Finał Wimbledonu to jak na razie największe osiągnięcie w karierze Agnieszki Radwańskiej. To też jedno z najważniejszych wydarzeń dla polskiego tenisa. Dziś o godzinie 15 na korcie głównym w Londynie Polka zmierzy się z Sereną Williams. "Isia" już przeszła do historii, a jeśli wygra, zapisze się w niej złotymi literami. Dzięki triumfowi w Londynie zostanie pierwszą rakietą świata.
– Jaki finał? Wimbledonu? Przecież turniej już się skończył, wygrała go Serena. Pokonała Kvitovą i Azarenkę, więc jest tu najlepsza. Radwańska to miła dziewczyna, dobrze gra w tenisa, ale gdyby miała półtorej stopy więcej wzrostu, to może mogłaby powalczyć w finale z moją córką. A tak, nie sądzę – stwierdził Richard Williams, ojciec amerykańskiej tenisistki, z którą Agnieszka Radwańska zmierzy się dziś w finale wielkoszlemowego turnieju na kontrach w Londynie.
Najpewniej zapomniał o tym, co o siostrach Radwańskich mówił przed kilkoma latami. – Obserwuję je i widzę, jak się rozwijają. Bóg dał im talent. Patrzę też na ich tatę, który trenuje z nimi, by wprowadzić je do pierwszej dziesiątki – mówił w 2009 roku Richard Williams.
Ojciec sióstr Williams nie pierwszy raz wypowiada kontrowersyjne tezy. Wszyscy pamiętają jego słowa w wywiadzie, który pojawił się w New York Times. Amerykanin zasugerował w nim wprowadzenie do amerykańskiego tenisa swoistego apartheidu. – Czarni powinni zakładać własne kluby, bo to jedyna droga, aby poszli śladami moich córek. Tenis w Ameryce nie chce Afroamerykanów, bo boi się dominacji, którą widzą za sprawą Sereny i Venus – powiedział wtedy Richard Williams.
– Jego pewność siebie rodzi się z siły jego córki. Serena wróciła na kort po chorobie i prezentuje się tak, jak kiedyś. A pamiętajmy, że jest to zawodniczka, która na początku wieku wygrała cztery turnieje wielkiego szlema z rzędu: w Paryżu, Londynie, Nowym Jorku i w Australii – zauważa Hubert Zdankiewicz, dziennikarz "Polska The Times".
Przed turniejem Radwańska była trzecią tenisistką świata. Nie robiło to wrażenia na londyńskich bukmacherach, którzy za jednego postawionego funta na triumf Polki byli skłonni wypłacić aż pięćdziesiąt. Ta ocena uległa lekkiej zmianie po awansie Radwańskiej, ale wciąż to nie Polka jest faworytem do zwycięstwa w turnieju.
– Radwańska ma bardzo duże szanse na triumf, ponieważ Williams nie jest już tej klasy zawodniczką, co przed laty. Dzisiaj Amerykanka ma wielkie wahania formy, a Agnieszka gra w sposób, za którym Serena nie przepada. Jeśli Polka poradzi sobie z mocnymi uderzeniami rywalki to powinna zmusić ją do bardziej technicznej gry. A w tym jest lepsza. Sądzę, że jeżeli "Isia" zagra na swoim poziomie, to nie powinna mieć kłopotu z wygraniem dzisiejszego spotkania – mówi nam optymistycznie Paweł Ostrowski, trener tenisa, były opiekun Angelique Kerber i Marty Domachowskiej.
Radwańska powinna wyjść dziś na kort bez presji. Awansując do finału zapewniła sobie już skok na pozycję wiceliderki światowego rankingu. Jeśli wygra dziś z Sereną Williams, zostanie pierwszą rakietą świata. Jako pierwsza Polka w historii tenisa! "Isia" nie ma zatem nic do stracenia, a bardzo wiele do zyskania. Trzymamy kciuki!
Agnieszka Radwańskia - Serena Williams na Wimbledonie w 2008 roku