Tomasz Mackiewicz znajduje się w dramatycznym położeniu na wysokości około 7400 metrów na Nanga Parbat. Nocowali z Elizabeth Revol po nieudanej próbie ataku na szczyt. Chcieli zejść do bazy, ale nie pozwalał na to stan zdrowia Polaka. Revol zaczęła więc schodzić sama. O świcie ma wyruszyć akcja ratownicza, której szczegóły przybliża jej uczestnik, Adam Bielecki.
Dwa helikoptery wyruszą ratować Mackiewicza o świcie
Rano pod nagą górę mają wyruszyć dwa helikoptery. Polecą nimi himalaiści biorący udział w wyprawie na K2, szczyt niezdobyty jeszcze zimą. Wśród nich będzie Bielecki. – Zgłosili się wszyscy, dla każdego było oczywiste, że tutaj życie ludzkie jest priorytetem, że przerywamy naszą akcję. Wybór zespołu należy do kierownika – powiedział Bielecki. Ratownicy w pierwszej kolejności spróbują dotrzeć do Revol, która znajduje się prawdopodobnie na wysokości 6900 metrów, a potem do Mackiewicza.
Bielecki liczy, że uda się powiększyć zespół ratowniczy. Mówi, że jeśli wyruszą we czwórkę, to szanse dotarcia do Mackiewicza są zerowe. O nikłości szans dotarcia do Mackiewicza czteroosobowej ekipy mówił wcześniej himalaista Ryszard Gajewski
Prognozy nie są optymistyczne, wzmaga się wiatr, sięgający w porywach nawet do 95 km/h. – Jeśli prognoza pogody pozwoli, jeżeli będą siły, to będziemy próbować iść po Tomka. Realnie oceniając, szanse na to są bardzo małe – mówi Bielecki.
Bielecki przekazał na Facebooku, że uczestnicy akcji ratowniczej kończą pakowanie plecaków i że co najmniej czterech z nich poleci pod Nanga Parbat. – Denis i ja na lekko ruszamy jak najszybciej, jak najwyżej. Pozostali na ciężko zabezpieczają tyły. 3majcie kciuki za nas wszystkich i pogodę – napisał Bielecki.