Alpiniści i himalaiści zdobywają szczyty nie tylko dla pięknych fotografii. Na zdjęciu: Großglockner - najwyższy szczyt Austrii.
Alpiniści i himalaiści zdobywają szczyty nie tylko dla pięknych fotografii. Na zdjęciu: Großglockner - najwyższy szczyt Austrii. Fot. Gipfelsturm69 / Pixabay

"Bo są" – to najczęstsza odpowiedź, którą usłyszysz, gdy zapytasz pasjonata, po co idzie w te góry. Wspinaczka, zwłaszcza ta w Himalajach, to z pewnością najbardziej niezrozumiały sport ekstremalny na świecie. Dlaczego ludzie ryzykują swoje życie, by zdobyć szczyt jakiejś góry? Na pytaniach o to się nie kończy, bo do akcji wkraczają eksperci sportowi, którzy obśmiewają, krytykują, a nawet obrażają himalaistów i alpinistów.

REKLAMA
W miniony weekend oczy niemal wszystkich Polaków były zwrócone w stronę Himalajów, gdzie rozegrała się dramatyczna walka o życie dwóch wspinaczy wysokogórskich: Elisabeth Revol i Tomasza Mackiewicza. I znów rozpętała się dyskusja i przy okazji hejt: po co? Odpowiedzi jest wiele. Poniżej przedstawiamy wypowiedzi pięciu słynnych himalaistów i alpinistów, którzy tłumaczą, że w tym szaleństwie jest metoda. Na początek Tomasz Mackiewicz, który prawdopodobnie już na zawsze pozostanie na Nanga Parbat.

By zrozumieć świat

logo
Fot. facebook.com/tomek.mackiewicz.1
To nie jest tak, że himalaiści nie boją się śmierci - oni przede wszystkim kochają życie. "Tomek deklaruje, że lubi życie i dobrze się czuje w Warszawie, gdzie może pojeździć na rowerze albo wyjść z czwórką ukochanych dzieci do parku. Ma jednak problem ze zrozumieniem współczesnego świata" – czytamy w artykule z 2014 roku w "Przeglądzie Sportowym".
Tomasz Mackiewicz
Polski himalaista

"Rozejrzyj się dookoła i spójrz na tych ludzi. Naburmuszone twarze, malujący się stres, wszyscy gdzieś się spieszą. Wszyscy się boją o swój dobytek. Zamykają szczelnie auta, bo nie daj Boże, ktoś się dostanie do środka. Ludzie są zdominowani przez ten cholerny materializm, a w takiej wiosce Syr pod Nanga Parbat dzieciaki biegają w jakichś klapkach do skarpetek zimą, gdy na zewnątrz jest mróz, a wszystkie się cieszą, wręcz emanują radością. I ja takim właśnie dzieciom chcę pomóc, bo one nie martwią się, jak wytrzymają kolejny dzień bez Minecrafta."

By stać się lepszym człowiekiem

Kinga Barnowska jest zdobywczynią dziewięciu ośmiotysięczników i pierwszą Polką na ośmiotysięcznikach Dhaulagiri, Manaslu i Kanczendzondze. – Boli mnie to, że nie mówi się o tym, co faktycznie jest ważne w górach, choćby o wartościach, które za sobą niosą. Bo czym są góry? Tu niżej - przepiękną pasją i bardzo cudownym spędzaniem wolnego czasu, który polecam wszystkim, choćby poprzez klub wysokogórski, w którym działam. W Himalajach – owszem, bardzo ważne są dla nas cele sportowe, o których jednak rzadko się mówi, jeśli nie ma w tym sensacji. Ale te wszystkie rzeczy okołogórskie są równie istotne – mówiła w rozmowie z naTemat Kinga Baranowska, himalaistka.
Kinga Baranowska
Himalaistka

"Dla wielu ludzi góry to przełamywanie własnych słabości, stawanie się lepszym człowiekiem, pomoc drugiej osobie. Sama idea związania się z kimś drugim liną jest czymś, co świadczy o zaufaniu do drugiej osoby, powierzeniu własnego bezpieczeństwa w czyjeś ręce. O tym się rzadko słyszy, a szkoda, bo to są właśnie fundamentalne motywy ludzi wspinających się w górach."

Po to, żeby żyć

Piąta wyprawa Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat miała motto inspirowane słowami Włocha Simone Moro "Jedziemy w góry, by żyć". – My nie chodzimy tam żeby zginąć. Tylko po to, żeby żyć. Na całego. Przed chwilą wróciłem z porannego biegania po Zakopanem. Na trasie widziałem tysiące ludzi, którzy szli w góry. Więc te góry są w waszej świadomości, nie zapomnieliście o nich. Wielu z nas potrzebuje bohaterów, odkrywców, kogoś kto wyląduje na księżycu, poleci w kosmos, stanie na niezdobytym szczycie, pobudzi do innego życia niż to codzienne. Jeśli chcesz zostać jednym z tych bohaterów, to często musisz zapłacić wysoką cenę, czasem cenę życia – mówił Simone Moro w 2014 roku w wywiadzie dla off.sport.pl. Jako drugi po Jerzym Kukuczce zdobył zimą cztery ośmiotysięczniki.
Simone Moro
Włoski wspinacz, alpinista, himalaista

"Polscy himalaiści nie jechali w góry dla pieniędzy. Nie znajdowali tam fortun, tylko zimno, ale byli odkrywcami, ambasadorami waszego kraju w świecie. Wielu Polaków nazywa wspinaczy głupimi? Nie widzi sensu w ich sposobie życia? Jednym zdaniem przekreśla całą historię waszego himalaizmu? Nie można tak. To dzięki wspinaczom mówiono w najdalszych zakątkach świata, że Polska to kraj dzielnych ludzi. Jak można o tym zapomnieć? Tego trzeba bronić, nie pozwolić o tym zapomnieć."

Bo człowiek eksplorację ma we krwi

– To nieprawda, że „ryzykujemy”. Nie, my do każdej trudnej wspinaczki przygotowujemy się, koncepcyjnie, kondycyjnie i pod względem sprzętu. Studiujemy opis drogi, relacje poprzedników, obserwujemy pogodę. Wypadek, jeśli do niego dochodzi, jest, tak jak każdy wypadek w innych okolicznościach, skutkiem czegoś, czego nikt się nie spodziewał, czego nie przewidział – napisał na Facebooku Krzysztof Łoziński, alpinista, pisarz i opozycjonista. – Tak samo, jak kierowca nie spodziewa się pęknięcia opony, tak samo alpinista nie spodziewa się ukruszenia chwytu, urwania się lodu, spadającego kamienia, czy nagłego załamanie pogody – dodał we wpisie, który napisał w miniony weekend specjalnie dla wszystkich "ekspertów".
Krzysztof Łoziński
Alpinista

"A dlaczego to robię, dlaczego „się pcham”? Dla tego samego, dla czego Kolumb odkrywał Amerykę, Amundsen zdobywał biegun, Thor Heyerdahl płynął tratwą przez Pacyfik, Gagarin leciał na orbitę, a Amstrong lądował na księżycu. A dlaczego Kopernik ogłaszał swoją teorię i narażał się kościołowi? Mógł cicho siedzieć. Dlatego że człowiek ma potrzebę eksploracji, zdobywania i to dzięki tej potrzebie, jako gatunek nie chodzimy już po drzewach i nie żywimy się robakami."

By poczuć czym jest szczęście

Jerzy Kukuczka to jeden z najwybitniejszych himalaistów w historii (jako drugi człowiek na Ziemi zdobył Koronę Himalajów i Karakorum) oraz kopalnia, a raczej góra cytatów.
Jerzy Kukuczka
Taternik, alpinista i himalaista

"Wreszcie najwspanialszy moment w każdej wspinaczce. Chwila, kiedy od szczytu dzieli mnie już tylko kilka kroków, kiedy wiem, że już nic nie stanie mi na przeszkodzie, kiedy wiem, że zwyciężyłem... Zwyciężyłem nie górę czy pogodę, lecz przede wszystkim siebie, swoją słabość i swój strach. Kiedy mogę już podziękować górze, że i tym razem była dla mnie łaskawa.

Tych chwil nie oddam nikomu za żadne skarby i jeżeli muszę w drodze do szczytu pokonywać przeszkody i ocierać się o nigdy nie określoną granicę między kalkulowanym ryzykiem a ryzykanctwem, to trudno, zgadzam się.

Zgadzam się na walkę ze wszystkimi niebezpieczeństwami, które na mnie czyhają. Zgadzam się na wiatry, które tygodniami biją w ściany namiotów i doprowadzają do granicy szaleństwa. Zgadzam się na drogi prowadzone na granicy wytrzymałości. Zgadzam się na walkę. Nagroda, którą otrzymuję za te trudy, jest niebotycznie wielka. Jest nią radość życia."

Jerzy Kukuczka zginął 24 października 1989 roku w czasie wejścia na Lhotse nową drogą przez słynną, niezdobytą wówczas południową ścianę. W książce "Mój pionowy świat" napisał: "Nie ma odpowiedzi na uparcie przez wielu stawiane pytanie o sens wypraw w wysokie góry. Nigdy nie odczuwałem potrzeby takiej definicji. Szedłem w góry i pokonywałem je. To wszystko".