
Krzysztof Brejza w ostatnich miesiącach dał się poznać jako dociekliwy członek komisji badającej aferę Amber Gold, ale nie odpuszcza także w innych sprawach. Miesiąc temu wysłał pytania do Kancelarii Premier Szydło w sprawie spółki Solvere. Enigmatycznej odpowiedzi, jaką dostał, nie powstydziła by się wyrocznia delficka.
REKLAMA
Dlaczego Brejza drąży sprawę spółki Solvere? Przypomnijmy – to spółka, która jest właścicielem domen sprawiedliwesady.pl i takjakbylo.pl. Założona została w maju tego roku, a jej główni udziałowcy w tym czasie wciąż jeszcze byli dyrektorami w kancelarii Beaty Szydło. To o tyle istotne, że prawo zabrania wysokim urzędnikom zasiadać w zarządach spółek. Tymczasem Anna Plakwicz i Piotr Matczuk jako udziałowcy jeszcze przez kilka miesięcy piastowali stanowiska w Kancelarii Premiera. Matczuk zrezygnował dopiero w czerwcu, a Plakwicz jeszcze później – w sierpniu. Oboje tym samym złamali zapisy ustawy antykorupcyjnej.
Poseł Brejza, w trybie artykułu 20. ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, zwrócił się do Kancelarii Premier z listą pytań. Oczekiwane odpowiedzi mogłyby rzucić nowe światło na sprawę spółki Solvere. Mogłyby, ale na razie nie rzucają. Brejza, choć odpowiedzi się doczekał, pokazuje dokumenty, z których wynika, że KPRM bawi się z parlamentarzystami opozycji w "głuchy telefon".
Pamiętacie tę zabawę z dzieciństwa? Brejza właśnie sobie przypomniał. Poseł liczył na to, że dowie się, kto wnioskował o nagrody dla Matczuka i Plakwicz, jaka była łączna suma nagród wypłaconych dyrektorom, czy zdaniem Kancelarii Premier osoby będące dyrektorami w prywatnej spółce mogły jednocześnie pracować w administracji rządowej i czy to jest zgodne z przepisami antykorupcyjnymi. Ostatnie pytanie wydaje się nie mniej ważne – Brejza pytał, kiedy i w jaki sposób premier Beata Szydło dowiedziała się o tym, że Matczuk i Plakwicz założyli spółkę Solvere.
Zgodnie z przepisami kancelaria miała dwa tygodnie na udzielenie odpowiedzi. I zrobiono o, tyle tylko, że jakoś tak… nie do końca. Krzysztof Brejza dowiedział się bowiem, że spółka Solvere wypełniała zadania wyznaczone przez Kancelarię Premiera, na czym polegały jej zadania. Wyjawiono takie szczegóły, jak średnie zasadnicze wynagrodzenie na stanowisku dyrektora w KPRM, oraz to, że kwestie dotyczące zgodności z przepisami antykorupcyjnymi reguluje ustawa. Wiemy też, czy zajmowali się w KPRM Matczuk i Plakwicz, problem w tym, że to od miesiąca nie jest żadną tajemnicą.
Trudno nie odnieść wrażenia, że ktoś z kancelarii albo w ogóle nie przeczytał pytań stawianych przez parlamentarzystę, albo postanowił z niego zakpić i po prostu nie odpowiadać na niewygodne kwestie poruszane w liście. Ten jednak nie odpuszcza i wysyła drugie pismo. Teraz kancelaria ma kolejne dwa tygodnie na odpowiedź.
Co jeśli i tym razem nic nie zostanie wyjaśnione? – Zawsze jest jeszcze opcja odpalenia bomby atomowej – twierdzi Brejza. – Można wejść po prostu do kancelarii, machnąć legitymacją poselską i zażądać udzielenia natychmiastowej odpowiedzi. To nie mieści cię jednak w ramach dobrych obyczajów parlamentarnych, to ruch ostateczny, coś jak wypowiedzenie wojny – dodaje parlamentarzysta.
