Hyundai przygotował nowy model, który świetnie sprawdzi się zarówno w miejskiej dżungli, jak i na krętych, górskich drogach. Nie potrzebuje asfaltu, żeby pokazać na co go stać. Ciekawa propozycja dla fanów tego typu pojazdów. Hyundaia KONĘ mieliśmy okazję przetestować przed wprowadzeniem go na polski rynek.
Nowy Hyundai KONA to auto, które może się podobać. Nowoczesne kształty, modne wąskie światła przednie, ciekawe lampy tylne, całość postawiona na sporawych kołach – to auto zdecydowanie zwraca na siebie uwagę. Także dlatego, że do tej pory czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. W testach wzięło udział kilka samochodów w czterech wariantach kolorystycznych i w dwóch wersjach silnikowych.
Po wylądowaniu na lotnisku w Barcelonie podzielono nas na pary i wsadzono do samochodów. Na pierwszy ogień dostaliśmy z kolegą niebieską KONĘ z malutkim, bo tylko litrowym 3-cylindrowym silnikiem. Pokazano, jak obsługiwać pokładową nawigację i życzono szerokiej drogi. Wybraliśmy zaprogramowaną trasę, ustawiliśmy fotele, odpaliliśmy silnik i już po paru minutach jechaliśmy autostradą.
Litrowy silnik? Pierwsza moja myśl była taka, że to nie może jeździć. Zastanawiałem się tylko, po co mi 6-biegowa skrzynia biegów w pojeździe, w którym wystarczą góra trzy. Moje obawy szybko się jednak rozwiały. Okazało się, że samochód, mimo swojej masy i malutkiego silniczka, który ciężko znaleźć schowany gdzieś między kompresorem klimatyzacji a pojemnikiem z płynem hamulcowym rozpędza się całkiem żwawo. W zakresie dozwolonych w Hiszpanii prędkości naprawdę trudno się zorientować, że mamy autko z serii "ekologicznych". Szczególnie na krętych drogach, gdzie nie można się za bardzo rozpędzić jazda tym modelem była prawdziwą przyjemnością. Na autostradzie oczywiście nie próbowaliśmy ścigać się z samochodami sportowymi, ale Hyundai nie był zawalidrogą.
Nie mam też żadnych zastrzeżeń do skrzyni biegów. Wszystkie przełożenia wchodzą pewnie, bez żadnego zgrzytania, haczenia, jest dokładnie tak jak powinno być. "Szóstka" w mojej ocenie jest klasycznym nadbiegiem. Docenią go wszyscy, którzy nie lubią za często "mieszać drążkiem". Warto mieć jednak świadomość, że w mocno autostradowych prędkościach z tym silnikiem autko dostaje zadyszki i aż prosi o to, żeby go dłużej nie męczyć. Turbosprężarka, choć robi co może, w rakietę tej wersji KONY zmienić nie może.
Po przejechaniu pierwszych kilkudziesięciu kilometrów odwróciły się role i usiadłem na miejscu dla pasażera. Mój towarzysz podróży testował po kolei wszystkie systemy zamontowane w aucie. A trochę ich jest: asystent zjeżdżania z pochylenia, tempomat, ABS, system utrzymywania auta między liniami na drodze… Niestety nie ma możliwości ustawienia w tempomacie odległości od poprzedzającego nas auta, system jedynie ostrzega o pojawieniu się niebezpieczeństwa. Natomiast podczas jazdy na autostradzie ręce od kierownicy można oderwać tylko na chwilę, później pojawia się komunikat o tym, że układ utrzymujący auto na pasie ruchu zostanie wyłączony.
Jako pasażer miałem więcej czasu na zapoznanie się z wnętrzem auta. Hyundai chwali się tym, że wnętrze może być kolorystycznie dopasowane do koloru lakieru. W samochodzie pomarańczowym mogą być zainstalowane pomarańczowe pasy, a na desce rozdzielczej będą pomarańczowe dodatki. W czerwonym samochodzie czerwone, w żółtym żółte. Co ciekawe, w naszym niebieski aucie były… czarne. Ktoś zapomniał pomalować? A może uznał, że jednak czarne wykończenie będzie bardziej eleganckie?
Jakie by nie było powody, plastiki w środku są spasowane bardzo dobrze, choć przydałoby się więcej wstawek z miękkiego materiału. Wszechobecne plastiki są dobrej jakości, ale brakuje mi trochę "przytulności". To po prostu cena za... niższą cenę auta i szybkie przypomnienie, że to marka masowa, a nie premium.
Po jakimś czasie dojechaliśmy na miejsce pierwszej zbiórki, gdzie po chwili przerwy przesiedliśmy się do innej KONY, tym razem z turbodoładowanym silnikiem diesla o pojemności 1.6 litra i automatyczną skrzynią biegów. Okazało się, że będziemy nim jeździć po wąskich i krętych drogach wokół Barcelony.
Spodziewałem się, że samochód, zwłaszcza w trybie Sport będzie małą rakietą. Silnik ma bardzo dobrą charakterystykę i tylko trochę szkoda, że skrzynia biegów jest jakaś ospała. Trzeba się przyzwyczaić do opóźnionej reakcji na naciśnięcie pedału gazu, auto spina się niczym kot przed skokiem i dopiero po zauważalnej chwili wyrywa ostro do przodu.
Skrzynia może pracować w jednym z trzech trybów. Ekonomiczny sprawdza się podczas oszczędzania paliwa. Drugi tryb to komfort, samochód przyśpiesza w miarę sprawnie, wyższe biegi wchodzą w miarę wcześnie, nie ma przesadnego zużycia paliwa, ale osiągi jeszcze nie powalają na kolana. W trybie sport samochód pokazuje pazur, tylko trzeba przyzwyczaić się do pracy skrzyni biegów.
Auto prowadzi się pewnie i łatwo. Zero uślizgów, zawijania tyłem, nie ma uciekającego przodu. Auto jedzie niczym po szynach, nawet drobne kamyczki na jednym z zakrętów nie były w stanie wytrącić go z równowagi. Dopiero podczas przejazdu specjalnie na potrzeby prezentacji przygotowaną drogą szutrową biegnącą przez las udało mi się chociaż przez chwile poczuć, jak auto sunie bokiem na ostrym zakręcie. Ale – co ważne – nie czułem utraty kontroli nad samochodem. Wielki plus dla inżynierów Hyundaia.
Inna rzecz, że sztywne zawieszenie, które tak doskonale sprawdza się na polnych drogach, podczas przejazdu przez progi zwalniające nie zapewnia zbyt dużo komfortu. Pamiętacie hasło Citroena "polubisz każdą drogę"? Kierowca KONY nie na każdej drodze będzie się czuł komfortowo, ale coś za coś, albo się bujamy jak na morzu, albo mamy pełną kontrolę nad tym, co się dzieje z samochodem na kiepskiej nawierzchni.
Trudno mi jednoznacznie ocenić ten samochód. Niewątpliwe jest ładne, szczególnie przypadło mi do gustu pomalowane na czerwono z czarnym dachem. Pojazd świetnie pokonuje zakręty i dobrze radzi sobie na szutrowych drogach. Jazda nim była prawdziwą przyjemnością. Z drugiej strony plastiki w środku nie oczarowują. To przyzwoity samochód, a o jego ewentualnym sukcesie będzie pewnie decydować cena. Jeśli Hyundai nie wywinduje jej zbyt wysoko, KONY mają szansę powalczyć o mocną pozycję na polskim rynku.