półfinale Wimbledonu było tylko pięć asów serwisowych. Nie można zapomnieć też o 14 niewymuszonych błędach Kerber - Niemka popełniała zatem jeden błąd, co pięć minut. Cieszy na pewno dobra forma pierwszego serwisu Radwańskiej i przede wszystkim wykorzystanie każdej piłki do przełamania rywalki. Ale czy to wystarczy w finale?
Przed kilkoma dniami Francuz Gilles Simon stwierdził, że wielką niesprawiedliwością jest równe wynagradzanie tenisistów i tenisistek. Wywołało to oburzenie wielu kobiet występujących na kortach, ale po dzisiejszym spotkaniu to Francuzowi przybyło kolejnych argumentów. Po pojedynku trzeciej i ósmej rakiety świata mogliśmy spodziewać się zwyczajnie czegoś więcej, niż otrzymaliśmy. Wydaje mi się, że pojedynek Rogera Federera i Janko Tipsarevica (kolejno trzeciego i ósmego w rankingu ATP) byłby nieporównywalnie bardziej zaciętą i po prostu ciekawszą rywalizacją.
W sobotę finał. Polkę będzie czekać w nim znacznie trudniejsze zadanie, niż pokonanie Kerber. Jej rywalką będzie Serena Williams. Jeśli Radwańska myśli o wygranej, będzie musiała zagrać zdecydowanie lepiej, niż dziś. Chociaż z drugiej strony, to tylko kobiecy tenis. Wszystko jest zatem możliwe.