Nie milkną polityczne echa występu Róży Thun w filmie dokumentalnym francusko-niemieckiej telewizji Arte, w którym mówiła o zagrożeniu autokracją w Polsce. Wypowiedzi europosłanki PO bardzo zbulwersowały wiceszefa Parlamentu Europejskiego Ryszarda Czarneckiego z PiS, który porównał ją najpierw do szmalcowników, a potem do Leni Riefenstahl, faworytki Adolfa Hitlera. – Pan Czarnecki przekracza wszelkie granice i wykazuje się nieprawdopodobną ignorancją i nieznajomością historii – mówi w rozmowie z naTemat Róża Thun.
Róża Thun: Nie żałuję. Jeżeli z powodu zorganizowanej nagonki PiSu, którego politykę otwarcie krytykuję, oraz ohydnych bluzgów Czarneckiego zaczęlibyśmy żałować, że zachowujemy się normalnie i uczciwie, to byłoby naprawdę niepoważne. A sytuacja w Polsce jest poważna. I to bardzo.
Ryszard Czarnecki uważa, że pani donosi na Polskę i porównuje panią do szmalcowników oraz do ulubienicy Hitlera Leni Riefenstahl.
To jest tak denny poziom, że ja nie wiem, jak to skomentować. Pan Czarnecki przekracza wszelkie granice i wykazuje się nieprawdopodobną ignorancją, nieznajomością historii w ogóle i nie ma pojęcia o historii filmu. On nie wie o czym mówi. Nie wie ani kim byli szmalcownicy, ani nie wie czym zajmowała się Leni Riefenstahl. Poza tym myślę, że on chyba nie obejrzał tego filmu, w którym się wypowiadałam. Ta cała ignorancja wymieszana z agresywnością powoduje, że to nie jest żadna krytyka.
To jest bezrefleksyjny bluzg. Ten film jest pełen argumentów z jednej i z drugiej strony. Występują tam przecież osoby, które bronią PiS, które uważają, że dwa lata rządów PiS było najlepsze dla Polski. Moje wypowiedzi w tym dokumencie są merytoryczne, a z ust wiceszefa Parlamentu Europejskiego leje się stek obelg. To nawet nie przypomina dialogu, czy rozmowy. Z jednej strony są bowiem argumenty, a z drugiej nie ma ich w ogóle.
Pani rozważa kroki prawne przeciwko Czarneckiemu, a europoseł PiS oczekuje przeprosin od pani.
Ja naprawdę nie wiem jak to komentować. Do steku obelg trudno się odnieść. Pan Czarnecki już kiedyś chwalił się, że podsłuchiwał rozmowy w WC i to nadal jest taki poziom. Natomiast ja muszę podjąć kroki prawne, dlatego, że domagają się tego ludzie, także moi wyborcy, którzy te obelgi słyszeli, którzy biorą je do siebie i żądają ode mnie żebym tego tak nie zostawiła. Są jakieś granice, po przekroczeniu których, nie można być obojętnym. A tu zostały przekroczone wszelkie granice.
Można odnieść wrażenie, że politycy PiS traktują takie wystąpienia jak Pani w zagranicznych mediach, czy m.in. Pani głosowanie za krytyczną wobec Polski rezolucją UE jak polityczne paliwo. Napiętnując je i podsycając np. antyniemieckie nastroje zyskują poklask w swoim elektoracie.
Może tak to trzeba czytać, nie wiem. Populizm to nie jest moja specjalność, a to jest potwornie populistyczne zachowanie. Z rezolucją o stanie demokracji w Polsce, była bardzo podobna sytuacja, tylko ilość świństw wypowiadanych przez pana Czarneckiego teraz jest większa. Przypomnę, że ta rezolucja była pełna wyważonych argumentów. W odpowiedzi na nią wylały się obelgi i symboliczne wieszanie europosłów Platformy głosujących "za” na szubienicach. Teraz pojawił się film, we francusko-niemieckim Arte, który zachęca do poważnego zastanowienia się nad kierunkiem, w którym zmierza Polska. To, jak widzi Polskę reżyserka, to jest jej sprawa, ale tam się wypowiadają poważni ludzie z obu stron politycznej barykady.
Jeżeli rzeczywiście tak jest, że pan Czarnecki i PiS uważają, iż wszyscy, którzy z troską i zaniepokojeniem odnoszą się do tego, co partia rządząca robi w Polsce, powinni się czuć wykluczeni z polskiego społeczeństwa, to rzeczywiście dzieje się coś potwornego, coś strasznie niebezpiecznego. Ale ja widzę po reakcjach, że coraz więcej ludzi to niepokoi. Granica przyzwoitości, szacunku człowieka do człowieka, granica rozmowy publicznej, jakiejkolwiek refleksji została drastycznie przekroczona. To bardzo wielu ludzi oburza. Nigdy jeszcze nie dostałam tak ogromnej ilości słów wsparcia, wyrazów solidarności i sympatii. Za wszystkie jestem wdzięczna, choć nie wyrabiam się z odpowiadaniem. Dlatego ja muszę wystąpić na drogę prawną, oczekuje tego ode mnie wiele osób, czuję takie zobowiązanie.
A czy Pani ma z europosłem Czarneckim jakiś kontakt w Brukseli, mówicie sobie "Dzień dobry"?
Nie. Nie ma z nim żadnego kontaktu. Ja nie zachowuję się inaczej w życiu publicznym niż prywatnie. Nie prowadzę podwójnego życia. I w życiu publicznym uważam, że PiS i pan Czarnecki niszczą Polskę i nasze członkostwo w Unii Europejskiej i w życiu prywatnym uważam, że nie zasługują na jakikolwiek kontakt z mojej strony. Bo niszczą to co jest dobre, to co przez lata budowaliśmy z wielkim wysiłkiem i nieraz ogromnymi wyrzeczeniami.
Przypomnę, że pan Czarnecki jest jednak wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Tymczasem wypowiadając się o tym, co dotyczy funkcjonowania UE, również wykazuje się kolosalną ignorancją. Mówi, że ja byłam ambasadorem UE w Polsce. To jest zdumiewające żeby ktoś, kto zasiada trzecią kadencję w PE, nie wiedział, że nie można być ambasadorem UE w Polsce, czyli Unii w Unii. Ja byłam dyrektorem przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. To nie jest placówka dyplomatyczna i on o tym naprawdę powinien wiedzieć.
To po co tak mówi, jaki ma w tym cel?
Jeżeli on mówi, że ja bardziej reprezentuję Unię w Polsce niż Polskę w Unii, to brzmi to jakby on - wiceprzewodniczący PE - był poza UE, jakby reprezentował Polskę w jakiejś zewnętrznej, obcej organizacji. Chciałabym się dowiedzieć jaką instytucję w takim razie reprezentuje pan Czarnecki skoro ja reprezentuję bardziej UE niż Polskę? Dla mnie sprawy Polski i UE są nierozłączne, to jest nasza jedna, wspólna sprawa. I ten język z tym donoszeniem obcym mocarstwom, to jest jakiś absurd. Polska jest piątym co do wielkości krajem w UE, to my powinniśmy być jednym z mocarstw UE.
Między mną i panem Czarneckim nie ma żadnych punktów stycznych. On kompletnie nie rozumie czym jest wspólnota europejska, a jest wiceszefem jednej z najważniejszych instytucji tej wspólnoty. Rozjeżdżamy się też w innym punkcie, gdy on mówi że polska telewizja publiczna powinna zrobić jakiś film o sytuacji w Niemczech. Ja uważam, że polityk, czy partia rządząca nie może dawać zleceń mediom publicznym. Poza tym zarzucanie publicznej telewizji, że robi antypolską propagandę jak to miało miejsce z telewizją Arte jest czymś niespotykanym.
Politycy PiS często nawiązują do pani nazwiska.
Pan Czarnecki atakuje mnie, bo z moim długim nazwiskiem, jestem wdzięcznym celem. U nas w domu zawsze bardzo się uważało, żeby nie obnosić się z tytułami i pochodzeniem. Pilnowałam tego. Ale teraz "obnosi” mnie środowisko PiS-u, na czele z Czarneckim, nie zdając sobie chyba z tego sprawy, że to snobizm po prostu. W sumie, tak dużo w wypowiedziach pana Czarneckiego jest ignorancji, agresji, arogancji, bluzgu na haniebnym poziomie, braku znajomości faktów, że jestem w prawdziwym kłopocie, kiedy ktoś prosi mnie o komentarz. Ale dobrze, że tak wiele osób reaguje z oburzeniem, bo nasza bierność pozwala takim ludziom i takiemu ohydztwu zawładnąć naszą wspólną przestrzenią publiczną. A do tego dopuścić nie można.