Wydawca "Wprost", Michał M. Lisiecki, wciąż prowadzi zbiórkę pieniędzy, która sugeruje, że Tomasz Mackiewicz żyje... Himalaista Jacek Berbera ostro reaguje. – To jak opowieści o tym, że ktoś spaceruje po Księżyca bez skafandra i tlenu – komentuje.
Reklama.
Michał M. Lisiecki miał być współorganizatorem drugiej wyprawy ratunkowej po Tomasza Mackiewicza. Nie doszło ona do skutku, choć przez kilka dni dawano rodzinie himalaisty nadzieję. Teraz okazuje się, że Lisiecki nie wierzy w śmierć Mackiewicza i wciąż prowadzi zbiórkę pieniędzy pod hasłem "#NarodowaWyprawaRatowniczaTomekMackiewicz43".
– Towarzyszka polskiego himalaisty Elisabeth Revol twierdzi, że media podają kłamliwe informacje. Według niej Tomasz żyje – twierdzi Lisiecki, choć w wywiadzie z Revol trudno doszukać się takiego przypuszczenia.
– Zintensyfikowały się działania grupy prywatnych osób, które (...) z własnej inicjatywy badają możliwość pomocy Polakowi uwięzionemu na Nanga Parbat. Jesteśmy w to zaangażowani i wierzymy, że do Tomka można dotrzeć – dodaje.
Takim podejściem oburzeni są himalaiści. Jasno stwierdzają, że nie ma szans, by człowiek przeżył w takich warunkach. – Powiedzmy to jasno - nie ma szansy, by Tomasz Mackiewicz żył. Żadne wyprawy nic nie dadzą. To rozbudzanie niepotrzebnych emocji i nadziei rodziny – komentuje himalaista Jerzy Natkański.
Zastanawia się, gdzie wylądują zebrane pieniądze, jeśli do kolejnej "wyprawy ratunkowej" nie dojdzie. – Nie wiem, jak organizatorzy wyobrażają sobie ich zwrot – zaznacza.