Założył stronę jaworowiczklamie.pl i, mówiąc o wieloletniej dziennikarce TVP, nie przebiera w słowach. Leszek Bubel wytacza działa przeciwko Elżbiecie Jaworowicz. Jego najlepiej udokumentowany zarzut wobec dziennikarki to to, że go kopnęła. Trzeba przy tym przyznać, że to ona sama ukręciła na siebie ten bat. Nie tylko w ten sposób, że dała się sprowokować. Przede wszystkim dlatego, że zaprosiła Bubla do swojego programu. Nam udało się uzyskać krótki komentarz autorki "Sprawy dla reportera".
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Tę historię należy rozpocząć nie od tego, kim jest Elżbieta Jaworowicz, lecz kim jest Leszek Bubel. On sam przedstawia się jako "dziennikarz z 20-letnim doświadczeniem", licząc na niepamięć odbiorców. Bo jego największe "dokonania" pochodzą z ery przedinternetowej. Ale i dziś co nieco da się wygooglać, żeby się zorientować z kim mamy do czynienia. Mówiąc w skrócie – z antysemitą, który ze swoich rasistowskich poglądów uczynił sposób zarobkowania. Ale po kolei.
0,04 proc. poparcia
W czasach PRL Leszek Bubel prowadził własną działalność jako złotnik, do polityki wkroczył tuż po upadku komunizmu. W Sejmie znalazł się 1991 roku, kandydując z list politycznej efemerydy utworzonej przez Janusza Rewińskiego, czyli Polskiej Partii Przyjaciół Piwa. Partia szybko się rozpadła, Sejm też nie przetrwał całej kadencji. I ówczesny 2-letni pobyt przy Wiejskiej to największy polityczny sukces, jaki Bubel może sobie wpisać do CV. Później jeszcze dwa razy (w 1995 i 2005 r.) próbował swoich sił w wyborach prezydenckich, ale poparcie jakie uzyskiwał było bardziej niż śladowe.
A jednak raz po raz robił coś, co dawało mu rozgłos. A to nagrał parę piosenek disco polo, a to wydał książkę "Jak rozpoznać Żyda" (w sumie podobno wydał tysiąc książek), a to wypuści na rynek jakiś zbiorek dowcipów o Żydach, a to o Sejmie powie, że jest "pejsaty". Działalność dziennikarska, którą się chwali, to z kolei lata wydawania takich periodyków jak "Tylko Polska" czy "Miesięcznik Narodowy". Za głoszenie rasistowskich haseł nieraz stawał przed sądem, ale niewiele sobie z tego robił, otwarcie nazywając siebie "naczelnym antysemitą RP".
Byłem, widziałem, wiem
I kogoś takiego zaprosiła do swojego programu Elżbieta Jaworowicz. I to niejednokrotnie. A teraz on to przeciwko niej wykorzystuje. Opowiada, że był na miejscu i widział, jak "Sprawa dla reportera" jest ponoć manipulowana. "Byłem w ponad 20 programach świadkiem, jak te programy powstają i jak są później krojone, pocięte i co jest pokazywane widzowi, naiwnemu i urobionemu przez taką jej postawę kobiety, która rzeczywiście pochyla się nad ludzkim nieszczęściem. To nieprawda, proszę państwa. To jest chamka i bardzo prosta kobieta" – opowiada Bubel stojąc wśród bazarowych straganów, co jakiś czas zanosząc się charkotliwym śmiechem z własnych dowcipów. Nagranie to zamieścił na YouTube.
W materiale tym Bubel zamieszcza nagranie, na którym widać, jak w korytarzu sądowym Elżbieta Jaworowicz "wypłaca" mu kopniaka. Stąd jego długi wywód o braku manier dziennikarki TVP.
Piotr Ikonowicz jest dość częstym gościem "Sprawy dla reportera" i w rozmowie z naTemat przyznaje, że pamięta ten pierwszy raz, gdy Leszek Bubel zagościł w studiu w TVP. Przyznaje, że był wówczas totalnie zdziwiony.
– Zaproszenie pana Bubla było bardzo niefortunne. Kiedy zobaczyłem go w studiu byłem zszokowany. Wydawało mi się, że negacjoniści i antysemici nie powinni robić za gwiazdy w telewizji publicznej. Potem dowiedziałem się, że on o to zaproszenie bardzo zabiegał – wspomina Ikonowicz i ujawnia więcej. Według informacji szefa Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, Bublowi nie tyle zależało na swoich występach u Jaworowicz, co na wypromowaniu młodej pani mecenas, która reklamuje się jako "adwokat od beznadziejnych spraw". Do programu zaczęły jednak przychodzić skargi klientów rozczarowanych usługami owej pani mecenas i wówczas prawniczka przestała się pojawiać w telewizyjnym studiu. A wkrótce potem Bubel pozwał Elżbietę Jaworowicz oraz kilkoro ekspertów "Sprawy".
A Bubel idzie znacznie dalej. Założył stronę internetową jaworowiczklamie.pl, gdzie posuwa się o parę kroków za daleko, prezentując choćby karykaturę dziennikarki z naszyjnikiem z trupich czaszek. Wymienia przy tym nazwiska niektórych ekspertów występujących w programie (głównie prawników) i namawia internautów, by zgłaszali się, jeśli zostali przez nich pokrzywdzeni. Wzywa przy tym: "Prosimy o wsparcie w likwidacji szkodliwego społecznie programu 'Sprawa dla reportera'".
Oglądalność mówi sama za siebie
Piotr Ikonowicz w rozmowie z naTemat stwierdza, że nigdy nie powiedziałby, że program Elżbiety Jaworowicz jest "szkodliwy społecznie". Jego zdaniem jest zdecydowanie na odwrót.
I to bez wątpienia jest fenomen. Elżbieta Jaworowicz pracuje przy Woronicza od połowy lat 70. "Sprawa dla reportera" emitowana jest w wieczornym paśmie w TVP od roku 1984. Przez te ponad 30 lat program zmienił się niewiele – studio wygląd wciąż prawie tak samo, prowadząca tak samo układa nogi w charakterystycznej pozie, zawsze jest też materiał nagrany w terenie, gdzie ekipa odwiedza poszkodowanego na miejscu, i zawsze po nim następuje dyskusja w studiu: ofiary, ich oprawcy oraz eksperci.
Na niemal stałą obecność w "Sprawie dla reportera" może liczyć były prezes NIK, przed laty prezes PSL a potem eurodeputowany PiS, organizator tzw. "Duda Pomocy" Janusz Wojciechowski. Wielokrotnie pojawiała się też u Elżbiety Jaworowicz parlamentarzysta PO Lidia Staroń. Ale bywają też goście bardziej egzotyczni, jak choćby Roman Sklepowicz (ten od słów "kto to rucha").
"Bo cię kopnę, głupia babo"
Nawet gdyby któremukolwiek z prezesów Telewizji Polskiej (ponoć sama żartuje, że przeżyła ich więcej niż sama ma lat, a liczy sobie już 71 wiosen) przyszło do głowy, aby program zdjąć z anteny, to nie może sobie na to pozwolić. "Sprawa dla reportera" oglądalnością bije na głowę inne pozycje w ramówce a autorka programu przez widzów jest uwielbiana. Choć wszyscy też zdają sobie sprawę z kontrowersji, jakie budzi jej program. Leszek Bubel nie jest bowiem pierwszym, którzy rzuca oskarżenia wobec Elżbiety Jaworowicz. Już w 2010 r. powstało stowarzyszenie "Stop Nierzetelni". Założyła je jedna z bohaterek programu, Olga Chobot, która uznała, że w "Sprawie dla reportera" została zniesławiona (choć to ona w programie wystąpiła jako pokrzywdzona).
Rada Etyki Mediów parokrotnie zajmowała się skargami na program Elżbiety Jaworowicz, przy jednym z materiałów zarzuciła dziennikarce brak obiektywizmu. We wrześniu tego roku Jaworowicz musiała zastosować się do wyroku sądu i wygłosić na antenie przeprosiny wobec przedsiębiorcy, którego dobra osobiste zostały naruszone. TVP jednak wylicza: program ukazuje się co tydzień, w każdym poruszane są trzy sprawy – zatem rocznie w "Sprawie dla reportera" podejmowanych jest ok. 140 tematów. Rachunek jest zatem prosty – jeśli pojawiają się jakieś zastrzeżenia do paru materiałów, to i tak jest to tylko margines.
Sama Elżbieta Jaworowicz na moje pytanie o ewentualne kroki prawne wobec Leszka Bubla odpowiedziała krótko SMS-em, że sprawę badają prawnicy TVP.
Piotr Ikonowicz nie ma wątpliwości, że sprawa wydarzeń na korytarzu sądowym nie zaszkodzi Elżbiecie Jaworowicz i zwraca uwagę, że dziennikarka była przez Leszka Bubla prowokowana. – On miał swoją kamerę, a ona - kobieta telewizji - nie miała. W związku z czym, było widać kopnięcie, ale nie było widać, jak on ją prowokował. Ale nie sądzę, żeby pani redaktor Elżbiecie Jaworowicz spadł włos z głowy – podsumowuje Ikonowicz.
(Program "Sprawa dla reportera" – przyp. red.) jest pełen fałszu, przeinaczania faktów, robienia z bohaterów prawdziwych przestępców, fałszerzy. Nawet eksperci, którzy tam biorą udział, nie do końca wiedzą, z kim mają do czynienia, bo dostają fragmenty akt, a same zdjęcia, reportaże z terenu, też są robione tendencyjnie, pod z góry ustaloną tezę. (...) Nikt nie ma odwagi głębiej zajrzeć w kulisy programu "Sprawa dla reportera" i Jaworowicz robi co chce, tej prostej kobiecinie, z takimi bazarowymi, gminnymi manierami, na salonach stolicy we łbie się jej poprzewracało.
Piotr Ikonowicz
Ruch Sprawiedliwości Społecznej
Tu dochodzi taka delikatna kwestia: zgodnie z prawem, prawnicy nie mogą się reklamować. Ale wiadomo, że każdy prawnik, który przyjdzie do programu oglądanego przez 4 mln ludzi, uzyskuje bezpłatną, potężną reklamę. Dlatego pan Bubel chciał, żeby promowana przez niego prawniczka wystąpiła w roli eksperta. On zaś zachowywał się jak jej menadżer.
Piotr Ikonowicz
Ruch Sprawiedliwości Społecznej
Przez długie lata istnienia "Sprawy dla reportera" udało się rozwiązać wiele indywidualnych problemów, bo poruszane w nim tematy dotyczą konkretnych, zwykłych ludzi. Program ten zwrócił uwagę na wiele zjawisk niekorzystnych dla społeczeństwa. "Sprawa dla reportera" cieszy się taką oglądalnością, że lepiej wypadają tylko mecze reprezentacji. W związku z tym ocena chyba jest jednoznaczna – widzowie niezmiennie, od lat uznają, że jest to program społeczeństwu potrzebny.
W czasie nagrania Jaworowicz była zupełnie inna niż na antenie. Wulgarna, wyniosła, bezwzględna. Między ujęciami pokazanymi w telewizji mówiła do mnie – to cytat – "bo cię kopnę, głupia babo", ponieważ nie chciałam się rozpłakać. Stosowała też pewien rodzaj szantażu, mówiła, że jeśli nie będę płakać, to za chwilę przerwą nagrywanie programu, bo to są koszty.
cytat za rp.pl "Elżbieta Jaworowicz w TVP. Z kamerą wśród ludzi"
Elżbieta Jaworowicz
dziennikarka TVP
Proszę o wybaczenie, ale mam zasadę dystansowania się od podobnych prób budowania rozpoznawalności na renomie mojego programu. Prawnicy Telewizji Polskiej analizują tę sprawę.