Każdy to wie, ale nikt o tym głośno nie mówi. W policji nie chodzi tylko o bezpieczeństwo Polaków, bo przecież "hajs musi się zgadzać". Stąd wzmożone kontrole i naciski na wystawianie dużej ilości mandatów. I nagle Komendant Główny Policji Jarosław Szymczyk zaapelował do podwładnych o ukrócenie tego procederu. W środowisku reakcja była jedna: śmiech. A w rozmowie z naTemat jeden z warszawskich policjantów mówi wprost o atmosferze rodem z korporacji i nastawieniu na wyniki.
– My to nazywamy mobbing listą – mówi policjant z Warszawy, który chce zachować anonimowość. O co chodzi? O słynne słupki i tabelki, do których w środę w Katowicach odniósł się Szymczyk, mianowany przez Mariusza Błaszczaka szef policji.
Podczas narady rocznej garnizonu śląskiego policji generał Szymczyk poruszył raczej nieoczekiwany temat. Poszło o mandaty, które drogówka każdego roku wystawia polskim kierowcom. Statystyki są nieubłagane: każdego roku rośnie liczba mandatów wystawianych przez polską drogówkę.
Według danych, do których dotarł "Dziennik", w 2017 roku policjanci z drogówki wystawili niemal 3,6 mln mandatów. To o niemal 150 tysięcy więcej niż w 2016 roku. Łatwo policzyć, że w minionym roku drogówka wlepiała średnio blisko 10 tysięcy mandatów dziennie. Do tego dochodzą inne wydziały.
Pomagamy czy pobieramy pieniążki
A co na to Szymczyk? Chce, żeby jego służba skupiła się wreszcie nie na mandatach, a na realnej poprawie bezpieczeństwa Polaków. Prośba jest pewnie zasadna. Tajemnicą poliszynela jest, że policjanci są rozliczani z wyników. We wrześniu zeszłego roku wyciekło do mediów pismo z komendy powiatowej we Włodawie. Pismo, z którego jasno wynikało, że jeśli tamtejsi policjanci mają niewystarczające "wyniki", należy ich dyscyplinować. A czym są wyniki na służbie? Tego chyba nie trzeba tłumaczyć. Nieoficjalnie mówi się, że podobne rzeczy dzieją się w całej Polsce.
Teraz niby ma być inaczej. – Absolutnie naszym celem nie jest liczba wystawianych mandatów czy zatrzymanych praw jazdy lub zabezpieczonych dowodów rejestracyjnych. Kategorycznie zabraniam tworzenia jakichkolwiek limitów mandatowych dla policjantów. Skończcie z tymi tabelkami i słupkami. Nie tędy droga – powiedział Szymczyk w Katowicach, którego wypowiedź cytuje "Dziennik Zachodni".
Szymczyk zaapelował także do policjantów wyższych stopniem. – Mądrość przełożonego nie polega na analizie słupków, ale na tym, by ocenić jakie jest zaangażowanie policjanta w to, by było bezpiecznie – mówił generał. I dodał, że nie zamierza współpracować z komendantami, którzy będą manipulować liczbami. – Statystyka jest ważna, ale przede wszystkim ta kryminalna – przekonywał.
"Gadka szmatka"
Na razie zareagowali jednak nie komendanci, a ci, których jest najwięcej – szeregowi policjanci. – Listy są nieoficjalne, one nigdzie nie wychodzą. To, że się mówi, żeby ich nie było, nie zmienia tego, że sobie je prowadzą – mówi cytowany przez nas policjant.
Z kolei w internecie sypią się złośliwe komentarze do słów Szymczyka. Znamienne jest, że właściwie nikt nie daje wiary słowom szefa policji.
Wystarczy zajrzeć na facebookowy fanpage Internetowego Forum Policji. Tam śmiechom nie ma końca. "Oj, w niektórych jednostkach zaczną się ludzie błąkać po korytarzach, kiedy znikną tabelki" – napisał już sam administrator fanpage'a, wyraźnie rozbawiony.
W ten ton wpasowali się inni użytkownicy, którzy "wyprodukowali" kilkaset komentarzy, reakcji i udostępnień. "Statystyka jest ważna, ale przede wszystkim ta kryminalna – czyli dalej malujemy trawę na zielono w KSIP (Krajowy System Informacyjny Policji – red.)... zwłaszcza w okolicach 30 każdego miesiąca..." – odpowiada jeden z internautów.
"Ależ to tylko gadka szmatka pod publikę, do kamery, a pod stołem inne wytyczne. Tylko ciemny lud, czyli cywile, mogą się na to nabrać, a nie ci, co służą i służyli. Nic się nie zmieniło, to tylko wielka ściema panie komediancie" – pisze kolejny. Komediant zamiast komendanta pojawił się raczej nieprzypadkowo.
Emocji jest więcej. "A to dobre, ja muszę notatkę wyjaśniającą napisać z przebiegu służby i dlaczego podczas działań NURD (Niechronieni Uczestnicy Ruchu Drogowego – red.) nie ukarałem pieszego. Śmiech na sali. Tylko te słupki trzymają tych oficerów na stołkach", "A z KGP wypłyną niedługo kolejne tabelki z miernikami na nowy rok", "Oj, oby człowieka nie wymienili na bardziej dochodowego" – to niektóre komentarze.
Niektórzy zwracają też uwagę na coś jeszcze innego – skoro Szymczyk nakreślił problem, to jednocześnie potwierdził, że owiane złą sławą tabelki naprawdę istnieją. A przecież to zawsze miał być wymysł.
"Mobbing lista"
Co istotne, takie słupki powstają nie tylko w drogówce. To problem całej policji. – Jest ogólnie prowadzona lista, my ją nazywamy mobbing listą. To zależy od wydziału, ale u nas jest. Zbierają punkty np. za wystawione mandaty, zatrzymania i tak dalej – mówi cytowany wcześniej warszawski policjant. Sam pracuje nie w drogówce, ale w prewencji. I to nie zmienia faktu, że u niego tabelki też istnieją – co jest bardzo istotne w tym kontekście.
– Statystyki są tutaj bardzo ważne. Robi się dużo podsumowań. Ile było ogólnie zatrzymanych, mandatów, porównują to z każdym miesiącem. Są duże naciski, żeby nie było gorzej niż w poprzednim miesiącu. Żeby ta wykrywalność była – podkreśla stołeczny funkcjonariusz.
Jak w korpo
Pół biedy, gdyby policjanci musieli po prostu robić wyniki. Są oni jednak po prostu na siebie napuszczani – przynajmniej w Warszawie, gdzie można obserwować wyścig szczurów rodem z korporacji.
– Rywalizujemy. Jeśli jedno ogniwo na nocce ma trzech zatrzymanych, to my mamy się spiąć, żeby być lepsi – mówi policjant. Na koniec wszystko tradycyjnie rozbija się o pieniądze. – Jak wydają premie, to patrzą na to, kto ile ma punktów – zauważa i dodaje, że za niewystarczające wyniki można mieć pogadankę. – Może mi (przełożony – red.) powiedzieć, że nic nie robię i mam się wziąć. Że spuszczą mnie do innego ogniwa czy wydziału, do którego nie chcę iść. Albo że nie dadzą mnie do wyższej grupy płacowej. To działa na takiej zasadzie.
Pogadał sobie, a teraz powrót do rzeczywistości
Znamienne jest, że nikt nie wierzy, że słowa Szymczyka przyniosą jakąkolwiek zmianę, jakikolwiek impuls do zmian. "Słyszałem to co najmniej kilka razy w czasie mojej służby. Nie dajcie się nabrać" – to jeden z komentarzy pod wspomnianym wyżej postem. Podobnie sądzi policjant z Warszawy. – Wątpię, że coś się stanie. Tu jeszcze jest komuna – podsumowuje nasz rozmówca.
I może na koniec tylko powiedzmy, że aktywnych w sieci policjantów plan generała Szymczyka tak rozbawił, że... zaprojektowali kalendarz z podobnymi słowami jego zastępcy, Jana Lacha. Grunt to wesołe podejście do codzienności.
Reklama.
Stołeczny policjant z prewencji
Jest nacisk, żeby było cokolwiek na koniec dnia. Nawet jak nie ma zatrzymanych, to żeby były mandaty, żeby było widać, że coś się działo w trakcie służby.