Donald Tusk przyjął zaproszenie od Andrzeja Dudy i wywołał tym niemałe zamieszanie na prawicy. Okazuje się też, że tegoroczne prezydenckie zaproszenie było "bardziej serdeczne".
Donald Tusk przyjął zaproszenie od Andrzeja Dudy i wywołał tym niemałe zamieszanie na prawicy. Okazuje się też, że tegoroczne prezydenckie zaproszenie było "bardziej serdeczne". Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Wydaje się, że przyjęcie zaproszenia na obchody Dnia Niepodległości przed Donalda Tuska wzbudziło na scenie politycznej większe zainteresowanie, niż sama rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Co takiego się stało, że tym razem przewodniczący Rady Europejskiej przyjął zaproszenie od prezydenta Andrzeja Dudy?

REKLAMA
Przyjęcie przez Donalda Tuska zaproszenia wystosowanego przez Andrzeja Dudę na obchody 11 listopada wzbudziło niemałą sensację, choć wydaje się, że zapraszanie byłych prezydentów i premierów na podobne uroczystości to tradycja tak powszechna, że nie zwraca się już na nią uwagi. Jednak dzisiejszy uroczystość państwowa będzie pierwszą od dłuższego czasu, w której Donald Tusk będzie brał udział. Nad tym, dlaczego nagle zmienił zdanie co do uczestnictwa w rocznicy, głowili się internauci, a także prawicowi publicyści.
Odpowiedź jest jednak o wiele prostsza. – "Nie chcę się rozwodzić nad szczegółami, ale w tym roku zaproszenie wydawało się bardziej serdeczne" – stwierdził Donald Tusk w rozmowie z dziennikarzami po przylocie na lotnisko Chopina. Jednak to co wzbudziło największe zamieszanie po prawej stronie, to odpowiedź na prośbę rozwinięcia tej "serdeczności" – "To już zostawcie historii. Zawsze to, co najciekawsze, powinno być okryte mgiełką tajemnicy[...] Chciałbym żeby potraktowano to jako znak gotowości do współpracy" – powiedział Tusk i otworzył ogromne pole do popisu dla przeciwników Andrzeja Dudy z obozu dobrej zmiany.
Przylot Donalda Tuska to jednak nie tylko dyskusja o prezydenckim zaproszeniu, ale także ostre słowa pod adresem rządzących. – "To święto wszystkich Polaków. Święto niepodległości było, jest i będzie świętem wszystkich polaków, a nie jednej partii. Żaden polityk w Polsce nie ma i nie będzie miał monopolu na patriotyzm. Jestem przekonany że to święto można obchodzić z uśmiechem na ustach i radością w sercu, bo naprawdę jest z czego się cieszyć i być dumnym, a bez wrogich okrzyków i zaciśniętych pięści" – to była czytelna aluzja do tego, co dzieje się w związku z różnymi świętami, prawem do manifestacji i wzmacnianiem narodowej odnogi obecnej władzy.
Wydaje się, że oprócz uczczenia rocznicy odzyskania niepodległości, jesteśmy świadkami politycznego show, a Donald Tusk (świadomie lub nie) wywołał zamęt po prawej stronie sceny politycznej. I pomyśleć, że to przez jedno zaproszenie.