
W Europie o tym zjawisku zmówi się o tym niechętnie. Praktycznie zdawkowo. Coś drgnęło w kwietniu, kiedy Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji informowała o rozrastającym się handlu niewolnikami w Libii.
O takich przypadkach media i organizacje zajmujące się handlem ludzi informują co jakiś czas. Czy coś się zmieniło? Oczywiście, że nie. Sprawa momentalnie przycichła. Zachód jest wystarczająco zajęty migrantami, którzy docierają do Europy, więc na myślenie o tych, którzy popadli w niewolę po drodze, zwyczajnie nie ma ani czasu, ani pieniędzy, ani politycznej woli i przede wszystkim – zrozumienia.
SC i tak miał szczęście, o ile w ogóle można to tak nazwać. Nie został bowiem sprzedany do pracy, a na okup. W "więzieniu", do którego trafił, przebywało około 100 innych osób. Porywacze domagali się za niego od rodziny około 480 dolarów, których nie mógł zebrać ani on, ani rodzina. Bliscy wiedzieli o jego losie, ponieważ zamachowcy często bili zakładników i jednocześnie dzwonili do ich bliskich, aby usłyszeli ich krzyki. Został więc sprzedany innemu Libijczykowi. Ten umieścił go w większym domu, ale ustalił nową cenę: 970 dolarów. W końcu udało mu się zebrać trochę pieniędzy, zaczął też pracować dla porywaczy jako tłumacz. Dzięki temu nie był już bity.
Warto podkreślić, że takie regularne targi niewolników to swojego rodzaju precedens w XXI wieku. – Kiedyś mówiło się, że nawet w Polsce są aukcje ofiar handlu ludźmi, ale tak naprawdę nie było to w żaden sposób potwierdzone. Wiec myślę, że to nie jest norma światowa. Doprowadził do tego kryzys migracyjny, przez co ludzie tak bardzo chcą się wydostać z Afryki, że godzą się naprawdę na wiele – mówi w rozmowie z naTemat Joanna Garnier z La Strada, Fundacji Przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu.
Obiecuje się górę złota. U podstaw zawsze leży oszustwo, obietnica bez pokrycia. Czyli "zabiorę cię do pracy do świetnego miejsca". Anglia, Niemcy i Holandia to pierwsze wybory. Oszukani zawsze słyszą wiele zachęcających słów. "Zarobisz wiele pieniędzy, nie będziesz musiał znać języka i nie narobisz się, bo to lekka praca". Od tego się zaczyna.