Czy może być coś gorszego od degenerujących transmisji z mieszkań młodych Polaków? Tak: pedofile, którzy manipulują osobami nadającymi na żywo. Są przesłanki, by twierdzić, że zjawisko tak zwanego "patostreamingu" ma jeszcze mroczniejszą stronę. Gural, jeden z najpopularniejszych ostatnio patostremerów, nakłonił 12-latkę do rozebrania się w internecie. Możliwe, że był tylko marionetką w rękach naprawdę groźnych osób.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Kiedy zaczynałem pisać ten artykuł, 21-letni Gural był rosnącą gwiazdą patostreamów bez czarnego paska na oczach. W końcu zajęła się nim policja. Dlaczego publikuję więc tekst dopiero teraz? Ponad miesiąc czekałem na komentarz policji, po tym jak na adres redakcji przyszedł niepokojący, anonimowy mail.
Seks za donejty
O patostremerach nie warto byłoby pisać, gdyby nie fakt, że oglądają ich tysiące osób. Wśród nich są podatni na wpływy, nieletni widzowie. Prymitywna rozrywka opierająca się na najniższych ludzkich instynktach cały czas rozwija się w trudny do przewidzenia sposób (jeszcze 2 lata temu największą patologią w streamach był... wulgarny język). W zeszłym roku pisałem bardzo krytyczny artykuł o DanieluMagicalu. Przy tym, co teraz wyprawia się w polskim internecie, jego "dymy" wydają się nawet sympatyczne i kreatywne.
Po Danielu, kolejnym królem patostremerów był Rafatus. Pisałem o nim tutaj - transmitował na żywo m. in. to, jak kompletnie pijany bił swoją dziewczynę. Kiedy jego kanał został zamknięty przez YouTube, przeniósł się na showup.tv. To popularny serwis z "sex-kamerkami". Internauci wpłacali mu pieniądze, a on w zamian uprawiał seks ze swoją dziewczyną - na żywo, na rauszu. Cyfrowa prostytucja Rafatusa i Marlenki szybko przeszła do niechlubnej historii polskiego internetu, bo przyszedł nowy "król" transmisji - Gural.
Patostreamerzy błaznują w sieci dla pieniędzy. Przecież nie ubrudzą sobie rąk normalną pracą skoro znaleźli tak stosunkowo prosty sposób na zarobek: internauci sami wpłacają im pieniądze (to tak zwane donejty od angielskiego słowa "donate"). Niektórzy wpłacają złotówkę, ale są i tacy, którzy wpłacają po kilka tysięcy złotych po to, by transmisja trwała w najlepsze/najgorsze. Pytanie tylko, kim są ci najbardziej hojni darczyńcy, którzy tak ochoczo wspierają patologiczną wersję "Big Brothera"?
Patologiczny sponsoring
Na początku lutego na skrzynkę redakcji naTemat dostaliśmy anonimowy mail, który daje do myślenia. "Mam uzasadnione obawy, że do środowiska tych tak zwanych patostreamerów przesiąknęli pedofile. Streamy ogląda bardzo dużo dzieci i to może być powód próby wykorzystania tego zjawiska przez pedofilów" – napisał nasz czytelnik. Za przykład podaje użytkownika, który prowadzi transmisję na żywo non stop. Guralowi bardzo pomógł tajemniczy JustaOrlik.
"Gural jest manipulowany przez niejakiego JustaOrlik. To mężczyzna w wieku ponad 40-stu lat. Przesyłał temu chłopakowi donejty w wysokości kilku tysięcy złotych. Oczekiwał w zamian "dobrej zabawy". Gural za jego wstawiennictwem uzyskał popularność jakoś w listopadzie 2017 roku."
W serwisie YouTube jest zapis rozmowy JustaOrlika i Gurala. Sponsor mówi o tym, jaki to streamer jest cudowny, jak się cieszy, że może mu pomóc i że udało mu się pobić rekord świata w transmisji. Wszystko jest w podejrzanym tonie, a zwłaszcza fragment: "Muszę być trochę poważny, w końcu mam faceta... mam ponad 40 lat"– poprawił się z przejęzyczenia JustaOrlik. Trzeba jednak przesłuchać rozmowy (filmik poniżej), by zrozumieć dlaczego ich relacja jest zagadkowa.
Na załączonych nagraniach i zrzucie ekranu widać i słychać, że na konto Gurala wpływały "donejty" od JustyOrlik (np. jednorazowa wpłata w wysokości 1470 zł). Sam streamer w transmisji on-line mówił o pokaźnych sumach, które przelewał tajemniczy sponsor. Internauci zaczęli więc spekulować - kim jest ten mężczyzna.
Kim jest JustaOrlik?
Użytkownicy serwisu Wykop.pl w wielu wpisach analizowali poczynania darczyńcy i streamera. "Był taki okres kiedy Gural był skończony finansowo (ostatnie grosze jakie miał, to w kasynie przeje*ał). Ogólnie żegnał się z YouTubem, ale nagle wtedy przyszedł mu na pomoc pewien pan JustaOrlik. Nikt nie pomyślał skąd wziął pieniądze na przeprowadzkę do Poznania na wynajęte mieszkanko? Żarcie ? Internet 700 giga czy jakoś tak? Dodatkowo 10 tysięcy donejta dostał... – pisze dawitt. – Otóż JustaOrlik zaczął go sponsorować, a wiadomo, że biednego chłopaczka można wykorzystać i pewnie tak się dobrze skumali, że JustaOrlik sklepał mu dupsko... być może nagrał to. Być może dlatego Gural mówi, że go szantażuje – spekuluje internauta. Tak, wydaje się to naciągane, ale są kolejne elementy układanki.
"JustaOrlik w pewnym momencie zaczął szantażować Gurala, który się popłakał podczas streamu. Po jakimś czasie wyjaśnił, że to właśnie JustaOrlik go szantażuje. Prawdopodobnie nie wykonywał jego zaleceń" – pisze nasz anonimowy informator. I faktycznie, w nagraniu ze stycznia widzimy zrozpaczonego Gurala, który pisze na wizji: "Dlaczego ten "przyjaciel" mi grozi? Dlaczego chce mi to wszystko ukraść? Dlaczego ten "przyjaciel" chce mnie zniszczyć?".
Tydzień później Gural tłumaczy całą sprawę: Justa odezwał się do niego z prośbą o pożyczenie pieniędzy (1000 zł) - 21-latek przelał kwotę. Później znów się do niego odezwał ex-sponsor i znów chciał przelew - 300 zł. Gural odmówił, więc ten go zaczął wyzywać, grozić i zapowiedział, że odzyska pieniądze, którymi kiedyś wsparł streamera.
Kilka dni później Gural został zaatakowany na klatce schodowej przez zamaskowanych napastników. Co prawda na nagraniu tego nie widać, ale przez to, że transmitował cały czas swój pokój, możemy zauważyć moment, gdy wpada zakrwawiony do mieszkania i wyłącza kamerkę. Z jego relacji wynika, że dopadły go dwie osoby w kominiarkach. Gural narobił sobie wrogów wśród innych streamerów: obrażał np. Polaka, Mahonka i DanielaMagicala. Źle wypowiadał się też o swoim sponsorze.
Gural w transmisjach namówił dziewczynki do pokazywania piersi
Anonimowy czytelnik jest zaniepokojony tym, że ponad 40-letni mężczyzna interesuje się takimi streamami i wspiera tysiącami złotych. "Taki streamer na fali popularności może wykorzystać sympatię swoich nieletnich widzów. A kto wie czy poza streamem nie umawia się na jakieś spotkania z pojedynczymi widzami i pedofile za namową młodego streamera nie chcą zwabić do siebie dzieci, kiedy sami są już za starzy na zdobycie sympatii wśród młodych widzów" – dodaje.
Przypuszczenia nie są wzięte z kosmosu: Gural korzystając ze swojego statusu gwiazdy internetu nakłaniał dziewczynki do rozbierania się w transmisjach. Kłamał, że nikt tego nie widzi, ku uciesze tłumów na łączach internetowych. Nie wiadomo czy wśród nich nie było jeszcze gorszych zwyrodnialców niż sam patostreamer.
Sponsor Gurala kontaktował się też z innymi youtuberami. Rafonixprzeczytał w transmisji mail od Justy. "Mecenas" przyznaje, że kanał Gurala był ustawiony, a donejty na rozwój miały być zwracane. Inwestor nic nie zyskiwał na tym "start-upie", więc przestał go wspierać (w sumie miał przelać ok. 14 tysięcy złotych) i w ramach zemsty zdradził tajemnice podopiecznego: "Prezentował mi pornografie z dziećmi na filmach i opowiadał, że go to kręci" – żalił się JustaOrlik. "Na kamerkach to pokazywaliśmy sobie ch*je i on z takim tekstem do mnie: "Fuck me tedy"" – kontynuował w wiadomości do youtubera.
Nie chcę wnikać w to co łączyło obu dorosłych facetów. Z tego maila można wyczytać, że JustaOrlik podpuszczał, ale raczej nie nakłaniał Gurala, by ten z kolei namawiał nieletnie do obnażania się w sieci. To już chory żart lub wewnętrzna potrzeba patostreamera, a o jego dalszych losach zadecydują odpowiednie służby.
Pedofile wśród transmisji w internecie?
"Policja na bieżąco monitoruje takie zachowania (zajmują się tym głównie policjanci z Biura do walki z cyberprzestępczością KGP i podległych mu jednostek w terenie). Ze względu na charakter wykonywanych czynności nie możemy jednak podać szczegółów dotyczących prowadzonych spraw" – napisał mi podkom. Robert Opas z Komendy Głównej Policji. Na najbardziej sztampową regułkę czekałem od 13 lutego.
To i tak lepiej niż w przypadku YouTube - serwis do tej pory nie wydał oświadczenia m. in. o planach na patostreamerów, a filmiki z nimi mnożą się na popularnej stronie. Platforma nie może nad tym zapanować, bo internauci kopiują nagrania i wrzucają na kolejne kanały (same transmisje na żywo są zwykle prowadzone w serwisie Omegle). Tymczasem, film o Guralu nakręcony przez Sylwestra Wardęgę... został szybko usunięty. Na Facebooku nadal "wisi".
Komunikacja on-line służy pedofilom do pozyskiwania ofiar wśród dzieci. Często bywają one szantażowane, straszone i manipulowane. Bywa też, że przesyłają swoje zdjęcia lub filmy w zamian za jakąś gratyfikację. Jednak zwykle ma to miejsce w komunikacji jeden na jeden – tłumaczy naTemat Łukasz Wojtasik ekspert do spraw bezpieczeństwa dzieci w internecie z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. – Nie sądzę, żeby przedstawiciel środowiska pedofilskiego wpłacał pieniądze w czasie publicznych transmisji – wyjaśnia specjalista. Patostreamy nie wydają się być dobrym miejscem dla takich osób, bo łatwiej mogą wpaść.
Patostreaming to nie jedyne zagrożenie w sieci
Otwarte transmisje, w których biorą udział dzieciaki nie są "przyjaznym" miejscem dla profesjonalnych pedofilów. Nie znaczy to jednak, że nie są szkodliwe dla naszych pociech... i rzeczywiście ich tam nie ma. Ogromna odpowiedzialność spoczywa więc na rodzicach. Zjawisko to jest im zupełnie obce - wiem to z własnego doświadczenia. Ba! Nawet ludzie siedzący na co dzień w internetach nie wiedzą kim są "idole" współczesnej młodzieży. Dopóki nie wybuchnie ogólnopolska awantura, zupełnie nie wiedzą co dzieciaki oglądają w smartfonach. Nie da się sprawowac kontroli 24/7 - potrzebna jest edukacja.
Patostreamerzy to tylko jedna grupa, która transmituje swoje akcje w internecie. Mnie osobiście przerażają jeszcze wideo-chaty z ogólnodostępnych grup na Facebooku. One tylko pozornie są zamknięte, a gromadzą tysiące osób ("Polish Squad" pół miliona!). Co chwilę jakaś małolata sama lub z koleżankami startuje z transmisją wprost ze swojego pokoju, odpowiada na pytania komentujących, spełnia prośby... Idealne poletko dla rządnych kontroli złych ludzi.
Kiedy byłem w gimnazjum niezwykłą popularnością cieszyły się czaty internetowe i komunikator Gadu-Gadu. Pamiętam kampanię społeczną ze słynnym spotem "Cześć Aniu, tu Wojtek. Też mam 12 lat", informującą o niebezpieczeństwach czyhających w sieci. Nie wiadomo było, z kim tak naprawdę rozmawiamy, jednak to działało w obie strony. W przypadku współczesnych wideo-streamów tylko jedna pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
"Rodzice powinni starać się być na bieżąco z zagrożeniami w sieci i przestrzegać przed nimi dzieci. Ważny jest realny kontakt z dzieckiem. Wtedy możemy komentować niepokojące trendy i uczulać na nie dzieci. Tymczasem wielu rodziców już od najmłodszych lat udostępnia dzieciom pełny dostęp do internetu ograniczając się co najwyżej do kilku prostych zasad bezpieczeństwa. To nie wystarczy.
W przypadku patostreamu i innych negatywnych treści na You Tube, obok ataków na dzieci, jak w przypadku Gurala, dużym zagrożeniem jest fakt, że młodzi ludzie bezkrytycznie czerpią wzorce od swoich idoli i chcą być tacy jak oni. To wymaga korekty i wskazywania dzieciom pozytywnych treści i wartościowych twórców, których w sieci nie brakuje".