Ta sama twarz, ten sam głos, ale trzy różne nazwiska i dwie różne funkcje. Zwykle pojawia się w prorządowych mediach, gdzie przedstawiana jest jako: Anita Zapłatka, Anita Zapładka, Magdalena Bąk. Przypisuje się jej też różne funkcje: blogerka, członkini Klubu "Gazety Polskiej" w Paryżu i Komitetu Obrony Pomników Jana Pawła II. – W materiale TVP też przekręcili moje nazwisko. Ja nie mam powodów się ukrywać – zapewnia w rozmowie z naTemat Anita Zapłatka. I wyjaśnia, skąd te różne nazwiska.
Obrończyni krzyża
Wczoraj w "Wiadomościach" TVP znów podjęto temat pomnika Jana Pawła II. Chodzi o monument w Ploërmel w Bretanii, z którego Francuzi chcą usunąć krzyż. Taką decyzję podjęła Rada Stanu, czyli odpowiednik polskiego Naczelnego Sądu Administracyjnego. Powołano się na przepisy z 1905 roku o rozdziale państwa od kościoła, w myśl których tak ostentacyjne wielkie symbole religijne w przestrzeni publicznej muszą zostać usunięte. Teraz władze Ploërmel mają pół roku na zastosowanie się do wyroku sądu. Przeciwko temu apelowała nie tylko premier Beata Szydło, która zaproponowała, by pomnik przenieść do Polski. Chęć przyjęcia monumentu zadeklarowali nawet radni Sochaczewa.
Ale tym razem przekaz TVP był nieco inny: "Francuzi bronią krzyża" i aż pół tysiąca nie godzi się na "ogołocenie" pomnika. I w materiale Telewizji Polskiej pojawia się Anna Zapładka z Komitetu Obrony Pomników Jana Pawła II. Ma na sobie biało-czerwoną pelerynkę z czarnym orzełkiem na piersi. Dokładnie taką samą, którą niedawno założył prezes Jarosław Kaczyński. – Jesteśmy tu, żeby Francuzów wspierać, ponieważ widzimy to przebudzenie – mówi do kamery.
W rozmowie z naTemat powtarza dokładnie to samo: – To, co robię jest zgodne z moimi poglądami. Papież był Polakiem. Jestem osobą wierzącą i normalnym odruchem było, że jeżeli wyczytałam na Twitterze, że Francuzi się skrzykują, to my także. W każdej rozmowie myśmy zaznaczali, że nas nie interesują rozgrywki polityczne, tylko wsparcie Francuzów w walce o krzyż – podkreśla kobieta. I przy okazji informuje, że na 12 grudnia w Paryżu zaplanowano większą manifestację – w obronie szopek bożonarodzeniowych i jarmarku świątecznego.
"Kobieta niejedno ma imię"
Na Twitterze Pani Ossali widać, że ta jest mocno zaangażowana w obronę krzyża. Dowodem niech będzie jeden z jej wpisów: "Kładę się. Pobudka 5. 30, podróż do #Ploermel w Bretanii. To jednak ponad 400 km, ale jak trzeba krzyża bronić, to trzeba. Nie zapomnijcie, proszę o akcji na TT jutro o 15.00 #TouchePasMaCroix + zdjęcia krzyży Wam bliskich" – relacjonowała 25 listopada. Potem wrzucała zdjęcia spod pomnika Jana Pawła II.
Na fotografii i we wczorajszym materiale TVP ma dokładnie tę sama fryzurę i okulary, które włożyła, gdy w Telewizji Republika występowała jako Magdalena Bąk, blogerka mieszkająca we Francji.
W 2015 roku, po krwawym zamachu w Paryżu, w tej samej stacji przedstawiono ją jako Anitę Zapłatkę z paryskiego Klubu "Gazety Polskiej". Mówiła wówczas o "zróżnicowanych nastrojach".
"Kobieta niejedno ma imię. W tym przypadku trzy"; "Z archiwum X"; "Podwójna, a nawet potrójna osobowość" – natychmiast zauważyli internauci. I zaczęli dociekać, jak naprawdę nazywa się kobieta, która w mediach sprzyjających partii rządzącej różnie jest przedstawiana. Sprawa wydaje się być prosta: – Konto na Twitterze założyłam lata temu. Mam dwa imiona i mam również nazwisko panieńskie. Rzeczywiście jestem Anita, Magdalena, Agnieszka Zapłatka, z domu Bąk. To jest moje rodowe nazwisko. A Twitter to medium społecznościowe, gdzie ludzie mają prawo do używania bardzo różnych nazw. Nie widzę zgrzytu, że użyłam drugiego imienia i nazwiska rodowego – mówi nam Anita Zapłatka.
Anita z Klubu "Gazety Polskiej:
Zapłatka najczęściej występuje w prorządowych mediach, a te pozostałe krytykuje. W sieci możemy przeczytać, że chciała, by cofnięto koncesję TVN. W petycji, którą opublikowała na Citizengo.org, napisała, że programy informacyjne tej stacji są "zmanipulowane, wprowadzają widza w błąd". Wspomniała też o "zjawisku szczucia przeciw sobie grup Polaków", które "rozbijają naszą narodowość". Jest autorką książki Niedobre niebo. Co o Zapłatce mówią w Klubie "Gazety Polskiej"? – Znam ją chyba z widzenia. To chyba taka blondynka, jeżeli dobrze kojarzę. Ale nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć, proszę pytać w Klubie "Gazety Polskiej" w Paryżu – mówi nam Ryszard Kapuściński, przewodniczący klubu. Ale kobieta, która odbiera telefon jest zbyt zajęta, tłumaczy, że nie może rozmawiać, ponieważ zaraz wychodzi. Podobnie zresztą Andrzej Woda, wiceprzewodniczący Klubu "GP" w Paryżu. Poleca bezpośredni kontakt z Zapłatką.
Anita Zapłatka ma 58 lat i we Francji pracuje jako opiekunka osób starszych. Lubi swoją pracę i ludzi, których w niej spotyka, ale ubolewa, że nie może robić tego samego w Polsce. Jak mówi, we Francji nie mieszka z własnego wyboru. – Mój mąż, który zmarł na raka, był tutaj inżynierem budowlanym, tłumaczem z języka francuskiego. Córka powiedziała, że bez taty się stąd nie rusza – mówi nam. A Zapłatka bardzo tęskni za ojczyzną i czuje się samotna, dlatego tak bardzo zaangażowała się w działania Klubu "Gazety Polskiej". – Jak zostałam sama z córką, to w pewnym momencie aktywność społeczna czy na portalach społecznościowych, stała się sporą częścią mojego życia. Jestem osobą samotną – podkreśla kilkukrotnie.
Do Klubu "Gazety Polskiej" wstąpiła przez przypadek, choć tę gazetę czytała od dawna. – Właściwie, to najpierw dołączyłam do Ruchu Kontroli Wyborów w 2015 roku. Wcześniej nie należałam do żadnej partii. Poprzez Ruch związałam się z Klubem "GP" – opowiada Zapłatka.
To, co się w Polsce dzieje to dla Pani "dobra zmiana"? – dopytuję. – Nie bardzo umiem odpowiedzieć na to pytanie. Niezależnie od rządów, jakie były, to moja tęsknota za Polską była niewyobrażalna. Mam tam rodziców, siostrę, przyjaciół. Mamy dosyć ciężką sytuację, dlatego mieszkamy w lokalu socjalnymi, otoczone ludźmi różnej narodowości. Moja tęsknota za krajem jest ponad to wszystko, co się dzieje i działo – dyplomatycznie odpowiada Anita Zapłatka.
Gdybym była z kimś związana, gdyby mąż ciągle żył, to może moja uwaga byłaby bardziej rozproszona? Jestem wdową, mam dorosłą córkę, dlatego postanowiłam się oddać takiej aktywności. Tym bardziej, że widać wśród dużej grupy Francuzów rodzaj przebudzenia, głośniejszy bunt na postępującą laicyzację. Francuzi tego nie rozumieją, bo z jednej story podjęli decyzję o usunięciu tego krzyża (z pomnika JP II - red.), a z drugiej - rząd francuski wydaje zgodę na noszenie burek na plaży.