Skąd PiS ma takie dane? Jedyna możliwa odpowiedź brzmi: z wyobraźni. Nie ma bowiem żadnych dowodów na to, że przy głosowaniu korespondencyjnym przez osoby z niepełnosprawnościami dochodzi do jakichś nieprawidłowości. Po co w takim razie rządzący wydają wojnę niepełnosprawnym? Wniosek nasuwa się jednoznaczny: bo wszystko musi być pod totalną kontrolą. Jak w orwellowskiej wizji w "1984". Innego racjonalnego wytłumaczenia chyba nie ma.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Domykamy dziurę w systemie wyborczym, umożliwiającą proceder kupowania głosów" – w ten sposób poseł PiS Marcin Horała, wiceszef sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego, uzasadniał pomysł likwidacji prawa do głosowania korespondencyjnego. Jego zdaniem istniejąca od zaledwie paru lat możliwość to pole do popisu dla osób, które chciałyby dokonać fałszerstw wyborczych. A że ucierpią na tym osoby niepełnosprawne? Że złamane zostanie ich konstytucyjne prawo do udziału w wyborach? "Nie odbija się to w sposób negatywny na znaczącej liczbie wyborców" – odpowiada parlamentarzysta PiS.
I w sumie co do liczby wyborców od biedy można się z posłem Horałą zgodzić. Bo z jednej strony osób niepełnosprawnych w Polsce jest około 4 milionów. Opozycja zaś wylicza, że PiS chce pozbawić prawa wyboru ludność 130-140 tysięcznego miasta. Z drugiej jednak strony można przytoczyć zupełnie inne liczby. Po raz pierwszy możliwość głosowania korespondencyjnego pojawiła się w wyborach parlamentarnych w 2011 r. Wówczas skorzystało z niej zaledwie parę tysięcy osób. W wyborach do Parlamentu Europejskiego korespondencyjnie zagłosowało jedynie kilkaset osób. Ale rok 2015 pokazał, że taka forma głosowania powoli przebija się do świadomości wyborców. Ze statystyk Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że zarówno w wyborach prezydenckich, jak i w parlamentarnych korespondencyjnie głos oddało po ok. 40 tys. osób.
Czy były jakieś nieprawidłowości? Nie zanotowano ani jednej! Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj w rozmowie z naTemat zapewnia, że nie ma jakichkolwiek danych, które wskazywałyby, że ktokolwiek próbował dokonać fałszerstwa wyborczego przy głosowaniu korespondencyjnym. Nie rozumie zatem, czym motywowane są zarzuty wobec tego przepisu.
Można być właściwie pewnym, że gdyby związany z obecną władzą Ruch Kontroli Wyborów takie nieprawidłowości dostrzegł, skargi trafiłyby do odpowiednich urzędów. Ruch bowiem był bardzo wyczulony na tę kwestię i w swojej instrukcji zatytułowanej "Fałszowanie wyborów i sposoby zapobiegania nieprawidłowościom" szczegółowo opisywał zagrożenia, jakie rzekomo niesie za sobą głosowanie korespondencyjne. Straszono m.in., że w wyborach mogą uczestniczyć martwe dusze. Już nie mówiąc o tym, że ktoś może zagłosować za osobę niepełnosprawną wbrew jej intencjom.
Nieuprawnione głosowanie korespondencyjne
Opis nieprawidłowości
Osoba – najczęściej niepełnosprawna – jest zgłaszana do głosowania korespondencyjnego. Zgłoszenia może dokonać w zasadzie każdy, kto posiada dane osobowe takiej osoby. Po odebraniu w imieniu zgłoszonej osoby przesyłki poleconej
z kartą do głosowania i kopertą zwrotną, możliwe jest odesłanie
wypełnionej karty jako głos wcześniej zgłoszonej osoby, bez jej wiedzy i niezgodnie z jej preferencjami politycznymi.
Ryzyko wykorzystania tej metody fałszowania wyniku wyborów staje się znaczące w przypadku ośrodków
opiekuńczych, w których opiekunowie działają w imieniu swoich podopiecznych. W wymiarze indywidualnym, nieuczciwi
wolontariusze mogą w ten sposób wykorzystać swoich niepełnosprawnych domowników.
W głosowaniu korespondencyjnym możliwe jest wykorzystanie nazwisk
tych wszystkich osób, o których z góry wiadomo,
że nie pojawią się w lokalu wyborczym. W skrajnych sytuacjach
– gdy nie ma prawidłowej kontroli nad rejestrami wyborców
– nawet nazwisk osób nieżyjących.
"FAŁSZOWANIE WYBORÓW I SPOSOBY ZAPOBIEGANIA NIEPRAWIDŁOWOŚCIOM poradnik dla wolontariuszy RKW i komitetów wyborczych" - Warszawa 2015
Ruch Kontroli Wyborów to organizacja powołana, jak zaznaczono w akcie założycielskim, "u tronu Matki Boskiej Jasnogórskiej" w lutym 2015 r. Po zwycięstwie Andrzeja Dudy i Prawa i Sprawiedliwości RKW mógł liczyć na wdzięczność rządzących – organizacja otrzymała prawie półtora miliona na stworzenie dwóch regionalnych ośrodków debat międzynarodowych. I teraz, gdy PiS zmienia prawo wyborcze, wszelkie postulaty RKW trafiają do sejmowych dokumentów. Czy mają one jakiś sens, czy też nie. Odebranie osobom starszym, obłożnie chorym i niepełnosprawnym prawa do głosowania korespondencyjnego wydaje się zupełnie bez sensu. Dowodzi jedynie tego, że władza chce mieć absolutnie wszystko pod ścisłą kontrolą i nie ma za grosz zaufania do obywateli.
– Dlaczego mamy nie wierzyć ludziom? – odpowiada szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj pytaniem na pytanie, czy możliwe jest to, że ktoś zagłosuje za osobę niepełnosprawną wbrew jej preferencjom politycznym. Przyznaje przy tym, że owszem – można sobie wyobrazić, że ktoś może dokonać takiej próby. Ale to samo możliwe jest też przy głosowaniu poprzez pełnomocnika, a tej opcji (na szczęście) rządzący likwidować nie zamierzają.
Beata Tokaj przyznaje, że zdarzały się nieprawidłowości przy głosowaniu osób niepełnosprawnych, ale nie dotyczyło to głosowania korespondencyjnego. – Mieliśmy takie zgłoszenia, że w jakimś tam ośrodku pomocy społecznej opiekun próbował wpływać na decyzję osoby głosującej. Tego typu sprawy zgłaszaliśmy nawet do prokuratury – informuje szefowa KBW. Ale to działo się już w lokalu wyborczym, przy urnie.
Nieuprawnione głosowanie korespondencyjne
Zapobieganie
W terminie około dwóch tygodni przez dniem wyborów należy
skierować pisemne pytanie do wójta (urzędu
gminy)
ile osób złożyło wniosek o głosowanie korespondencyjne. W piśmie należy
zaznaczyć, że pytanie jest składane w trybie postanowień ustawy o dostępie do informacji publicznej,
w związku art. 61 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Urząd musi udzielić
odpowiedzi. Odpowiedź
z urzędu gminy pozwoli ustalić z jaką liczbą głosów oddanych korespondencyjnie należy się liczyć.
W przypadku
niebezpieczeństwa
wykorzystania tej metody na
dużą
skalę, należy
podjąć intensywną
akcję informacyjną adresowaną
w szczególności
do osób niepełnosprawnych. Należy przestrzec
takie
osoby
przed nadużyciami polegającymi na
bezprawnym
wykorzystaniu ich danych osobowych oraz
działaniu
w ich imieniu
(głosowaniu)
bez upoważnienia.
Wobec braku możliwości
jakiejkolwiek
społecznej kontroli nad nadużyciami tego typu, należy dążyć do usunięcia procedury głosowania korespondencyjnego z Kodeksu wyborczego, albo
unormować
ją
w sposób zapewniający możliwość
skutecznego,
społecznego
nadzoru.
"FAŁSZOWANIE WYBORÓW I SPOSOBY ZAPOBIEGANIA NIEPRAWIDŁOWOŚCIOM poradnik dla wolontariuszy RKW i komitetów wyborczych" - Warszawa 2015
Ale Ruch Kontroli Wyborów dostrzega jeszcze jedno miejsce, gdzie rzekomo miałoby dochodzić do fałszerstw wyborczych: to urzędy gmin.
I ten zarzut, jak zapewnia szefowa Krajowego Biura Wyborczego, jest zupełnie nietrafiony.
Gdyby ktokolwiek w urzędzie gminy próbował podmienić oddane korespondencyjnie głosy na inne, od razu zostałoby to zauważone. Bo nie jest tak, jak twierdzi RKW, że nikt nie wie, co się przez tydzień dzieje z tymi głosami.
Później te pakiety są dostarczane do komisji wyborczych w przeddzień wyborów lub w dniu głosowania. Głosy oddane korespondencyjnie są później (po wyjęciu z koperty) przez komisję wrzucane do urny – nie są w żaden sposób znaczone, więc nie ma możliwości sprawdzenia, który wyborca jak zagłosował.
O możliwość głosowania korespondencyjnego przez lata walczyły stowarzyszenia osób niepełnosprawnych. Dziś, gdy wiele krajów już od dłuższego czasu umożliwia wyborcom głosowanie przez internet, Polska ma się cofnąć do czasów, gdy miejsce niepełnosprawnych jest wyłącznie w ich czterech ścianach. Że to jest złamanie ich praw? Ważniejsza niż zaufanie do wyborców jest ich kontrola.
Nie wpływały do nas żadne skargi w związku z głosowaniem korespondencyjnym. Trudno nam zatem stwierdzić, jakie to byłyby ewentualnie nadużycia. I czy w ogóle by były.
Beata Tokaj
szefowa Krajowego Biura Wyborczego
Nie rozumiem postawy "nie wierzę wyborcom, bo wyborcy będą fałszować wybory", by w ten sposób uzasadnić odebranie możliwości alternatywnego sposobu głosowania. Uważam, że nie powinniśmy tak podchodzić do sprawy. Przypomnę, że każdy głosujący korespondencyjnie otrzymuje w pakiecie oświadczenie o samodzielnym i tajnym oddaniu głosu. I to oświadczenie podpisuje osoba, która głosuje i wysyła z powrotem do komisji wraz z kartą do głosowania.
Marcin Dybowski
Ruch Kontroli Wyborów
My jako Stowarzyszenie Ruch Kontroli Wyborów byliśmy przeciwni tej formie udziału w wyborach. Jedną z rzeczy, do których mamy olbrzymie zastrzeżenia jest to, że do 7 dni głosy oddane korespondencyjnie mogą być przetrzymywane w urzędach, gdzie są poza wszelką kontrolą obwodowej komisji wyborczej. Jest zupełnie niedopuszczalne, by na takich zasadach odbywało się głosowanie.
cytat za niepelnosprawni.pl
Beata Tokaj
szefowa Krajowego Biura Wyborczego
Ależ dokładnie wiadomo, co się dzieje z tymi głosami. Po zakończeniu głosowania korespondencyjnego sporządzany jest protokół. Wszystkie te dokumenty są wkładane do worka, plombowane i przechowywane rzeczywiście w urzędzie gminy. Ale nikt nie ma do nich dostępu. Powtórzę – one są plombowane, zatem można łatwo stwierdzić, czy plomba została naruszona.