Elisabeth Revol udzieliła wywiadu agencji AFP, w którym opowiedziała jak wyglądały jej ostatnie chwile z Tomaszem Mackiewiczem na Nanga Parbat. Wybitny polski himalaista Ryszard Gajewski podważa słowa Francuzki.
Stan polskiego himalaisty zaczął się gwałtownie pogarszać, gdy para rozpoczęła powolne schodzenie ze szczytu.
Tomasz Mackiewicz wspierał się na Revol. Miał problemy z oddychaniem, zdjął osłonę z twarzy i zaczął zamarzać. Spędzili noc w szczelinie, a
Revol o świcie dostrzegła pogorszenie stanu Mackiewicza. – Z jego ust płynęła krew, miał symptomy ogólnej opuchlizny, będącej ostatnią fazę choroby wysokościowej – mówiła Revol.
Zdziwiony słowami Revol jest himalaista Ryszard Gajewski. – Przecież ona nie pierwszy raz była w Himalajach, powinna wiedzieć, z jakiej wysokości może kogoś podebrać śmigłowiec. Na pewno nie z 7200 m. Tak wysoko nikt nie robił tam przyziemienia. I kto miał zabrać Mackiewicza, pakistański ratownik? Mówi, że ktoś powiedział jej, by zostawiła Tomka, ale nie wyjaśnia kto. Ten wywiad zawiera wiele luk i powoduje jeszcze większy mętlik informacyjny. Francuzka powinna przedstawić szczegółowy raport i mam nadzieję, że to zrobi – powiedział Gajewski w rozmowie z Onetem.
Gajewski: Revol mogła mieć halucynacje
– Powinniśmy ufać Revol, ale nie da się ukryć, że jej opowieść zawiera luki. Być może nieścisłości są spowodowane niedokładnym tłumaczeniem z francuskiego, albo halucynacjami, o których mówiła. Oni nie przeszli dobrej aklimatyzacji, mieli mało tlenu, więc halucynacje są prawdopodobne. Sam ich doświadczyłem na wysokości 8100, podczas wyznaczania nowej drogi na Cho Oyu. Słyszałem płynący potok, a przecież było minus 20. W każdym razie, liczę, że przebieg wyprawy na Nanga Parbat doczeka się dokładniejszego odtworzenia – komentuje Ryszard Gajewski.