
Reklama.
Pomieszczenie znalazła ekipa remontowa, która miała wykonać w budynku zwykłe pomiary. Jak informują zachodnie media, po odnalezieniu ruchomej ściany odkryto za nią kolejne pomieszczenia.
Pomiary na miejscu były prowadzone z bardzo prozaicznego powodu – obiekt nigdy nie uzyskał pozwolenia na budowę. Kiedy na miejscu bywali Fritzlowie, pensjonat dwukrotnie spłonął i zawsze był odbudowywany. Policja nawet podejrzewała, że to Fritzl był podpalaczem, ale nigdy mu niczego nie udowodniono.
Budynek, w którym znaleziono niepokojące miejsca, to pensjonat o nazwie "Seestern", co po polsku oznacza rozgwiazdę. Obiekt znajduje się w mieście Unterach am Mondsee niedaleko Salzburga. Małżeństwo Fritzlów przestało prowadzić ten biznes w 1996 roku.
Dlaczego to miejsce znaleziono dopiero teraz? Lokalne media informują, że po ujawnieniu sprawy Fritzla budynek nie został nigdy dokładnie sprawdzony przez śledczych. Skupiono się tylko na domu w Amstetten, gdzie rozegrała się tragedia.
Przypomnijmy, że w piwnicy swojego domu w Amstetten Josef Fritzl przez 24 lata gwałcił i więził swoją córkę. Elisabeth Fritzl została zgwałcona ponad trzy tysiące razy i urodziła swojemu ojcu łącznie siedmioro dzieci. Żona Fritzla Rosemarie twierdziła, że nie wiedziała, co działo się w dźwiękoszczelnym bunkrze pod jej domem. W marcu 2009 austriacki sąd uznał 73-letniego Josefa Fritzla za winnego m.in. morderstwa syna i wielokrotnych gwałtów. Skazał go na dożywocie.
Źródło: Daily Mirror