YouTube ma bezsprzecznie wiele zalet i wartościowych treści, jednak po ciemnej stronie serwisu rozkwita patologia. Internauci płacą za oglądanie kompletnie pijanych dzieciaków, którzy wyzywają i biją się wzajemnie. Serwis zupełnie nad tym nie panuje i tylko traci wizerunkowo.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Patostreamy, czyli relacje na żywo z mieszkań nieprzykładnej młodzieży, to nic nowego. Pierwszym królem, który zresztą nadaje do dziś, jest DanielMagical - na kanale wywoływał ducha Lecha Kaczyńskiego, zrobił ognisko w pokoju, znęcał się nad mamą i oczywiście pił na umór. Nie robi tego za darmo - internauci wpłacają "donejty" liczone w tysiącach złotych (pieniądze są przelewane przez zewnętrzne serwisy, bo YT nie daje takiej możliwości). Daniel znalazł naśladowców, którzy poszli jeszcze dalej. Obecnie triumfy na YouTube święci Rafatus - nie chce go obrażać, ale jest (chyba) największym patusem w serwisie, a jego streamy to zupełny rynsztok. Aż przykro na nie patrzeć.
Transmisja z upadku człowieka
Początkowo Rafatus, podobnie jak i DanielMagical, transmitował w internecie to jak gra w gry komputerowe. Poniżej przekleiłem opis jego kanału.
"Siemano! Z tej strony Rafatus Gaming Youtuber z humorkiem. Zapraszam do stałego odwiedzania kanału zapewniam mnogą dawkę w dobrego humoru, live streamy z przeróżnymi pomysłami i wiele innych ciekawych rzeczy które sprawią że zostaniesz ze mną na dłużej. Zostaw po sobie subskrybcję aby być na bieżąco. ELO"
Youtuberów-gamerów jest pod dostatkiem i trzeba naprawdę być dobrym, dowcipnym i pomysłowym, by zdobyć grono stałych widzów. Łatwiej jest szokować, bo ludzie uwielbiają to oglądać i komentować - taka natura niektórych. Są i tacy, którzy dodatkowo płacą za tę żenującą rozrywkę. Stąd popularność takich kanałów i trudno je wyplenić, bo użytkownicy je kopiują i wrzucają gdzie indziej.
Kanał w sumie nabił ponad 3 miliony wyświetleń nim został zamknięty. "Sielanka" trwała rok. Rafatus transmituje swoje życie w innych serwisach i... na świeżo założonym kanale na YouTube (który został również zablokowany). Jest też druga, równie niepokojąca, strona medalu. Nawet jeśli youtuber jest banowany, to internauci i tak kopiują jego filmiki i wrzucają u siebie (tzw. reupload). U nich też są wyświetlane reklamy, więc na patologii zarabiają wszyscy.
Wina Marleny?
Są internauci, którzy całą winę za to, co się dzieje w pokoju Rafatusa, zwalają na jego dziewczynę. Zarzucają jej, że go prowokuje, bije i może się przecież od niego wyprowadzić. Jak się okazuje, wcale to nie jest takie proste.
Na jednym filmiku Rafatus oficjalnie zrywa Marleną.
Był też podejrzewany o porwanie dziewczyny. "Jej tata powiedział widzom o swoich podejrzeniach, które dotyczą nagłej wyprowadzki jego córki. Według niego, to Rafatus jest odpowiedzialny za całe zamieszanie i to on zabrał ją z domu. Podczas transmisji udało się skontaktować z Rafatusem i Marleną. Dziewczyna powiedziała, że nic jej nie jest, a przyczyną jej wyprowadzki były problemy rodzinne" – relacjonuje APyNews. Tak więc dziewczyna jest niejako na niego "skazana". Znosi to traktowanie, bo nie chce wracać do domu. YouTuberami zainteresowała się też policja i MOPS. Powiedział im, że nie potrzebuje pomocy i pogroził... prawnikiem. Oczywiście wizyta była transmitowana.
Co na to YouTube?
Nagrania z Rafatusem były przez dłuższy czas w zakładce "na czasie" YouTube - znalazły się więc wśród tych filmików, które szybko zyskują popularność w naszym kraju jak np. teledyski disco polo. Oczywiście to nie bezpośrednia wina samego serwisu, tylko tego, co oglądają ludzie, jednak tym sposobem ta patologiczna wersja Big Brothera była promowana na głównej stronie. Może się nie znam, ale wystarczy wyszukać filmiki ze słowem "Rafatus" i skasować je od góry do dołu. I tyle.
Próbowałem uzyskać komentarz od YouTube. Przedstawiciele serwisu zadeklarowali przygotować mi stanowisko w tej sprawie i jaki mają pomysł na rozwiązanie tego problemu (sam Rafatus milczy i nawet nie odczytał wiadomości). Serwis nie pozostał jednak bezczynny i szybko zareagował, bo przecież zablokował kanał youtubera (choć ten bez przeszkód działał od wielu miesięcy). Rafatus nie daje za wygraną, a internauci dalej kopiują nagrania i wrzucają do internetu. Póki co przypomina to walkę z wiatrakami.
Umarł król, niech żyje król
Rafatus zaraz po tym jak YouTube zbanowało mu główne konto, zaczął transmisję na drugim (i też pobierał donejty). Rozkleił się, tłumaczył, że przecież nic złego nie robi, pogodził się z Marleną i będzie walczyć dalej "nie poddam się jak Hitler w 35-tym". Co ciekawe - przyznał, że wszystkie "dymy" były ustawione.
Niestety nawet permanentny ban nie zakończy problemu, bo tacy "szołmeni" mają pełen wachlarz serwisów, gdzie można transmitować niemal wszystko. Najpopularniejszy to showup.tv czyli popularne seks-kamerki. Rafatus w miniony weekend pokazał w tym serwisie swoje przyrodzenie i zarobił na tym podobno 500 złotych. Oczywiście na YouTube jest pełno kopii nagrania.
Golizna na Showupie nie jest czymś niezwykłym, bo ta platforma została do tego stworzona. Jednak by zobaczyć tam nagie ciało, trzeba zapłacić. Natomiast YouTube jest stroną dla wszystkich, w tym nieletnich, którzy nawet jak coś jest 18+ to przecież nie rezygnują, tylko zawyżają wiek. Google czyli właściciel serwisu, od dłuższego czasu zmaga się z nieodpowiednimi treściami, tracąc przy tym reklamodawców. Przy pladze skandalicznych transmisji oraz ogromnej ilości filmików wrzucanych na YouTube (400 godzin na minutę) - trudno nad tym zapanować. A przecież cenzura tak wolnego medium jak internet to rzecz kuriozalna. Rozwiązanie problemu leży więc w samych internautach, bo to oni, ze swojego kieszonkowego, utrzymują patostreamerów.
Po publikacji artykułu filmiki z Rafatusem zniknęły z YouTube.