Do sądu wpłynęły pierwsze odwołania od tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Warszawski sąd został sparaliżowany.
Do sądu wpłynęły pierwsze odwołania od tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Warszawski sąd został sparaliżowany. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Reklama.
Przypomnijmy, od 1 października obowiązuje tzw. ustawa dezubekizacyjna, która byłym funkcjonariuszom pracującym w PRL-u drastycznie obniża emerytury (nawet o 2/3). Bez względu na to, ile czasu przepracowali w tych strukturach i za co tak naprawdę byli odpowiedzialni. W dużej ilości przypadków, ustawa dotyka osób, które nie miały nic wspólnego z prześladowaniami opozycji, urzędników odpowiedzialnych za nadawanie nr PESEL czy funkcjonariuszy BOR-u, którzy chronili nie tylko dygnitarzy w PRL-u, ale także najważniejsze osoby wolnej Polsce.
Teraz warszawski Sąd Okręgowy został zasypany odwołaniami od decyzji odbierających pieniądze. Z powodu ich liczby (prawie 5 tysięcy), prace sądy zostały w praktyce sparaliżowane. Odwołaniami od decyzji dezubekizacyjnych zajmuje się tylko kilku sędziów, którzy nie są w stanie ich rozpatrzeć. Dlatego kierownictwo sądu zwróciło się do Zbigniewa Ziobro o utworzenie sekcji, która zajmie się wyłącznie odwołaniami od decyzji o obniżeniu emerytur. Sąd chciałby, żeby pracowało w niej 125 osób: 25 sędziów, 25 asystentów i 75 urzędników. Jak dowiedzieli się dziennikarze "Gazety Wyborczej", gdyby minister zgodził się na tę propozycję, koszt funkcjonowania takiej sekcji mógłby sięgnąć nawet miliona złotych miesięcznie.
Jak przyznaje biuro prasowe Sądu Okręgowego w Warszawie, odwołań od decyzji dezubekizacyjnych może być nawet... czterdzieści tysięcy.
źródło: wyborcza.pl