
Dwa dni temu gruchnęła wiadomość: Bartłomiej Misiewicz stracił prawo jazdy. Teraz tvn24.pl podaje szczegóły tej sprawy. Były rzecznik MON został zatrzymany 12 grudnia o świcie. I zdecydowanie przekroczył prędkość.
REKLAMA
Dziennikarze portalu potwierdzili tę wiadomość w Komendzie Stołecznej Policji w Warszawie oraz w Komendzie Głównej. Okazało się, że Misiewicz 12 grudnia o godzinie piątej nad ranem jechał po Wisłostradzie. A właściwie to pędził.
"Haribo" przekroczył bowiem prędkość o ponad 50 km/h, co skutkuje zabraniem prawa jazdy na trzy miesiące. Bartłomiej Misiewicz został złapany przez policjantów zwykłym ręcznym radarem. Dostał 10 punktów karnych i 500 zł mandatu, a o tym, czy całkiem straci uprawnienia do jazdy, zadecyduje sąd.
Przypomnijmy: o tym, że Misiewicz miał zatarg z drogówką, jako pierwszy poinformował tygodnik "Do Rzeczy". "Wiedzieliśmy, iż lubi się zabawić, ale nie wiedzieliśmy, że lubi też depnąć" – pisali złośliwie Cezary Gmyz i Piotr Gociek.
źródło: tvn24.pl
