Królowa mająca słabość do bąków i poduszki pierdziuszki, król lubiący nago pozować do zdjęć i rodzina królewska, która lubi ukradkiem przesiadywać na tronie - to pomysł norweskiej telewizji na pokazanie wyluzowanej rodziny królewskiej. Norwegom pomysł przypadł do gustu, ale czy przyjąłby się w innych krajach? Sprawdzamy, czy europejskie monarchie są dostatecznie wyluzowane.
Norweska telewizja NRK w internetowym serialu kreskówkowym "Monarkiet" w dość nietypowy sposób przedstawiła codzienność rodziny królewskiej. Na pomysł wpadł Rasmus A. Sivertsen.
Rodzina królewska ma wiele sekretów. W jednym z odcinków część z nich ujawniania dziennikarz, który odwiedza dwór. Niektóre - jak słabość królowej do bąków i podkładania członkom rodziny poduszki pierdziuszki - wydają się co najmniej niesmaczne.
Jednak nie dla Norwegów, którym serial przypadł do gustu. Twórcy serialu podkreślali przed premierą (grudzień 2011), że nie są przesadnie wulgarni w treści, a rodzina królewska z pewnością się nie obrazi.
Skandynawia wyluzowana
Twórcom kreskówki przyświecała idea pokazania, że w Norwegii jest rodzina królewska, z której można pożartować. Jednak, czy rodziny królewskie mają do siebie tyle dystansu i na pewno wypada z nich żartować w ten sposób?
- Tego typu seriale, w których wykorzystuje się dowcipy, dotyczące np. fizjologii, przekraczają granice dobrego smaku - uważa specjalista protokołu dyplomatycznego dr Janusz Sibora. - Z drugiej strony kraje skandynawskie są bardziej otwarte i coraz mniej protokolarne i taki serial jest tam inaczej odbierany - przyznaje.
Świetnym przykładem jest szwedzka rodzina królewska. Otwartość i dystans dotyczy nie tylko rodziny królewskiej, ale również szwedzkich polityków i całego społeczeństwa.
- Akcenty humorystyczne na dworze królewskim pojawiały się nie tylko przy okazji oficjalnych, zaplanowanych wywiadów dla szwedzkiej telewizji, ale nawet wtedy, kiedy wokół dworu unosiła się atmosfera skandalu, związanego z domniemanymi wizytami Karola XVI w nocnych klubach Sztokholmu - mówi Sebastian Jażdżewski z Katedry Skandynawistyki Uniwersytetu Gdańskiego. - Wspomniany skandal powstał po ukazaniu się książki pt. Carl XVI Gustaf - den motvillige monarken, a sam król zapytany przez reportera Aftonbladet o tę publikację, odparł ze śmiechem mniej więcej w taki sposób: "O jaką książkę chodzi? Trochę tych książek jest..." - przypomina Jażdżewski.
Jego zdaniem, w tym konkretnym przypadku, można się zastanawiąć, na ile było to robienie dobrej miny do złej gry, a na ile pokazanie przez monarchę pogodnego nastroju.
- Król Karol i królowa Sylwia pokazali niejednokrotnie tę czysto "ludzką" stronę swojego życia. Z drugiej strony, jeśli chodzi o oficjalne spotkania, wizyty, przyjęcia, odbywają się one według ustalonego protokołu i obowiązuje tu pewna obyczajowość - dodaje Jażdżewski.
Dotyczy to np. kontaktów z mediami. Dziennikarzom nie wolno zwracać się do króla per "ty" (taka bezpośrednia forma jest normą w szwedzkim społeczeństwie), tylko np. per "król". - Jeśli para królewska umawia się na wywiad, z góry muszą znać pytania. Akurat tutaj, nie ma raczej mowy o spontanicznści, co wcale nie oznacza, że szwedzka królowa i
król są podczas tych rozmów "sztywni" - zaznacza Sebastian Jażdżewski.
Jej królewska sztywność Elżbieta
Taki serial mógłby wywołać niezłe zamieszanie w Wielkiej Brytanii. Brytyjska rodzina królewska uznawana jest za najbardziej tradycyjną w Europie. Starają się zachować dystans i powagę urzędu.
- Rzadko pokazują się inaczej niż podczas oficjalnych uroczystości. Królowa Elżbieta jest skryta i niewiele o niej wiemy. Właściwie trzyma się z daleka od poddanych - twierdzi dr Dorota Babilas z Instytutu Anglistyki UW. Jej zdaniem wynika to z dawnego, choć nadal obowiązującego przeświadczenia, że dwór jest zobligowany do zachowywania pozorów i podtrzymywania w ten sposób moralności społeczeństwa.
Bardziej medialne i otwarte jest młodsze pokolenie, ale nie tyle z własnej woli, co z powodów skandali, w których brał udział książę Harry, czy związku Williama i Kate, którego losy śledziły media na całym świecie. - Biorą udział czymś na kształt medialnej telenoweli królewskiej. Media chcą wiedzieć wszystko o miłościach, skandalach i kłopotach małżeńskich na brytyjskim dworze - dodaje dr Babilas.
Kiedy już media coś "wywęszą" i o tym doniosą, dwór tego nie komentuje. - Zdarza się to niezwykle rzadko. Większość skandalików zostaje po prostu przemilczana - podkreśla dr Babilas.
Milczący dwór hiszpański
Również hiszpańska rodzina królewska trzyma się tradycyjnego wizerunku.
- W hiszpańskich mediach nie pisze się o nich źle. To taka niepisana umowa. Teraz może się to zmienić, bo po raz pierwszy ukazała się tym kraju książka autorstwa Pilar Eyre "La sodedad de la Reina" (Samotność Królowej), w której autorka opisuje między innymi rozwiązłość obyczajową króla Juana Carlosa. Do tej pory, jeśli ukazywały się informacje na temat życia prywatnego członków rodziny królewskiej, to były to publikacje zagraniczne - mówi dr Anna Sroka z Instytutu Nauk Politycznych UW.
To jednak nie koniec złej passy hiszpańskiej rodziny królewskiej. Hiszpańską monarchią wstrząsnął także w ostatnim roku skandal korupcyjny, w który zamieszana jest córka królewska Cristina i jej mąż Iñaki Urdangarin.
- Rodzina królewska musi trzymać się na baczności, bo w tym kraju nadal jest spora liczba republikanów, którzy chętnie zrezygnowaliby z monarchii na rzecz republiki. To jeden z powodów, dla których ta rodzina trzyma się ściśle tradycyjnego i bezpiecznego wizerunku - dodaje dr Sroka.
Jedynym, który nieco zaburza ten wizerunek, jest król Juan, który słynie nie tylko z galanterii, lecz także z poczucia humoru i spontaniczności.
Kwestia wychowania
Powaga brytyjskiej rodziny królewskiej nie dziwi specjalisty protokołu dyplomatycznego. - Stosunek do głowy państwa wymaga większego respektu z powodu godności urzędu. Wolę trzymać się starych kanonów w kwestiach protokolarnych - podkreśla dr Sibora.
Sztywność rodzin królewskich wynika jego zdaniem ze sposobu wychowania. - Królowa Elżbieta nie płakała po śmierci Diany nie dlatego, że jest niewrażliwa, tylko dlatego, że od dziecka wychowywano ją w przeświadczeniu, że nie wypada jej płakać, nawet kiedy upadnie - podsumowuje Sibora.