
To ma być kolejna propozycja społeczna, o której od kilku dni głośno w mediach. Jako pierwszy napisał o niej "Fakt", powołując się na szefa Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy. Choć to tylko pomysł, sprawa już zaczęła rozgrzewać Polaków. Po 500+, wolnych niedzielach i ograniczeniu handlu w Wigilię, kwestia urlopów staje się kolejną, która może wywołać ogromne emocje. Już dziś je widać. W sieci aż się gotuje. Jedni się cieszą, inni wręcz przeciwnie.
Dziś, pracownicy z najniższym stażem pracy mają do dyspozycji tylko 20 dni urlopu. I właśnie ta nierówność – a właściwie jej ewentualne wyrównanie – już na poziomie pomysłu wzbudziła spore emocje. Nie oszukujmy się – absolutnie skrajne. Okazuje się, że nawet w tej kwestii potrafimy mieć ogromne poczucie niesprawiedliwości.
Marta Matyjek nie zna takich opinii. Jest zaskoczona, że niektórzy pracownicy tak to odbierają. – Gdy cały projekt zostanie złożony to na tle innych regulacji nastroje będą inne. Nie wszystko podpasuje każdemu – mówi. Prof. Jacek Męcina: – Nie widzę w tym pomyśle nic kontrowersyjnego. Wręcz przeciwnie. To rozwiązanie propracownicze. Nie widzę większych dylematów z tym związanych.
" Rewolucją ma być również elastyczny wymiar dni wolnych od pracy. Wskazany w kodeksie pracy 26-dniowy urlop będzie mógł zostać skrócony np. do 20 dni albo wydłużony choćby do 30, jeśli szef i załoga tak ustanowią". Czytaj więcej
Inne kwestie związane z urlopami też budzą kontrowersje. Na przykład propozycja, by całość 26 dni można było wykorzystać tylko w danym roku. A jeśli nie, to przepadnie.
Punktem wyjścia jest 26 dni, która powinna być wybrana w ciągu roku. Ale ja jestem zwolennikiem, aby – z przyczyn nadzwyczajnych – można to było zrobić również w pierwszym kwartale kolejnego roku.
Jednak pomysł z takim samym urlopem dla wszystkich, bez względu na staż, nawet jej się podoba. Pod warunkiem, że byłoby to np. 26 dni dla wszystkich. – Jestem za tym, że jak można dać coś więcej młodym ludziom. Proszę bardzo. Gdyby ujednolicić dla wszystkich 26 dni, nie ma problemu – mówi.
