Bez tego tybetańskiego ludu wiele współczesnych himalajskich wypraw nie doszłoby do skutku. Są świetnymi przewodnikami, dźwigają też ciężki ekwipunek podróżników. Oczywiście nie za darmo, choć nie zawsze tak było. Nieprzyjazne dla nas, wręcz ekstremalne warunki, są dla nich codziennością. Kim są Szerpowie i jak udaje im się przetrwać na "dachu świata"?
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Lud zamieszkujący Himalaje wygląda bardzo niepozornie, ale to prawdziwi mocarze obdarzeni niesamowitą wytrzymałością. Ich domy znajdują się na wysokości 3 do 6 tys. metrów n.p.m. (średnia wysokość Polski to 173 m) i w takim środowisku żyją od wieków. Naukowcy od dawna się głowili, jak możliwe jest życie przy rozrzedzonym tlenie i większym promieniowaniu słonecznym. "Normalni" ludzie cierpią w takich okoliczność przyrody na chorobę wysokogórską, a oni uśmiechnięci spacerują sobie po stromych zboczach. Okazuje się, że to zasługa ewolucji.
Himalajskie geny
Odporność Szerpów na trudne warunki wynika z tego, że w ich organizmach zaszły biochemiczne zmiany. Dlatego właśnie nie przeszkadza im to, że na takich wysokościach jest o 40 proc. mniej tlenu niż na nizinach. "Osoby żyjące na Wyżynie Tybetańskiej mają np. wyższy wskaźnik masy ciała BMI, co pozwala organizmowi magazynować energię, gdy na płaskowyżu przez jakiś czas człowiek ma kłopot ze znalezieniem pożywienia. Z kolei np. wyższa produkcja kwasu foliowego pomaga w walce z promieniowaniem UV" – czytamy na stronie tvp.info.
Szerpowie potrafią dźwigać też ogromne bagaże, ale nie używają do tego plecaków. Wypracofali swój własny system, o którym pisze podróżnik Grzegorz Gawlik: "Wiklinowe kosze, choć materiałem niekoniecznie jest wierzba. A w nich wszystko co da się przenieść. Zapakowane są one do granic możliwości, towary znacznie wystają ponad kosze, zwyczajowo powiązane są liną. Mechanizm noszenia również jest szczególny. Kosz opiera się na plecach, ale tylko dzięki kawałkowi wytrzymałego materiału zamocowanego na czole lub głowie. By odpocząć i kosza nie ściągać, noszą oni drewniane kije w kształcie litery „T”, którymi podpierają kosz, by dać chwilę wytchnienia głowie i plecom".
Jest też druga strona medalu. 5-milionowy tybetański lud przez setki lat zajmował się przede wszystkim rolnictwem. Nowe zajęcie to dla nich coś zupełnie nowego. "Szerpowie są wytrzymali i silni, ale organizm eksploatowany na dużych wysokościach narażony jest na choroby i kontuzje. Szerpowie często stają się kalekami, umierają młodo" - podsumowuje na swoim blogu Magdalena Prask.
Szerpowie to lud, a nie zawód
Szerpowie przewodzą nie tylko wielkim wyprawom na najwyższe szczyty, ale prowadzą też niewielkie grupy. – Gdy byłam w Himalajach i patrzyłam na piękno tych gór, to pomyślałam, że kiedy ktoś się rodzi w takim miejscu, to po prostu musi być dobrym człowiekiem – mówi naTemat Katarzyna Czeczott-Łukasik, nauczycielka geografii z liceum Witkacego w Warszawie. – Szerpowie, których poznałam, byli niezwykle pogodni, życzliwi, sympatyczni. Są bezcennymi pomocnikami oraz liderami zespołów, którzy dbają też o bezpeiczeństwo – mówi podróżniczka, która Himalaje odwiedziła dwukrotnie. Jest również autorką zdjęć ilustrujących artykuł.
Przez wiele lat Szerpowie byli jednak wykorzystywani przez turystów i himalaistów. W latach 80-tych zarabiali za swoje usługi dolara dziennie. Nauczeni doświadczeniem, stali się biznesmenami, a sam Nepal zarabia na komercyjnych wycieczkach.
Szerpowie, którzy pomagają niedzielnym wspinaczom na Evereście zarabiają ponad sto dolarów za pomoc w wyprawie - czytamy w artykule "Fokusa". "Ci, którzy indywidualnie opiekują się wspinaczami powyżej bazy - kilka razy więcej. Do tego dochodzą premie - za przekroczenie bariery 8000 metrów i za szczęśliwe wprowadzenie klienta na szczyt. Stawki różnią się bardzo w zależności od doświadczenia i Szerpy, i wspinacza. Jednak wedle wielu relacji dobry tragarz i przewodnik może zarobić rocznie kwotę pięciu i więcej tysięcy dolarów. To ośmiokrotność rocznej średniej pensji w Nepalu".
"Choroba wysokościowa (nudności, bóle głowy, obrzęki płuc i mózgu) to skutek niedotlenienia, bo na wysokościach zawartość tlenu w powietrzu jest mniejsza nawet ponad jedną trzecią. Organizm zwykłego człowieka broni się wówczas w ten sposób, że produkuje większą ilość czerwonych ciałek krwi odpowiedzialnych za transport tlenu w organizmie. Na dłuższą metę może to prowadzić do zbytniego zagęszczenia krwi, zakrzepów i do zawału. Zmutowany gen Szerpów sprawia, że nie wytwarzają większej ilości czerwonych ciałek, za to ciśnienie w ich tętnicach płucnych jest obniżone. Szybciej krążąca krew rozprowadza większą ilość tlenu po ich organizmie."Czytaj więcej
źródło: magdalenaprask.pl
Katarzyna Czeczott-Łukasik
Nauczycielka, podróżniczka
"Szerpowie, którzy nam pomagali nosić 30-kilogramowe bagaże, chodzili w zwykłych klapkach. Gdy nakładali tenisówki to wiedzieliśmy, że dziś będzie trudno. Kiedy my nakładaliśmy wysoko w górach raki, oni zakładali adidasy. Mają zupełnie inne podejście do gór, to dla nich środowisko naturalne."