
Dożyliśmy takich czasów, że w środowisku prorządowych mediów mówi się o parchach i Volksdeutschach, a Ryszard Czrnecki może stracić ważne stanowisko w Parlamencie Europejskim za nazywanie innych szmalcownikami. Retoryka rodem z drugiej wojny światowej dzięki polskiej prawicy wraca dzisiaj z zagadkową siłą. W rozmowie z naTemat prof. Paweł Machcewicz, były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, wyjaśnia, co dokładnie znaczą te określenia.
PARCH
VOLKSDEUTSCH
Dzisiaj to określenie ma obrażać, piętnować osobę, do której jest kierowane. To stwierdzenie, że ten ktoś, kto jest Volksdeutschem, jest zdrajcą. To wykluczanie z polskiej społeczności.
SZMALCOWNIK
Etymologia tego słowa prawdopodobnie wywodzi się stąd, że w różnych wspomnieniach powtarzają się konkretne sceny. Żydzi wychodzili z getta, a na ulicy podchodzili Polacy i mówili "daj szmalec" albo "daj na szmalec", bo inaczej wydam cię Niemcom. Chodziło o pieniądze.
nie wiadomo. – Nie będziemy nigdy znali precyzyjnych danych, ale na pewno nie była to marginalna sprawa. Szmalcownik występuje w każdym żydowskim wspomnieniu, jest też w polskiej prasie podziemnej, były wykonywane wyroki Polskiego Państwa Podziemnego na szmalcownikach. To były tysiące ludzi, ale nigdy tego dokładnie nie określimy – podkreśla naukowiec.
Warto zauważyć, że awantura nie musiała wybuchać – wystarczyło, żeby nowe przepisy nie powstały w obecnej formie. Tym samym te określenia nie musiałyby wracać do debaty publicznej (poza szmalcownikiem, który padł z ust Czarneckiego przy innej okazji).
