
Trzy kroki do przodu, dwa do tyłu – to sprytna strategia Prawa i Sprawiedliwości, by metodą "ustępstw" przepychać te najbardziej kontrowersyjne ustawy. Zrezygnujemy z zapisów, które kłują w oczy, pokażemy, że słuchamy społeczeństwa, swoje i tak zrobimy z tym, że na trochę mniejszą skalę. – W przypadku kontrowersyjnych ustaw, PiS wypuszcza sondę, żąda dużo, następnie negocjuje, potem ustępuje, ale i tak coś pozostaje. To takie targowanie się – mówi nam Wiesław Gałązka z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
Takie ustępstwa wcale nie oznaczają, że PiS nie realizuje własnej polityki. To bardzo konsekwentna, sprawna i sprytna strategia. Przed PiS tego nikt nie robił, a przynajmniej nie w tak szerokim zakresie. To bardzo dobry i bardzo sprawnie przygotowywany plan: w jaki sposób raz zdobytej władzy już nie oddawać.
"Ustawa o niejawności"
Prace nad ustawą o "jawności życia publicznego", zaproponowaną przez ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, trwały 10 miesięcy. Kilkanaście organizacji pozarządowych biło na alarm, że jest ona zamachem na "jawność życia publicznego" i ma uniemożliwić patrzenie władzy na ręce. Wydały nawet wspólne oświadczenie, w którym pisały o ośmiu kontrowersyjnych zapisach.
Tym razem zającem do gonienia było "uporczywe" żądanie informacji. I znowu fortel się powiódł: opinia publiczna dostała sygnał, że PiS "słucha ludzi" i potrafi się wycofać z nietrafionych pomysłów. A PiS uchwali to, na czym mu naprawdę zależy.
Najwięcej naszych wątpliwości budzą kwestie związane z prywatnością. Nasza organizacja jest zwolennikiem tego, by ujawniać bardzo wiele na temat osób, które podejmują kluczowe decyzje w państwie. Natomiast władza ministra i strażaka to bardzo duża różnica. A argument pana ministra, że musi dużo podpisywać jest żenujący.
Podstawowy problem, który wiąże się z tą ustawą nazywam powszechną lustracją majątkową. Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, jaki majątek ma prezydent czy posłowie, natomiast projekt idzie nie jeden, nie dwa, tylko 118 kroków dalej. Do katalogu podmiotów, które będą zobowiązane do składania oświadczeń majątkowych dołączają: strażacy, żołnierze, strażnicy miejscy. Nie widzę powodów, by oni wszyscy musieli je składać. Państwo w pewien sposób podejrzewa ich o korupcję. Większość tych oświadczeń będzie dostępna w internecie. Nie widzę powodów, by tak było, nie są to ludzie, których wybieramy w wyborach.
Pierwszeństwo zgromadzeń cyklicznych
Dokładnie tę samą strategię zastosowano w przypadku nowelizacji ustawy o zgromadzeniach, która obowiązuje od kwietnia bieżącego roku. Zakłada ona m.in., że odległość między zgromadzeniami nie może być mniejsza niż 100 metrów. Poza tym, daje możliwość otrzymania na trzy lata zgody władz na organizowanie zgromadzeń i brak możliwości organizacji konkurencyjnego zgromadzenia w tym samym miejscu i czasie. – Ta ustawa łamie tyle artykułów konstytucji, że aż się zmęczyłem, czytając je wszystkie – to słowa wicemarszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Nowelizacji ustawy o zgromadzeniach chcieli posłowie Prawa i Sprawiedliwości.
Stara metoda
Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że dla działań PiS nie należy szukać nowych pojęć, ale cofnąć się do historii. – Trzeba pamiętać, że gdy w Polsce montowano rząd bolszewicki w 44 roku, to Stalin konstytucję napisał dopiero w 52 roku. Sfałszowano wybory, referendum, a kluczowym słowem dla komunistów była "demokracja". I teraz mamy powtórkę: ustawa o jawności jest ustawą o niejawności. Mnie się wydaje, że zastosowano starą bolszewicką strategię przymiotnika niwelującego: jeśli komunista mówi "demokracja", to jest to zaprzeczenie demokracji – mówi Jabłoński.
