
Reklama.
Scenariusz ataku był bliźniaczo podobny do tego, co działo się niedawno w Londynie czy Barcelonie. Po godzinie 15 czasu lokalnego sprawca, jadąc wypożyczoną furgonetką Home Depot, wjechał na pełną ludzi ścieżkę rowerową West Side Highway. Zamachowiec rozjeżdżał rowerzystów i pieszych. Według mapy przygotowanej przez dziennik "New York Times" sprawca pokonał w ten sposób kilkaset metrów.
Na miejscu zginęło 6 osób, dwie kolejne zmarły w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń. Przy ulicy Chambers Street kierowana przez terrorystę furgonetka uderzyła w autobus szkolny (rannych zostało dwoje dzieci i dwie osoby dorosłe). Po tym zderzeniu mężczyzna wysiadł z pojazdu. Według świadków – wykrzykiwał "Allahu Akbar" i wymachiwał bronią. Potem okazało się, że była to jedynie broń do paintballu i na śrut. Wtedy 29-latka postrzelił nieumundurowany policjant i Uzbek został aresztowany.
Terrorysta trafił do szpitala. Media podają, że nazywa się Sayfullo Saipov, mieszkał w Tampie na Florydzie. Do USA przyjechał w 2010 r. W jego samochodzie znaleziono notatkę, w której deklaruje wierność tak zwanemu Państwu Islamskiemu.
– Zdajemy sobie sprawę, że to noc Halloween. Wiemy, że ten atak miał złamać naszego ducha. Ale nowojorczycy są silni, odporni i nie ugną się z powodu próby zastraszenia – oświadczył tuż po ataku burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio. Jak stwierdził – był szczególnie tchórzliwy akt terroru.
Mimo zamachu, halloweenowa parada w Nowym Jorku odbyła się.
Polski konsul generalny w Nowym Jorku Maciej Golubiewski zapewnił, że polscy dyplomaci są w stałym kontakcie ze służbami amerykańskimi. Na razie nie ma informacji, aby w zamachu tym ucierpiał jakiś polski obywatel.
Według informacji amerykańskich mediów, wśród zabitych w zamachu w Nowym Jorku jest 5 obywateli Argentyny oraz jedna osoba z Belgii.