Ekolodzy zapowiadają ściganie funkcjonariuszy, którzy złamali prawo. Chodzi o upokarzające przeszukania osobiste, wtargnięcia do mieszkań i utrudnianie kontaktu z adwokatem.
Ekolodzy zapowiadają ściganie funkcjonariuszy, którzy złamali prawo. Chodzi o upokarzające przeszukania osobiste, wtargnięcia do mieszkań i utrudnianie kontaktu z adwokatem. fot: Obóz dla Puszczy (marta szczepańska / grzegorz broniatowski / leszek garstka)

Upokarzające przeszukania otworów ciała osób, które protestują przeciwko nadużyciom władzy, były dotychczas domeną policji w takich państwach jak Turcja. Najnowsze doniesienia magazynu "Gazety Wyborczej" dotyczące przesłuchania ekolożek i ekologów wskazują jednak, że wkładanie przez policję palców do pochwy i odbytu pokojowych manifestantów zaczyna być praktykowane przez funkcjonariuszy w Polsce.

REKLAMA
"Odebrano mi bieliznę, bo według policjantki zachodziło prawdopodobieństwo, że powieszę się w areszcie. Sprawdzano również ręką, czy nie ukrywam żyletek i innych ostrych narzędzi w pochwie lub odbycie" – mówi magazynowi "Osiem Dziewięć" jedna z zatrzymanych kobiet, która 9 listopada razem z 23 innymi ekologami trafiła na komendę przy ul. Opaczewskiej w Warszawie. Ekologów "zgarnęło" 80 funkcjonariuszy.
Wszystko dlatego, że ekolożki i ekolodzy weszli do siedziby Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych i przykuli się do bramek w holu głównym. Żądali od instytucji podległej rządowi PiS, by zastosowała się do tymczasowego orzeczenia europejskiego Trybunału Sprawiedliwości o wstrzymaniu wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej. Rząd PiS ignoruje ten wyrok, co jest jednym z powodów uruchomienia przez Parlament Europejski art. 7 wobec polskich władz.
Według relacji ekolożek i ekologów, funkcjonariusze podlegający ministrowi Błaszczakowi prowadzili przeszukania osobiste w upokarzający sposób. Wkładali palce w otwory ciała części zatrzymanych osób i robili to w ogólnodostępnych łazienkach, do których wchodzili funkcjonariusze przeciwnej płci. Utrudniali zatrzymanym kontakt z prawnikami i skuli ich jak niebezpiecznych przestępców. Następnego dnia policjanci mieli wypytywać rodzinę i znajomych o ewentualne choroby psychiczne części zatrzymanych i czy się leczą. Policjanci mieli też wtargnąć do mieszkań kilku osób bez nakazu i prowadzić przesłuchania.
Obóz dla Puszczy zapowiada ściganie policjantów, którzy złamali prawo.