Śledztwo w sprawie feralnej opony trwa już 1,5 roku, ale BOR nie czekał na jego zakończenie i wyremontował prezydencki samochód.
Śledztwo w sprawie feralnej opony trwa już 1,5 roku, ale BOR nie czekał na jego zakończenie i wyremontował prezydencki samochód. Fot. TVP Info

Cała seria wypadków z udziałem Biura Ochrony Rządu, rozpoczęła się od podróży Andrzeja Dudy do Wisły na początku marca zeszłego roku. W opancerzonym BMW pękła opona, samochód wpadł z poślizg i wylądował w rowie. Teraz wiadomo, że samochód przeszedł remont i wrócił do służby. Jednak koszt doprowadzenia go do użytku przyprawia o zawrót głowy.

REKLAMA
Co prawda, końca śledztwa w sprawie pęknięcia opony w prezydenckiej limuzynie nie widać, ale Biuro Ochrony Rządu postanowiło nie czekać na zakończenie pracy śledczych i odzyskać maszynę. Po wypadku, samochód potrzebował remontu. Już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że wymiany potrzebowały co najmniej: błotnik, nadkole, próg i zderzak, a z pewnością uszkodzeń było więcej. Remont prezydenckiego BMW kosztował dokładnie 131 742 złote i 68 groszy.
Rzeczniczka prasowa BOR mjr Katarzyna Kowalewska oznajmiła, że teraz limuzyna "służy do realizacji zadań służbowych określonych w ustawie o Biurze Ochrony Rządu". Tłumacząc ustawowy zapis na zwykły język, limuzyną tą znów jeżdżą najważniejsze osoby w państwie. Informacje o tym, kto dokładnie jeździ tym egzemplarzem i jak przebiegał remont samochodu są objęte tajemnicą.