Jak się okazało, niezbyt rozgarnięty złodziej zdrapywał zdrapki do momentu, gdy "trafił" wygraną. Nagroda była jednak skromna – 200 złotych. To nie zniechęciło jednak 32-latka, który nie zastanawiając się długo wrócił na miejsce przestępstwa. Tym razem nie po to, by znowu coś ukraść i liczyć na szczęście. Po prostu chciał odebrać wygrane pieniądze.