
W gmachu Sejmu – posiedzenie Zgromadzenia Narodowego i orędzie głowy państwa. To był najważniejszy punkt wczorajszych obchodów 150. rocznicy urodzin marszałka Józefa Piłsudskiego. Ale wieczorem miało miejsce jeszcze jedno wydarzenie, które honorowym patronatem objął Jarosław Kaczyński. Prezes PiS wprawdzie nie wziął w nim udziału, ale wystosował do uczestników list, w którym siebie i brata nazwał "kontynuatorami myśli Józefa Piłsudskiego".
Nie tylko upatrywaliśmy w nim jedną z najznakomitszych postaci europejskiego życia politycznego pierwszych dekad XX w. oraz najwybitniejszego Polaka, obok św. Jana Pawła II oraz Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, ale także uważaliśmy się – w jakiejś mierze, rzecz jasna, w zasadniczo odmiennych warunkach – za kontynuatorów jego myśli.
Lech Kaczyński podkreślał, że Józef Piłsudski początkowo wierzył w demokrację, o czym świadczy bardzo szybkie zarządzenie pierwszych wyborów, że nie był dyktatorem, że zachowały się po przewrocie zewnętrzne formy demokracji, że rządy obozu sanacyjnego nie były oparte wyłącznie na sile, co było cechą życia politycznego wielu ówczesnych państw europejskich, nie wspominając już o totalitaryzmie sowieckim i niemieckim.
Oto idzie Naczelnik, niekoronowany Król Polski pic.twitter.com/MSzJtRJ3rL
— elektryczna owca (@elektrycznaowca) 12 listopada 2016
