To już 93. miesięcznica katastrofy smoleńskiej, tym razem odbywająca się po rekonstrukcji rządu. Jarosław Kaczyński złożył rano kwiaty na rodzinnym grobie na Powązkach. Wczoraj to samo zrobił Antoni Macierewicz, a także jego następca na stanowisku ministra obrony narodowej, Mariusz Błaszczak. Wygląda jednak na to, że zwolennicy PiS-u nie są zadowoleni ze zmiany na kluczowym stanowisku w państwie.
Z okazji miesięcznicy odprawiono mszę w intencji ofiar, a ponadto złożono kwiaty przed Pałacem Prezydenckim. Na czas uroczystości teren od wysokości ulicy Karowej do placu Zamkowego został wygrodzony metalowymi barierkami. Dlatego fragment Krakowskiego Przedmieścia jest zamknięty, a wszystkiego pilnują policjanci. Wielu mieszkańcom się to nie podoba. – Wy ch***, dezorganizujecie życie warszawiakom – grzmiała kobieta, którą spotkaliśmy dziś niedaleko Pałacu Prezydenckiego. Znalazła się tam bowiem grupa "obrońców krzyża", z którymi postanowiliśmy porozmawiać na temat zmian w rządzie.
Największe emocje wzbudziło wykluczenie Macierewicza. – Bardzo szanuję pana Antoniego Macierewicza i szanować będę. Uważam, że był bardzo dobrym ministrem. Podniósł i dowartościował polską armię. Absolutnie nie zgadzam się z decyzją o jego odwołaniu. Przed miesięcznicą smoleńską odwołuje się najbardziej wartościowego ministra po to, żeby na jaw nie wyszły pewne sprawy – mówi w rozmowie z naTemat Wisława Jaksa-Złotnicka.
– Zastanawiam się, jakie siły zewnętrzne wymuszają takie zmiany. Nie widzę powodów, które uzasadniałyby to, co się stało – twierdzi pan Józef, który nie ujawnia nam swojego nazwiska, lecz pozwala się sfotografować.
– Dla mnie odwołanie Antoniego Macierewicza było zaskoczeniem. Macierewicz wywarł tak dużą rolę na kształt polityki, że trzeba było jakiegoś nadzwyczajnego wydarzenia, które spowodowało, że został odsunięty od sprawowania władzy w wojsku – podstawowej ostoi państwa – przekonuje z kolei Janusz Zieliński.
Opinie i oburzenie środowiska prawicowego to jedno, ale jakie fakty przemawiają za usunięciem Macierewicza z pełnionego stanowiska?
Przez Macierewicza drastycznie spadły nakłady na zbrojenia. Prognozowano, że wydamy na nie 6,69 mld zł, co daje spadek o 5,2 proc. Za kadencji byłego już ministra założono, że na obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową „Wisła” przeznaczonych zostanie w najbliższym czasie ledwie 200 mln zł. W praktyce oznacza to, że w 2018 r. nie wydarzy się nic w kwestii rakiet Patriot.
Nie było natomiast problemu z wydaniem ogromnych pieniędzy na zakup samolotów dla VIP-ów. I choć zakładano, że w 2005 r. inwestycja wyniesie 1,7 mld zł, to PiS postanowił kupić dwa małe i trzy duże samoloty za 3,4 mld zł. Pieniądze na ten cel powinny pochodzić z rezerwy celowej budżetu państwa, podczas gdy źródłem finansowanie był budżet Ministerstwa Obrony Narodowej. Zakup maszyn – uwaga – uznano za element modernizacji technicznej polskiej armii.
Za taki stan rzeczy odpowiada w pewnym stopniu sam prezydent. Elektorat PiS dostrzega jednak "większe" uchybienie w sposobie sprawowania przez niego władzy. – Andrzej Duda pojawił się na scenie w momencie, kiedy sytuacja ze Smoleńskiem nie była jasna. Głosowałem na niego z nadzieją, że na Krakowskie Przedmieście powróci krzyż. Minęły dwa lata i niestety nic nie zrobiono w tym kierunku – analizuje Janusz Zieliński, rozmówca naTemat.
Przy niskich wydatkach w ramach usprawnienia polskiej armii, uderzający jest wzrost kosztów na muzea, obchody rocznic i uroczystości patriotyczne. W 2018 r. Ministerstwo Obrony Narodowej chciało wydać na to wszystko 150 mln zł, co daje wzrost o przeszło 100 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Dodajmy do tego jeszcze szereg, choć często niezrealizowanych, niesławnych inwestycji Macierewicza.
Jedną z nich było ratowanie Autosanu przez Polską Grupę Zbrojeniową. Przejęto firmę i wyglądało na to, że przedsiębiorstwo przygotuje autobusy dla wojska. Przetarg wygrała jednak firma MAN, bo niemiecki koncern był jedynym oferentem: Autosan spóźnił się ze złożeniem dokumentów o 20 min. Wojsko polskie zobowiązało się do zapłacenia MAN niemal 30 mln zł.