Opinia publiczna przywykła do oglądania policjantów traktujących uczestników antyrządowych demonstracji w taki sposób. Obrazki z Torunia przyjęto więc z zaskoczeniem.
Opinia publiczna przywykła do oglądania policjantów traktujących uczestników antyrządowych demonstracji w taki sposób. Obrazki z Torunia przyjęto więc z zaskoczeniem. Fot. Maciej Jazwiecki / Agencja Gazeta

Gdy patrzy się na obrazki z pacyfikacji prodemokratycznych demonstracji, można odnieść wrażenie, iż policja zamieniła się w służbę, dla której punktem honoru jest zapewnienie świętego spokoju partii rządzącej. Wielkie zaskoczenie wywołała więc reakcja funkcjonariuszy, których oddelegowano na ostatni protest przeciwko upartyjnieniu sądów zorganizowany w Toruniu.

REKLAMA
– Pojawiają się funkcjonariusze, którzy potrafią podbiec do barierki trzymanej przez protestującego i piąstkować mu palce. Potrafią wskoczyć w czterech na człowieka i przygnieść go kolanami, a potem odejść i nie postawić żadnych zarzutów – chodzi więc wyłącznie o zastraszenie uczestnika legalnego protestu. Ale zdarza się też płakać wspólnie nam i policjantom – mówił niedawno w rozmowie z naTemat dr Rafał R. Suszek. Tak jeden z liderów opozycji obywatelskiej opisywał to, co zwykle dzieje się na protestach w stolicy.
Nieco inaczej sprawy mają się tymczasem w Toruniu. Tamtejsza opozycja w weekend emocjonowała się zachowaniem funkcjonariuszy, którzy zabezpieczali ostatni protest w obronie wolnych sądów. Mundurowi zaskoczyli wszystkich, bo zachowali się w ten oto sposób:
Jak informowaliśmy w naTemat, nastroje w policji ostatnimi czasy znacznie się pogorszyły ze względu na polityczny charakter zlecanych im zadań. – Oczywiście nie znajdziecie na to żadnego dokumentu, który mógłby wyciec, ale powszechnie znany prikaz z bardzo wysoka jest taki, by wszystko, co "rusza władzę", było traktowane ostro. Jak to usłyszałem przed 11 listopada, "z pełnym rozmachem". Tylko na pałki jest stanowczy ban, bo wiadomo, że to będzie źle wyglądało – ujawniał nam jeden z młodych policjantów z Warszawy.