Piotr Zaborowski to youtuber, który prowadzi osobliwy kanał pt. "Poznaj Psychodeliki". Opublikował film, na którym pokazuje, jak naprawdę wygląda sprzedaż medycznej marihuany w polskich aptekach. Czy są gdzieś farmaceuci, którzy dystrybuują preparatami przygotowanymi na bazie konopi? Zobaczycie, że gdzieś tli się płomyk nadziei dla cierpiących pacjentów.
Niedawno w internecie pojawił się filmik,w którym youtuber i bloger - Piotr Zaborowski odwiedza jedną z warszawskich aptek, by zapytać o możliwość kupna preparatów przygotowanych na bazie medycznych konopi. W końcu od 1 listopada, kiedy to w życie weszła "Ustawa o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz ustawy o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych", do farmaceutów miały trafić leki wytworzone na bazie substancji zawartych w konopiach indyjskich - THC i CBD. Jednak jak widzimy na wideo zamieszczonym na kanale Poznaj psychodeliki, Piotrkowi nie udało się zakupić żadnego z poszukiwanych przez niego produktów.
Kto najwięcej traci na tym, że medyczna marihuana nadal jest niemalże niedostępna?
Najbardziej tracą ci, którzy nie mogą skorzystać z leczenia konopiami. Szacuje się, że takich osób jest w Polsce kilkaset tysięcy. Potencjalni pacjenci stoją tym samym przed moralnym wyborem: albo będą zaopatrywać się w szarej strefie łamiąc prawo, albo też czekać - nie wiadomo jak długo - aż system medycznej marihuany w końcu zacznie działać. A nawet jak zacznie to ze względu na brak polskich upraw i dofinansowania NFZ, takie leczenie będzie dość kosztowne. Czyli znowu stracą najsłabsi i najbardziej potrzebujący. Mnie takie rozwiązanie tematu medycznej marihuany nie przekonuje.
Interesowałeś się, czy ktoś już próbował zarejestrować swój "surowiec farmaceutyczny" w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych?
Z moich informacji wynika, że nie ma specjalnego zainteresowania wśród dystrybutorów. Mało transparentne procedury i stygmatyzacja społeczna substancji psychoaktywnych z pewnością mają na do duży wpływ. Mam jednak nadzieję, że to się wkrótce zmieni i przynajmniej część z osób, które mogłyby skorzystać z działania konopi, będzie mogła zrobić to w zgodzie z prawem.
Mimo wszystko medyczne konopie nie będą pochodziły z polskich upraw, prawda?
Prawda. Nie ma ustawowej zgody na polskie uprawy. W związku z tym surowiec trzeba będzie kupować za granicą, np. w Holandii, Kanadzie lub Izraelu. Tym samym to inne kraje będą zarabiać na nas i to całkiem nieźle, bo rynek medycznej marihuany stale rośnie i może osiągnąć wartość ponad 50 miliardów dolarów do 2025 roku. Polska jednak nie będzie miała w tym żadnego udziału, co wydaje się kiepskim pomysłem. Ponadto kupowanie marihuany za granicą rodzi również kłopoty związane z kosztami importu. Ponieważ polskie prawo nie zakłada możliwości refundowania preparatów z konopi, powstaje ryzyko naginania lub łamania prawa przez pacjentów niezdolnych do pokrycia wysokich kosztów takich terapii. Innymi słowy miało być fajnie, a jesteśmy w lesie.
To po ca ta cała ustawa?
Na tę chwilę to niestety jedynie iluzja, która ma w ludziach wzbudzić poczucie, że faktycznie coś zmieni. Nie zostały podjęte żadne próby podejścia do tematu w sposób systemowy. To PR-owa zagrywka, na pewno nie kompleksowa reforma. W praktyce nie ma ona nic wspólnego z potrzebną gruntowną reformą w obszarze zdrowia publicznego. Mimo wszystko jestem optymistą - wierzę, że zaadoptowanie obecnych rozwiązań to pewien symboliczny początek dyskusji, nt. medycznego potencjału substancji psychoaktywnych. A jest to w Polsce dyskusja bardzo potrzebna.
le aptek odwiedziłeś na potrzeby nagrania?
Odwiedziłem jeszcze 5-6 innych aptek w centrum Warszawy. Zamieściłem nagranie akurat z tej, ponieważ przeprowadzona rozmowa była dla mnie najbardziej interesująca. Gdzie indziej farmaceuci reagowali niedowierzaniem lub śmiechem zza lady. Co ciekawe, wszyscy z odwiedzonych farmaceutów wskazywali na fakt nieobecności dystrybutora, który podjąłby się importu surowca, z którego później można byłoby wytwarzać leki recepturowe. Pracownicy aptek są wyraźnie niedoinformowani odnośnie statusu postępów reformy i nie wiedzą kiedy leki z konopi będą dostępne. Myślę, że skoro tak to wygląda w centrum stolicy, to podobnie jest w Kędzierzynie Koźlu, Szczecinie czy każdym innym miejscu w kraju.
---------------
Nie byłbym jednak sobą, gdybym sam nie sprawdził, czy u stołecznych farmaceutów faktycznie tak ciężko o medyczną marihuanę. Zacząłem zatem wertować internet w poszukiwaniu numerów aptek i hurtowni farmaceutycznych i wykręcać coraz to kolejne numery „legalnych dilerów”. W przeważającej mierze wyglądały one właśnie tak jak opisał to Piotrek najpierw w swoim nagraniu i w późniejszej rozmowie ze mną. "Panie magister" z ogromnym zaskoczeniem powtarzały za mną "…medyczną marihuanę?", a na prośbę o kontakt do swojej hurtowni reagowały pytaniem, "ale nie powie pan od kogo numer?".
Tu Piotrek miał rację, pracownicy aptek rzeczywiście wydają się niedoinformowani. Najgorsze, że nie tylko na płaszczyźnie wiedzy o postępach reformy, ale i u samych jej podstaw, bowiem większość z nich naprawdę reagowała tak, jakby w ogóle nie słyszała o zmianach w prawie z 1 listopada 2017.
Czy faktycznie nigdzie w Polsce nie da kupić się medycznych preparatów z konopi?
Przypomniałem sobie o jednej z aptek w mojej rodzinnej Częstochowie, której witryna już od listopada minionego roku jest zaklejona kolosalnym zdjęciem konopi indyjskiej. Wybrałem numer i po chwili uzyskałem wyczerpującą odpowiedź ekspedientki:
– Posiadamy aerozol z medycznej marihuany jednak jest on kierowany do osób chorujących, m.in. na glejaka. Można go oczywiście nabyć, ale że nie jest refundowany to kosztuje 3500 zł. Poza tym posiadamy pasty i olejki o 2,5, 5, 10 i 30% zawartości CBD. Mamy różne herbatki z konopi - z czystkiem lub z łuską z gryki. Dodatkowo rozmaite nasiona, maście, oleje spożywcze. Oczywiście jeśli chodzi o produkty zawierające medyczną marihuanę potrzebna jest recepta lekarza z konkretnym wskazaniem do stosowania. Mimo to spora część z tych produktów jest dostępna bez recepty. Niektóre droższe leki, jak wspomniany aerozol - Sativex musimy jednak sprowadzać, ponieważ ich cena wyklucza możliwość przechowywania podobnego do innych leków. Ten preparat jest dostępny jedynie na „receptę z wtórnikiem”. Zaopatrujemy się u austriackiego dystrybutora - Medihemp – powiedziała farmaceutka.
Jak się okazuje, w "Świętym Mieście" można nabyć leki stworzone na bazie konopi. Niby spoko, ale jeśli przyjrzeć się ich cenom podanym na stronie, łatwo wywnioskować, że przeciętnego pacjenta raczej ]nie będzie stać na terapię z użyciem medycznej marihuany. Wygląda na to, że jeśli chodzi o terapię konopiami, przed nami jeszcze daleka droga, ale być może takie miejsca jak to, które niedawno powstało na warszawskim Ursynowie, pomoże osobom zainteresowanym lepiej zrozumieć sytuację z leczeniem medyczną marihuaną.