
Zastanawiam się, po jaką cholerę chodziłem w lipcu ze świeczką pod Sąd Najwyższy? – pyta Piotr Rachtan, działacz opozycji. Powodem jego rozgoryczenia jest projekt ustawy o Sądzie Najwyższym autorstwa prezes Małgorzaty Gersdorf. Sędzia, która przedstawia swój projekt jako alternatywę wobec niekonstytucyjnych zapędów PiS, chce, by ławnikami mogli być księża rzymskokatoliccy.
REKLAMA
Według projektu Gersdorf ławnicy byliby wybierani "spośród kandydatów wyróżniających się wiedzą prawniczą i zgłaszanych przez organizacje liczące co najmniej 10.000 osób, w tym stowarzyszenia, przedstawicieli pracowników, pracodawców, grupę obywateli, ale także Kościół Katolicki oraz inne Kościoły i związki wyznaniowe w Polsce, jako depozytariuszy tradycyjnych wartości chrześcijańskich wyznaczających ustrojową treść wielu zasad zawartych w Konstytucji RP".
Innymi słowy księża rzymskokatoliccy i duchowni mniejszościowych wyznań chrześcijańskich, jako grupa trzymająca wartości religijne, mieliby wpływać na wyroki polskich sądów. Z tego wpływu byliby już wykluczeni kapłani i kapłani religii niechrześcijańskich.
Piotr Rachtan negatywnie ocenia pomysł klerykalizacji wymiaru sprawiedliwości. "A zatem Sąd Najwyższy ma być kolejną instytucją publiczną (po oświacie), w której zobaczyć będziemy mogli duchowne sukienki. Ponury żart ciśnie się na usta: oszczędzimy przynajmniej na togach" – podsumowuje.
W połowie września prezes Gersdorf nieoczekiwanie pojawiła się w Pałacu Prezydenckim na ceremonii dublera PiS do Trybunału Konstytucyjnego. Wywołała tym wiele krytycznych komentarzy. "Każdemu zdarzają się kroki podjęte bezrefleksyjnie..." – tłumaczyła się potem sędzia.
źródło: MonitorKonstytucyjny.eu
