Miejsce katastrofy smoleńskiej
Miejsce katastrofy smoleńskiej Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta
Reklama.
O zeznaniach pracownika ambasady RP w Moskwie pisze dziś "Gazeta Polska Codziennie". Według dziennika Turowski zeznał w prokuraturze, że na miejscu katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku znalazł się już po około 5 minutach od tragedii. Jeden z rosyjskich funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa miał mu przekazać, że trzy osoby dawały "żyzniennyje refleksy". Według "GPC" znaczy to tyle co "oznaki życia".

Czytaj też: Kolejna głowa BOR-u poleci za Smoleńsk? Prokuratorzy chcą dymisji generała Janickiego
Nieco inne tłumaczenie znalazło się w zeznaniach Tomasza Turowskiego. "Oznacza to odruchy bezwarunkowe, które mogą przejawiać szczątki ludzkie nawet po zakończeniu funkcji życiowych" - miał powiedzieć śledczym szef wydziału politycznego ambasady w Moskwie.
"GPC" pisze także o tym, że informacja o trzech osobach, które przeżyły katastrofę smoleńską znalazła się również w zeznaniach Dariusza Górczyńskiego z MSZ.