Sprawa zaproszenia Donalda Tuska na obchody z okazji Święta Niepodległości rozgrzała polski polityczny światek. Okazało się, że nie pierwszy to raz, gdy obecna głowa państwa zaprasza byłego premiera. By jednak kurtuazji nie było za wiele, pracownik kancelarii Andrzeja Dudy opublikował na Twitterze wpis, który może nasuwać skojarzenia co do prawdziwego stosunku głowy państwa do Tuska oraz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Donald Tusk, mimo że nie pierwszy raz został zaproszony przez Andrzeja Dudę, w tym roku po raz pierwszy zdecydował się przyjąć jego zaproszenie. Dlaczego? Tłumaczył dziennikarzom na lotnisku Chopina, że w tym roku treść zaproszenia… wydawała mu się inna. – "Nie chcę się rozwodzić nad szczegółami, ale w tym roku zaproszenie wydawało się bardziej serdeczne" – powiedzialł Donald Tusk.
Dziennikarze próbowali uzyskać odpowiedź, co oznacza owa serdeczność. "To już zostawcie historii. Zawsze to, co najciekawsze, powinno być okryte mgiełką tajemnicy[...] Chciałbym żeby potraktowano to jako znak gotowości do współpracy". Okazało się, że wypowiedź Tuska wywołała reakcję kancelarii prezydenta, która domniemaną "serdeczność" lakonicznie zdementowała.
Nasuwa się pytanie, czy to nie rażący błąd w sztuce dyplomacji, jeśli dementuje się słowa o serdeczności zaproszenia, mające być wyrazem chęci Donalda Tuska do współpracy, co sam powiedział.
Być może to tylko polityczny teatr, ale nawet jeśli, to Tusk zdaje się wciąż być w nim wytrawnym graczem. Do tego, powszechnie znany jest wrogi stosunek Jarosława Kaczyńskiego do Tuska. Wpis pracownika Dudy można więc odbierać jako niechęć do nadmiernego wychylania się z sympatią do byłego premiera.