
Już dawno żaden konkurs w skokach narciarskich nie wywołał takich kontrowersji. Szczególnie, że był to konkurs olimpijski. Wszyscy doszukiwali się różnych wytłumaczeń na to, co stało się na skoczni w Pjongczangu. Minister w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski wyjaśnienie już znalazł.
REKLAMA
Obok takich zawodów, jakie miały miejsce na skoczni w Pjongczangu, nie można przejść obojętnie. Nawet podczas porannej politycznej rozmowy z ministrem. Pytanie o ostatnie olimpijskie zawody w skokach narciarskich zadał Robert Mazurek, prowadzący poranny wywiad w radiu RMF FM. Okazało się, że pytany o to prezydencki minister Krzysztof Szczerski ma gotową odpowiedź.
– Rzeczywiście. Sam konkurs to była chyba antyreklama skoków i tego, jak to powinno być organizowane, ponieważ po pierwsze: kibice wyszli po pierwszej serii... – tak ostatni olimpijski konkurs na skoczni i pogodę jaka w jego czasie panowała skomentował minister Szczerski. Jednak dalej minister był jeszcze bardziej śmiały w swoich przemyśleniach i stwierdził, że gdyby to Kamil Stoch po pierwszej serii zajmowałby pierwsze miejsce, to konkurs skończyłby się właśnie na jednej odsłonie.
Jednak tuż po tym pospieszył z wyjaśnieniami. Cały konkurs doprowadzono do końca z powodu... Stefana Huli, który po pierwszej serii byłby nazwany przypadkowym zwycięzcą. A tak konkurs dokończono i pomimo kontrowersji, wszystko wróciło "do normy". Prawda, że proste?
źródło: rmf24.pl
