Nieoczekiwana choroba zmieniła jego życiowe plany w popiół. Jednak, kiedy ma się "łeb jak sklep", w dodatku na równie grubym karku, można sobie poradzić w każdej, nawet najgorszej sytuacji. Bo choć akromegalia nie pozwoliła Maurice’owi zostać prawnikiem, to gdy przyszło odgrywać rolę przerażającego wojownika na zapaśniczych arenach Stanów Zjednoczonych, stała się jego głównym atutem. Poznajcie historię człowieka, który z "Anioła" przepoczwarzył się w… Shreka. Panie i Panowie, Maurice Tillet!
Spoglądając na zdjęcia dorosłego Maurice’a trudno uwierzyć, że ten wielkogłowy potwór we wczesnym okresie swojego życia nosił ksywkę „Anioł”. A jeśli dodać do tego, że pseudonim wziął się od jego słodkiego buziolka i dobrodusznego usposobienia, człowiek dodatkowo zaczyna zastanawiać się, czy ktoś przypadkiem nie robi z niego Lorda Farquaada. Spokojnie, zatrzymajcie jeszcze przez chwilę swoje „jak to?” i „ale że co?”. Do późnych lat nastoletnich Maurice Tillet faktycznie odznaczał się na tle swoich rówieśników, lecz wyłącznie ponadprzeciętną inteligencją. Zmiana przyszła wraz z chorobą – akromegalią, która odpowiada za późniejszy wygląd „Anioła”.
Akromegalia - choroba spowodowana nadmiernym wydzielaniem hormonu wzrostu (somatotropiny) przez hormonalnie czynnego gruczolaka komórek kwasochłonnych przedniego płata przysadki mózgowej. Akromegalia występuje u osób dorosłych, u których skończony został proces wzrastania kości, a nasady kości długich uległy mineralizacji i zrośnięciu.
"Człowiek, który został Shrekiem" przyszedł na świat w carskiej Rosji w 1903 roku. Jego rodzicami byli francuscy imigranci - nauczycielka i inżynier pracujący przy budowie kolei transsyberyjskiej. Gdy Maurice był jeszcze dzieckiem, papo Tillet zmarł, zaś w roku 1917, w obawie przed bolszewickimi rewolucjonistami, przyszło mu przeprowadzić się wraz z matką do francuskiego Reims. Da się zauważyć, że Pani Tillet niezwykle mocno zależało na wykształceniu małego cherubinka. Odbywszy naukę w katolickich szkołach (nasz bohater był oddanym wyznawcą Chrystusa, w latach 40. został przyjęty przez Piusa XII na prywatnej audiencji), Maurice potrafił porozumiewać się w 14 językach, a dodatkowo pisał wiersze. Miał ambicję zostać prawnikiem, jednak zdiagnozowana na koniec drugiej dekady życia akromegalia skutecznie pogrzebała jego plany.
Historia jak z bajki, prawda? Takiej, gdzie na początku opowieści zła wiedźma rzuca na małe dziecko klątwę zmieniającą je w monstrum wraz z osiągnięciem pełnoletniości. Jeszcze przed skończeniem "dwudziestki" głowa i dłonie Maurice stały się irracjonalnie wielkie, co we wczesnym okresie anomalii przysporzyło Tilletowi mnóstwo przykrości. Docinki i kpiny ze strony miejscowej ludności "wygoniły" Maurice’a na pokład jednego z okrętów wojennych, gdzie jako inżynier służył przez 5 lat.
Dawaj na ring!
Prawdziwym przełomem w życiowej wędrówce Maurice’a było spotkanie z Karlem Pojello w Singapurze, w lutym 1937 roku. Ten amerykański wrestler o litewskich korzeniach z powodzeniem przekonał Tilleta, że pieniądze które są mu tak bardzo potrzebne leżą na zapaśniczych arenach. Panowie wrócili trenować wrestling do Paryża i jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej, Maurice regularnie spuszczał bęcki swoim oponentom z Francji i Wielkiej Brytanii. Agresja Hitlera uniemożliwiła jednak Tilletowi dalszą działalność na Starym Kontynencie, toteż jeszcze w 1939 dwójka wyemigrował do Stanów Zjednoczonych.
W Bostonie panowie spotkali się z promotorem Paulem Bowserem, który już od samego początku zaczął kreślić PRową narrację dla nowej roli Maurice’a. Do nadanej mu przez matkę ksywki "Anioł" dodano przymiotnik "Francuski" (choć czasem Tillet występował pod pseudonimem "Najbrzydszy człowiek świata"), za to aktywność zapaśniczą rozszerzono o rozmaite pozaringowe akcje, takie jak tasowanie wielu talii kart naraz, czy przeciąganie wagonu metra. Można powiedzieć, że poza pierwowzorem postaci Shreka, Maurice wychodzi również na jednego z pierwszych strongmanów realizujących swoje zapierające dech w piersiach wyczyny w przestrzeni publicznej.
"Fani zapełniali areny, żeby móc bliżej mu się przyjrzeć, a kiedy ten nadzwyczajny stwór pojawiał się na deskach, ich ciekawość była w pełni zaspokajana", pisał w swojej autobiografii zapaśnik z lat 30. XX wieku oraz późniejszy promotor wrestlingu – Paul Boesch. "Z Aniołem walczyło się trudno. Jego rozmiar, balans i pewna pokraczność skutkowały niestandardową defensywą, na którą trzeba było uważać".
Po blisko dwóch dekadach walk, Maurice Tillet zakończył swoją karierę zapaśniczą 14 lutego 1953 roku, przegrywając z Bertem Assiratim w Singapurze. Historia zatoczyła koło.
"Jego głowa była tak wielka, że nie mogłeś objąć jej ramieniem" wspominał Ed Francis, który na przełomie lat 40. i 50. podróżował i walczył z Maurice’em. "W tym czasie był już jednak słaby; instruował mnie, co powinienem robić. Kiedy upadł na kolana musiałeś go podnieść, pomóc mu się pozbierać".
Poza ringiem...
...Maurice był nieśmiały i stronił od nieznajomych osób. Nadal pozostawał niezwykle bystry i oczytany, swój wolny czas umilając grą w szachy. Nie miał zbyt wielu przyjaciół, nie związał się również z żadną kobietą, bo jak mówił w rozmowie z Evening Independent z maja 1947 roku - "ona byłaby ze mną tylko dla pieniędzy". Wielkoduszny i inteligentny, borykający się z akromegalią Maurice zmarł w Chicago 4 września 1954 na chorobę serca. Spoczął na cmentarzu społeczności litewskiej w Justice, tuż obok swojego przyjaciela Karla Pojello.
Jednym z przyjaciół, a jednocześnie szachowych rywali Maurice'a, był Patrick Kelly - amerykański biznesmen, który po śmierci Anioła wszedł w posiadanie jednej z pośmiertnych masek Tilleta. W 1980 roku Kelly postawił jeden z odlewów naprzeciwko komputera, gdzie rozgrywał swoje kolejne partie. Żeby było bardziej bajkowo, za każdym razem gdy w pobliżu maszyny znajdował się wyjątkowy artefakt, ta stosowała inne niż zazwyczaj, niecodzienne techniki.
Choć studio Dreamworks nigdy oficjalnie nie przyznało, że Maurice Tillet posłużył jako wzór postaci Shreka, ciężko nie zauważyć narzucających się od razu podobieństw między zapaśnikiem a zielonym ogrem. Sylwetka potwora, jego szorstki na zewnątrz, a ciepły w środku charakter, no i fakt, że w pierwszej części filmowej sagi Shrek walczy z rycerzami Lorda Farquaada na zapaśniczym ringu w Duloc. Skojarzeń jest całe mnóstwo! Alienacja, ponadprzeciętna inteligencja i życie zbudowane w oparciu o pozory… Wymieniać dalej? Chyba nie trzeba. W każdym wypadku warto jednak zapamiętać historię Maurice’a Tilleta, Francuskiego Anioła, który mimo wielu przeciwieństw losu zdołał odnieść niesamowity sukces, a pod pokrywą monstrum zostać dobrym człowiekiem.