Po wygranej Agnieszki Radwańskiej nad Angelique Kerber i awansie się do finału Wimbledonu Polskie media oszalały. Ten historyczny sukces polskiej tenisistki dla wielu osób jest wydarzeniem przełomowym. Monika Olejnik sugerowała dziś Ryszardowi Czarneckiemu, że może tenis powinien stać się naszym nowym sportem narodowym. Czy to w ogóle możliwe?
Każdy sukces naszych sportowców powoduje wzrost zainteresowania daną dyscypliną. Losy Agnieszki Radwańskiej Polacy śledzą już od jakiegoś czasu, ale wczoraj mieli wyjątkowy powód do radości – Radwańska dostała się do finału Wimbledonu. Czy cokolwiek to zmieni w postrzeganiu polskiego sportu i przeniesie ośrodek zainteresowania z piłki nożnej na tenisa?
Tylko dla burżuazji?
Tenis przez wiele osób nadal postrzegany jest jako sport tylko dla dzieci bogatych rodziców lub bardzo bogatych dorosłych. Jego otoczka zdaje się to potwierdzać: w Polsce tenisa promowali Aleksander Kwaśniewski, Ryszard Kalisz czy Ryszard Krauze, którego firma Prokom sponsorowała turnieje tenisowe. – Tenis ziemny jest poniekąd sportem elitarnym, a na pewno za taki się go uważa. Patrząc na zawodników
odnoszących tam wyniki widać, że często to młodzi ludzie korzystający z zasobów rodziców – ocenia Jacek Falfus z PiS, wiceprzewodniczący sejmowej komisji sportu.
Trener tenisa Tomasz Iwański potwierdza tę tezę – ale tylko połowicznie. – Te koszty początkowe w tenisie faktycznie są większe niż w piłce nożnej, w którą można grać nawet na podwórku. Choć nie wiąże się to z elitarnością, ale jest pewną barierą – ocenia Iwański. Jak zaznacza szkoleniowiec, w miarę bogacenia się społeczeństwa to wrażenie elitarności tenisa będzie zanikać. Również Jacek Falfus z PiS podkreśla, że "golf też jest sportem dla ludzi bogatych, a i tak jest popularny". – Nie łączyłbym więc popularności dyscypliny z jej elitarnością – twierdzi parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości.
Szef sejmowej komisji sportu Ireneusz Raś z PO już dziś nie zauważa tego problemu:
– Czasy, kiedy tenis był postrzegany jako sport dla bogatych, minęły. Dziś może go uprawiać każdy, a jego popularność rośnie właśnie dzięki występom naszych tenisistów.
Ministrze, tenis czeka
O ile spostrzeżenie o rosnącej popularności tenisa jest równie trafne, co oczywiste, to pozostaje pytanie – czy ten sport ma szansę na trafienie do czołówki lubianych przez nas sportów? Zdaniem Ireneusza Rasia, nie należy tak postrzegać sprawy. – Każda dyscyplina jest piękna, nie możemy poddawać ich licytacji popularności, bo każdy sport może nas łączyć – uważa poseł Platformy. – Nawet tak niszowy jak skoki narciarskie. Adam Małysz sprawił, że większość Polaków oglądała nie tylko jego występy, ale skoki w ogóle.
To argument nie do zbicia: Polacy na punkcie Małysza oszaleli i przez kilka lat, obok piłki nożnej, był to bodaj najpopularniejszy sport w naszym kraju. Przy czym ekscytowaliśmy się nie tylko dokonaniami naszego zawodnika, ale i całą dyscypliną. – Podobnie może być z Radwańską. Jeśli dalej będzie odnosić sukcesy, z czasem będzie to elektryzowało nie tylko fanów tenisa, ale i wszystkich Polaków – twierdzi poseł Raś. Taką prawidłowość: wzrostu popularności wraz z odnoszonymi sukcesami, zauważa również
Jacek Falfus: – To normalnie, nie tylko u nas. Kubica też w zasadzie wyskoczył znikąd i sprawił, że Polacy co tydzień słuchali odgłosu wyjących samochodów.
Pytanie tylko: jak bardzo sukcesy Radwańskiej spopularyzują tenisa? Tutaj, zdaniem Tomasza Iwańskiego, wiele zależy od Polskiego Związku Tenisa, o wiele lepiej zarządzanego od chociażby PZPN, ale też ministerstwa sportu. – Byłbym zachwycony, gdyby udało się wdrożyć program "orlików" tenisowych, tak żeby boisko było przy każdej szkole lub chociaż w każdej wsi. Brakuje boisk ogólnie dostępnych, a godzina grania na prywatnym korcie to nadal duży wydatek – mówi nam Iwański.
– Niestety, państwo nie przeznacza na tenisa odpowiednio dużo pieniędzy. A jest wiele osób z talentem, które nie mają odpowiednich finansów i pomoc państwa bardzo by im się przydała. Może po Euro coś się zmieni i państwo zrozumie, że sport to jedna z najlepszych metod promocji – dodaje trener.
Sport narodowy nie do ruszenia
Nawet jeśli państwo zauważy te postulaty i wyłoży pieniądze dla początkujących, to i tak nikłe są szanse na to, by tenis stał się tak popularny jak piłka nożna. – Futbol to numer jeden na świecie i nie ma się co łudzić, że coś innego zajmie jego miejsce – ocenia
Ireneusz Raś. Chociaż, jak zaznacza poseł Platformy, nie oznacza to, że nie mamy starać się popularyzować innych dyscyplin sportowych. Nadzieję na wzrost popularności tenisa wyraża również Tomasz Iwański, choć też przyznaje, że ciężko na tym polu konkurować z piłką.
Wynika to głównie z łatwości, z jaką można zacząć grać w piłkę, ale też jej zakorzenienia w europejskiej kulturze. – Piłka jest wyjątkowa, ma swój urok. Szczególnie w Europie jest niekoronowaną królową dyscyplin, bo można w nią grać praktycznie na każdym równym skrawku ziemi – przypomina Jacek Falfus z PiS.
– Nie da się przebić piłki i nie należy próbować. Trzeba za to działać tak, by i inne sporty, były równie popularne i już nam się to udaje, na przykład w siatkówce – przekonuje poseł Prawa i Sprawiedliwości. Teraz również można śmiało powiedzieć, że i tenis zajmuje poczytne miejsce w polskim sporcie. Tylko czy również władza zrozumie, że sportowcom, nawet najlepszym, w promowaniu dyscyplin trzeba pomagać? I to nie wpisami na Twitterze czy deklaracjom w mediach. Polski sport wymaga pomocy zupełnie wymiernej i materialnej. Ale o tym, przy okazji tenisowych sukcesów Radwańskiej, polscy politycy póki co milczą.
Agnieszka przełamała pewne tenisowe tabu. Osiągnęła coś, czego nigdy nie udało mi się dokonać. Grałem w ćwierćfinałach Wielkiego Szlema, ale zawsze ktoś tam był lepszy, czegoś mi brakowało.
Na pewno Radwańska nie będzie faworytką finału. Raczej taką pretendentką do tytułu, która będzie mogła pokonać mistrzynię. Trochę jak w boksie. Ten finał może się różnie potoczyć, ale generalnie sądzę, że czy zagra z Wiliams, czy z Arenką, "Isia" będzie miała jakieś 30-35 procent szans na wygraną.