Zwolennicy zakazu handlu w niedzielę powołują się na zapisy konkordatu. Tylko dlaczego nie zakazać od razu wszelkiej pracy?
Zwolennicy zakazu handlu w niedzielę powołują się na zapisy konkordatu. Tylko dlaczego nie zakazać od razu wszelkiej pracy? Fot. Jakub Orzechowski

Zwolennicy zakazu handlu w niedzielę wytoczyli w ostatnich dniach naprawdę ciężką artylerię. Powołali się na konkordat, czyli wiążącą nas umowę międzynarodową. Okazuje się, że w myśl umowy z państwem kościelnym już od dawna Polacy nie powinni pracować w niedziele. Bo "takie jest prawo". Ale czy na pewno?

REKLAMA
Jak najszybciej zakazać handlu w niedzielę? Tomasz Wójcik z Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej uważa, że znalazł sposób. Odwołuje się do ratyfikowanego w 1998 roku konkordatu, czyli umowy międzynarodowej między Polską i Stolicą Apostolską. Umowa pośród 29 artykułów regulujących i porządkujących działalność Kościoła katolickiego w Polsce ma jeden punkt, który dziś przytacza ekspert. To artykuł 9, w którym określa się, które dni w roku będą wolne jako święta kościelne.

Konkordat, artykuł 9.

1. Wolne od pracy są niedziele i następujące dni świąteczne:
a) 1 stycznia - uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi,
b) drugi dzień Wielkanocy,
c) dzień Bożego Ciała,
d) 15 sierpnia - uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny,
e) 1 listopada - dzień Wszystkich Świętych,
f) 25 grudnia - pierwszy dzień Bożego Narodzenia,
g) 26 grudnia - drugi dzień Bożego Narodzenia.

2. Rozszerzenie powyższego wykazu może nastąpić po porozumieniu Układających się Stron.

Zgodnie z umową wolne od pracy miały być 1 stycznia (jako uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki), drugi dzień Wielkanocy, Boże Ciało, 15 sierpnia, 1 listopada oraz 25 i 26 grudnia. A także wszystkie niedziele. Dr Wójcik argumentuje, że umowy międzynarodowe, a taką jest niewątpliwie konkordat, trzeba uznawać i przestrzegać, a zatem zakaz handlu obligatoryjnie w każdą niedzielę powinien zostać niezwłocznie wprowadzony.
– Absolutnie nie może być tak, że wprowadzane są jakieś pomysły i przepisy, które są niezgodne z konstytucją – oburza się poseł Borys Budka. W ocenie parlamentarzysty zapis o wolnych niedzielach stoi w jawnej sprzeczności z polską ustawą zasadniczą i odwoływanie się do niego przez zwolenników wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę jest bezzasadne.
Sprawa jednak nie jest tak oczywista. Konkordat, czy to się komuś podoba czy nie, jest umową międzynarodową między Stolicą Apostolską i Polską. A praw międzynarodowych należy przestrzegać nawet jeśli jakieś przepisy umowy stoją w sprzeczności z prawem obowiązującym w danym kraju. Przykład? Proszę bardzo, jeśli prawo międzynarodowe zabrania handlu niewolnikami, to nawet jeśli w jakimś kraju zwyczajowo raz w miesięcu wysyłało się statek pełen pracowników przymusowych za granicę, to po ratyfikowaniu traktatu trzeba będzie zaniechać podobnego procederu. A skoro tak, to jeśli Polska w umowie ze Stolicą Apostolską zobowiązała się do tego, że niedziele będą wolne od pracy, to jest to umowa międzynarodowa i powinna być przestrzegana.
Umowa jest, zapis też, ale...
Umowa konkordatu została podpisana przez ministra spraw zagranicznych w rządzie Hanny Suchockiej Krzysztofa Skubiszewskiego. Choć miało to miejsce 28 lipca 1993 roku, to ratyfikowana została dopiero przez Sejm III kadencji 8 stycznia 1998 roku. 6 tygodni później umowę podpisał prezydent Aleksander Kwaśniewski, a obowiązywać zaczęła 25 kwietnia 1998 roku. Czy to oznacza, że od niemal 20 lat Polacy nielegalnie pracowali w niedzielę?
– W mojej ocenie nie. Świadczy o tym brak szczegółowych regulacji, które powinny być zawarte w artykule 9 – twierdzi dr hab. Aleksander Cieśliński, specjalista prawa europejskiego i międzynarodowego. Nasz rozmówca tłumaczy, że przecież żadne państwo nie może sobie pozwolić na to, żeby wszyscy rzucali na jeden dzień swoje zajęcia. – Muszą pracować szpitale, służby, komunikacja. Brak wyszczególnienia poszczególnych grup, których ogólna zasada nie dotyczy w mojej ocenie wskazuje na to, że przepis jest ogólny i strona kościelna pozostawiła tę kwestię do rozwiązania stronie polskiej – tłumaczy nasz rozmówca.
Zdaniem eksperta jeszcze jedna rzecz przemawia za tym, iż nie mają racji ci, którzy powołują się dziś na zapisy konkordatu. – Od ratyfikowania umowy minęło już 19 lat. To dość czasu, żeby móc uznać, że żadna ze stron nie zgłasza pretensji o to, że jeden z artykułów traktatu nie jest respektowany w skali globalnej. To, że zapisy artykułu 9. są tak ogólne, wskazuje na to, że pozostawiono tu pole na interpretację przepisów. Gdyby było inaczej, Polska powinna niezwłocznie zmienić przepisy i dziś byśmy nie pracowali w niedziele – tłumaczy dr hab. Cieśliński.
To kwestia interpretacji
Co ciekawe, w traktacie pojawia się zapis o tym, że układające się strony będą usuwać różnice dotyczące interpretacji lub stosowania konkordatu na drodze dyplomatycznej. Nigdy na przestrzeni ostatnich lat kwestia pracy w siódmy dzień tygodnia nie była kością niezgody i obiektem rozmów dwustronnych. – W takim razie Kościół najwyraźniej uznał, że zapisu o zakazie pracy nie należy traktować w sposób ścisły i nie ma dla Stolicy Apostolskiej jakiegoś fundamentalnego znaczenia – przekonuje ekspert.
Co nie znaczy, że nie można dziś podnosić w debacie publicznej tej kwestii. Jak wskazuje nasz rozmówca, nawet jeśli do tej pory nie było szczegółowych uregulowań, to mogą się one pojawić nawet po 19 latach od ratyfikowania konkordatu, a wystąpić z żądaniami może zarówno strona kościelna, jak i polska. W tym wypadku choćby Tomasz Wójcik, który umową ze Stolicą Apostolską tłumaczy potrzebę wprowadzenia handlu w niedzielę. – Pięknie. Ale dlaczego tylko handlu, jeśli zakaz pracy w niedzielę powinien w takim razie obowiązywać po prostu wszystkich? – pyta poseł Borys Budka.
Na piątkowej konferencji prasowej do jednego artykułów konkordatu odniósł się szef "Solidarności" Piotr Duda. Jak stwierdził, "S" rozważa skierowanie sprawy do Trybunału Konstytucyjne w związku ze... złamanie artykułu 9 umowy między państwem a Kościołem.